Lekcja historii i patriotyzmu
Uroczystości zainaugurowała o 18.00 Msza św. w kościele Ducha Świętego. W Eucharystii, której przewodniczył bp Kazimierz Gurda, wzięły udział władze samorządowe Siedlec, powiatu, delegacje szkół, wojska, żołnierzy ZNSZ, instytucji i organizacji kombatanckich. Nie zabrakło też przedstawicieli parlamentu, m.in. posła PiS Krzysztofa Tchórzewskiego, rodziny por. Kosobudzkiego i mieszkańców.
W homilii bp K. Gurda nawiązał do agresji ZSRR na Polskę sprzed 75 lat, podkreślając wymowność daty odsłonięcia tablicy. Zastrzegł jednak, że uroczystość nie płynie z chęci rozdrapywania ran, ale głębokiego pragnienia serca. – Jezus podpowiada, że drogą ukazującą światło jest mądrość. Dlatego powinniśmy kierować się nią we wszystkich przestrzeniach życia. Mądrość łączy się nierozerwalnie z miłością. Z tą z kolei związana jest pamięć. Kto obdarza miłością, zachowuje pamięć – nauczał. Następnie biskup przypomniał najważniejsze wydarzenia z życia porucznika, zwracając uwagę, że pamięć dobrych czynów prowadzi do wdzięczności. – Jako ludzie wierzący możemy okazywać ją przez modlitwę, a także poprzez zapisanie imienia por. Kosobudzkiego w pamięci i na murowanej płycie. Niech ta tablica będzie wezwaniem do troski o wolność, przypomnieniem, że za jej odzyskanie płaci się cierpieniem, tułaczką, życiem, utratą najbliższych – zaapelował bp K. Gurda, dodając, iż dla pokolenia, z którego pochodził S. Kosobudzki, najważniejszymi wartościami były Bóg, honor i ojczyzna.
Po Eucharystii pasterz Kościoła siedleckiego poświęcił znajdującą się na ścianie kościoła tablicę pamięci por. Kosobudzkiego, ps. Sęk, dowódcy oddziału partyzanckiego XII Okręgu Podlaskiego NSZ stacjonującego w rezerwacie Jata, który kierował m.in. słynną akcją odbicia z siedleckiego więzienia członków dowództwa okręgu NSZ. Miało to miejsce 12 marca 1944 r. Po wkroczeniu do Siedlec Armii Czerwonej został aresztowany przez miejscowe UB i najprawdopodobniej skrytobójczo stracony. Do dzisiaj nie udało się ustalić miejsca jego pochówku.
Odsłonięcia tablicy dokonali: bp Gurda, ks. kan. Janusz Wolski, proboszcz parafii Ducha Świętego, prezydent Siedlec Wojciech Kudelski oraz członkowie rodziny S. Kosobudzkiego, którzy dziękowali za inicjatywę uczczenia ich krewnego.
Symboliczny grób
– Wiara była dla niego drogowskazem, honor żołnierskim sumieniem, a ojczyzna miłością. Człowieka można pokonać, ale nie zwyciężyć. Nagrodą za takie życie jest obecność w pamięci ludzi i miejsce na kartach historii. Mamy to szczęście, że nasz krewny posiada tablicę, która tu, na ziemi, jest znakiem jego istnienia – powiedział Mariusz Kosobudzki, bratanek porucznika, dodając, iż trudno wyrazić słowami, co się czuje po latach bezskutecznych poszukiwań szczątków krewnego. – To miejsce będzie da nas symbolicznym grobem – zaznaczył.
Natomiast Dariusz Kosobudzki podkreślił, że na ten moment rodzina czekała 70 lat. – Myślę, że to miejsce stanie się ważne także dla innych osób, które straciły swoich bliskich. Poza tym cieszę się, że budzi się świadomość narodowa, która jest nieodzowna, byśmy mogli być Polakami – zauważył.
– Jesteśmy zaskoczeni i wzruszeni, że w uroczystościach upamiętnienia naszego krewnego wzięło udział tak wielu siedlczan, a zwłaszcza młodzieży. Tereny Podlasia i wschodniej Polski są o wiele bardziej patriotyczne niż Wielkopolska, gdzie mieszkamy i skąd pochodził S. Kosobudzki – przyznał Stanisław Kosobudzki, dodając, iż nawet najmłodsze pokolenie w rodzinie doskonale wie, kim byli „Sęk” i jego brat Piotr – „Błyskawica”.
W uroczystościach wzięła udział także córka porucznika Blanka Dobrzańska. – Urodziłam się po śmierci taty, w grudniu. Zresztą o tym, kto jest moim prawdziwym ojcem, dowiedziałam się, gdy miałam 16 lat. Wcześniej dziadkowie i mama bali się, że kiedy prawda o moim tacie wyjdzie na jaw, rodzinę dotkną represje. Obawy były słuszne, o czym świadczy fakt, iż w 1945 r., a więc rok po śmierci ojca, zamordowano dwóch moich wujów, którzy służyli w tym samym oddziale, co porucznik. Dzisiaj spoczywają na siedleckim cmentarzu – opowiada córka, podkreślając, iż przez wiele lat próbowała dowiedzieć się, co się stało z tatą, gdzie został zamordowany. Bezskutecznie. Szukała także informacji o odpowiedzialnym za śmierć ojca Bolesławie Drabiku, ps. Bolek Bimberek, ówczesnym komendancie siedleckiej milicji. Również bez efektu.
Nie możemy milczeć!
Dalszą część obchodów zorganizowano na Skwerze Wileńskim. Tam pod pomnikiem V i VI Wileńskiej Brygady AK postać S. Kosobudzkiego przybliżył zebranym Mariusz Bechta z Instytutu Pamięci Narodowej. Złożono kwiaty pod pomnikiem i wygłoszono przemówienia związane z rocznicą napaści Sowietów na Polskę. Głos zabrał prezydent W. Kudelski. – 75 lat temu bez oficjalnego wypowiedzenia wojny Armia Czerwona przekroczyła granice Polski. Na mocy podpisanego wcześniej traktatu z Hitlerem dokonano rozbioru Polski. To ważne, by w obecności mieszkańców miasta, młodzieży powiedzieć: tak nie można, a ten, kto pod pretekstem ochrony mniejszości narodowych ludności białoruskiej, ukraińskiej wbił nam nóż w plecy, to bandyta. Tymi samymi metodami posługuje się obecny przywódca rosyjski. Prezydent Lech Kaczyński powiedział: „Dzisiaj Gruzja, jutro Ukraina, potem kraje bałtyckie i Polska”. Dlatego musimy wzmacniać nasze państwo. Jedna szpica w Szczecinie nie obroni Polski. My mamy prawo i obowiązek mówić, że oczekujemy bezpieczeństwa. Musimy głośno krzyczeć, że jesteśmy razem z narodem ukraińskim przeciwko podstępnej zdradliwej i okrutnej wojnie! Nie możemy milczeć, kiedy zanosi się na to, że powtarzają się błędy z historii – zaapelował W. Kudelski.
Uroczystości zakończył apel pamięci, który odczytał por. Paweł Syczuk z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej, a kompania oddała salwę honorową. Pod pomnikiem złożono wieńce i zapalono znicze pamięci. Obchody rocznicy napaści Sowietów na Polskę zakończył montaż słowno-muzyczny przygotowany przez młodzież z Publicznego Gimnazjum nr 3 z Oddziałami Integracyjnymi im. Tadeusza Kościuszki.
MD