Zbiornik niezgody
Po dziewięciu latach prac przygotowawczych, 2 września podpisana została umowa na realizację priorytetowej dla Garwolina inwestycji - budowy zbiornika przeciwpowodziowego. Kosztorysowa wartość przedsięwzięcia to ok. 23 mln zł, a jego zakończenie zaplanowano za dwa lata. W ciągu tych dziewięciu lat magistraccy urzędnicy zajmowali się wykupem gruntów pod inwestycję. Potem przyszedł czas na projektowanie i przygotowanie dokumentacji. W czerwcu tego roku wojewoda wydał decyzję z rygorem natychmiastowej wykonalności budowy, w związku z tym przystąpiono do uruchomienia procedur przetargowych.
Burmistrz Tadeusz Mikulski wystąpił do przewodniczącego rady o zwołanie sesji nadzwyczajnej, by umożliwić radnym podjęcie uchwały wyrażającej zgodę na przyjęcie przez miasto 4 mln zł z WFOŚiGW. Połowę tej kwoty miała stanowić dotacja, a drugą niskooprocentowana pożyczka na realizację budowy zbiornika. Podczas sesji głosami radnych opozycyjnego Stowarzyszenia dla Garwolina i Antoniego Frąckiewicza propozycję burmistrza odrzucono. Przewodniczący rady i lider SdG Marek Janiec tłumaczył, że według radnych koszt inwestycji jest zbyt duży. – Nie ma w Polsce, a nawet w świecie zbiornika retencyjnego, gdzie rzeka płynęłaby obok. Kiedy zapytałem głównego projektanta, skąd będzie się brała woda w zbiorniku, on odpowiedział, że będą ją pompowały dwie zainstalowane pompy. To jest rzecz wręcz kuriozalna – stwierdził przewodniczący. M. Janiec obliczył, że w 95% powierzchni zbiornik ma mieć głębokość 1,2 m. – To jest zdecydowanie za mało. Nie będzie on do niczego konkretnego służył, ani do celów rekreacyjnych, ani wędkarskich – dodał.
Burmistrz odpiera zarzuty
T. Mikulski wyjaśnił, że zbiornik został tak usytuowany, żeby był obok rzeki, zbierał falę powodziową i nie zamulał się przez napływ wody, która niesie różne rzeczy. – Stąd pewne niezrozumienie przez przewodniczącego rady i radnych opozycyjnych z SdG. Mówienie, że głębokość tego zbiornika to 1,2 m, jest po prostu nieprawdą, ponieważ wynosi ona 2,5 m – argumentował burmistrz. Rozbieżności w zdaniach jest wiele. Dotyczą one chociażby kosztu budowy zbiornika. Wartość kosztorysowa inwestycji nie musi być taka, jak wynika z rozstrzygnięcia przetargowego, dlatego mówienie o 23 mln zł jest, według burmistrza, nieuzasadnione.
Przewodniczący tłumaczył, że mając 2 mln zł, nie rusza się z tak dużą inwestycją. – Jeszcze 1 września na komisji oświatowej pan burmistrz powiedział, że z powodu deficytu budżetowego w wysokości 1,9 mln zł miasta nie stać ani na budowę hali przy Zespole Szkół nr 5, ani na postawienie nowego przedszkola. A dziś rzuca obietnice, że ruszamy z budową zbiornika retencyjnego za 23 mln zł – dowodził M. Janiec.
Szlaban dla inwestycji
Burmistrz stwierdził, że miasto stać na inwestycję, ponieważ zadłużenie nie przekroczyło 30% dochodów budżetowych. – Pan przewodniczący jest nastawiony negatywnie, więc ciężko mu wytłumaczyć, aby zechciał pewne rzeczy zaakceptować – skomentował T. Mikulski. I dodał: – Czy sprawa bezpieczeństwa mieszkańców miasta jest właściwie odbierana przez tę grupę? Myślę, że nie.
Według burmistrza grupa radnych SdG doprowadziła do tego, że jest ok. 30 niezrealizowanych projektów. – Chcemy tej inwestycji, ale według zdecydowanie innego projektu, gdzie rzeka ma przepływać przez zbiornik retencyjny, i po zdecydowanie mniejszych kosztach – odpierał zarzuty M. Janiec. Burmistrz zapewnił, że miasto będzie podejmować kolejne próby, aby nie zaprzepaścić ważności projektu.
Waldemar Jaroń