Próba rozbrojenia powstania i niezłomni księża
W wyniku szczegółowej rewizji odkryto cały furgon broni. Poprowadzono aresztantów przez Drążgów, gdzie 29 stycznia konwojujący ich oddział wojska dokonał rewizji u tamtejszego wikarego 39-letniego Konstantego Byszewskiego.
Wojsko nic nie znalazło, ale działając wg rozkazu naczelnika łukowskiego, zabrało księdza razem z zakonnikami Jajką i Jadachowskim do Kurowa, a następnie do Radzynia i Siedlec. Burmistrz miasteczka Wisznice meldował do władz rosyjskich, że 30 stycznia 1864 r. ok. 11.00 przybył do kancelarii magistratu tego grodu Har Gerszon i oświadczył, że w domu jego brata przebywało kilku uzbrojonych powstańców. Zażądali oni pieniędzy i gdy Żyd oświadczył, że ich nie ma, grozili mu porwaniem i wcieleniem do partii powstańczej. Zmyliwszy napastników Gerszon rzucił się do ucieczki. Partyzanci obawiając się dekonspiracji, szybko oddalili się w nieznanym kierunku. 30 stycznia pod wsią Kopina doszło do walki. Oddział powstańczy Sienkiewicza i Mioduszewskiego starł się z kozakami kpt. Połubińskiego. Zająwszy dogodną pozycję powstańcy bronili się dzielnie, w końcu jednak zostali zmuszeni do wycofania. Kpt. Połubiński ścigał ich ok. 20 km, aż do miejscowości Majdan Stary w gminie Hańsk. Wg danych rosyjskich zginęło 15 powstańców, 30 zostało rannych, a pięciu zabrano do niewoli. Referent ros. Pawliszczew napisał błędnie, że bandy Sienkiewicza i Mioduszyńskiego zostały rozbite pod wsią Konin-Majdan. Jednak widocznie to rozbicie nie było kompletne, bo za kilka dni do oddziału tych dowódców dołączył mjr Lutyński. Natomiast nie było ratunku dla dzielnego zagończyka podlaskiego Józefa Jankowskiego- Szydłowskiego, którego carski sąd polowy 31 stycznia skazał na śmierć. 1 lutego został aresztowany w Łukowie diakon pijarów brat Piotr Pruski i odwieziony do Siedlec na dalsze badania przed komisją wojenno-śledczą. Prawdopodobnie były to konsekwencje wpadki archiwum powstańczego po zatrzymaniu W. Rawicza. Naczelnik powiatu radzyńskiego donosił władzom, że 1 lutego do wsi Krzewica przybył oddział 28 jeźdźców i że powstańcy opuścili wieś dopiero ok. północy, gdy pikiety dały znać o nadciągającym wojsku z Międzyrzeca. Zapewne był to oddział Jastrzębskiego, który poprzedzał jadących na furmankach piechurów wspomnianych przez K. Borowskiego. 2 lutego rano grupa ta przybyła do wsi Krzówka i po dwugodzinnym odpoczynku ruszyła w kierunku Budzisk. W tym czasie władze rosyjskie, wykorzystując moment kryzysu powstania, już 10 stycznia ogłosiły termin ujawniania się powstańców. Po złożeniu broni obowiązywała tylko przysięga na wierność władzy i carowi. Nic więc dziwnego, że po wyjściu partyzantów z Krzówki od oddziału odłączyło się sześcioro ludzi z zamiarem powrotu do domu i zameldowania się władzom. Niedługo postąpiło tak samo kolejnych ośmiu żołnierzy. Pod datą 2 lutego można by umieścić zapis Borowskiego, który wspominał: „Przyszedłszy po kilku dniach do zdrowia (w Łosicach – J.G.) dowiedziałem się, że w niektórych wsiach okolicznych znajduje się po kilku konnych powstańców. Nie tracąc czasu, podążyłem do miejsca, które mi wskazano, gdzie dano mi konia, broń i umundurowanie i tam połączyłem się z kolegami”. 3 lutego naczelnik powiatu radzyńskiego donosił władzom, że został uprowadzony przez partię powstańczą k. Horostyty leśniczy Józef Zakrzewski. 4 lutego dowódca okręgu wojskowego gen. Chruszczow stwierdził całkowicie rozbicie band i w miejsce dawnych rejonów wojennych wprowadził tzw. uczastki. 5 lutego władze rosyjskie wydały zaocznie wyrok śmierci na naczelnika wojennego podlaskiego Walerego Wróblewskiego. Na szczęście w tym czasie był on już leczony w Galicji, przewieziony jako kobieta i przez kobietę Bolesławę Skłodowską, ciotkę przyszłej uczonej Marii Curie. 6 lutego pod Lisią Wólką konny oddział ok. 30 powstańców rozbił straż wiejską wzmocnioną żołnierzami, raniąc jednego żołnierza i chłopa ze straży. Partyzanci bez strat uszli pościgowi. 7 lutego dowódca siedleckiego oddziału wojennego gen. Z. Maniukin wydał odezwę, w której pisał: „Dla was powinno być wiadome, że każdy dalszy upór z waszej strony prowadzi tylko nowe klęski na naród i na was, nowe zubożenie kraju, nową zgubę oszukanych przez was ofiar, krew których na was spadnie”. Ok. 8 lutego przebywa w leśniczówce pod wsią Brzozowica z oddziałem konnym ks. Stanisław Brzóska. Tak o tym wspominał K. Borowski: „Oddział nasz obecny składał się z kilkudziesięciu koni, nad którym główne dowództwo miał ks. Brzóska… Porucznikował nam w zastępstwie ks. Brzóski por. Antoni Byszewski”. Ref. Pawliszczew zanotował, że 9 lutego oficer Jeremin z 23 kozakami rozbił pod wsią Rzążew w pow. siedleckim konną grupę Neymana, ściganą przez oddział z Międzyrzeca. Również tego dnia kolumna ułanów kpt. Szwerina pod Wólką Konopną zaatakowała oddział jazdy mjr. Lenieckiego. Kpt. Landowski ps. Kosa został wzięty do niewoli. Władze ros. ponawiały próby rozbrojenia powstania i nakłonienia powstańców, aby po złożeniu broni składali carowi przysięgę wierności i wracali do domów. Proboszcz garwoliński ks. Jan Wierzbicki odpowiedział Rosjanom, że bez upoważnienia władzy duchownej takiej przysięgi od byłych powstańców odbierać nie może. Władze ros. potraktowały to jako sabotaż, aresztując księdza. Jego zastępca wikariusz Feliks Sawicki napisał o tym dziekanowi, a ten zawiadomił bp. Szymańskiego. Chcąc uchronić duchowieństwo od represji, 9 lutego bp Szymański upoważnił księży do odbierania przysięgi na wezwanie rosyjskich władz wojskowych.
Józef Geresz