Tajemnica odchodzenia
Moment przejścia do wieczności to zawsze także wielki egzamin z wiary dla osób czuwających przy umierającym. Helena Sosnowska - na podstawie własnych doświadczeń związanych z towarzyszeniem w chwilach śmierci - podkreśla, by wówczas nie rozpaczać, tylko się modlić! Koronka do Miłosierdzia Bożego - jak zapowiedział Pan Jezus św. s. Faustynie - ma moc uśmierzenia Bożego gniewu. Obdarza duszę łaskami ze zdroju miłosierdzia i sprawia, że sam Zbawiciel broni jej w godzinie śmierci jako swej chwały.
– Moja mama była bardzo dobrą chrześcijanką – akcentuje pani Helena, zaznaczając, iż oprócz regularnej modlitwy i uczęszczania na Msze św. kobieta pełniła funkcję zelatorki kółka różańcowego. – To ona zaszczepiła we mnie miłość do Matki Bożej – sygnalizuje.
W wieku 84 lat mama H. Sosnowskiej doznała udaru, w konsekwencji czego została sparaliżowana. – Wydawałoby się, że jako osoba głęboko wierząca i rozmodlona przyjmie chorobę z pokorą i poddaniem się woli Bożej. Niestety, skutkiem ciężkiego stanu zdrowia był wewnętrzny bunt, a jego przejawem chęć podporządkowania sobie otoczenia. Mimo iż bardzo kochałam mamę i okazywałam jej przywiązanie na każdym kroku, czułam, że nie poradzę sobie z jej chorobą i roszczeniową postawą. Starałam się, by moja troska o mamę zaprocentowała jej przemianą. Przełom nastąpił po ok. trzech latach – wyjawia pani Helena, dodając, iż owocem duchowego odrodzenia było coraz bardziej dostrzegalne rozmodlenie, odczucie obecności Pana Boga, a w efekcie pokój serca, pogodzenie się z cierpieniem i stopniowe przygotowanie do ostatecznego spotkania.
W opiece nad mamą H. Sosnowską wspierał brat. – Przez sześć lat opiekowaliśmy się nią na zmianę – wyjaśnia córka. ...
Agnieszka Warecka