Listopadowo
Przynajmniej na razie. Bo trafiłam na wynurzenia przekonanej o swojej mądrości i dojrzałości celebrytki, która na okoliczność narodowego święta definiuje własne pojęcie patriotyzmu. Zwierza się, że kiedyś za swój obowiązek uważała walkę z wrogiem, a dziś ma „boga, honor i ojczyznę” (pisownia oryginalna) w nosie.
„Nie będę walczyć o „bliźnich” z ONRu, hejterów, zawistników, ksenofobów, homofobów czy innych plugawych, małych ludzi…” – zwierza się dojrzale. I – nie powiem – do refleksji zmusza. Bo wygląda na to, że cała nasza narodowa populacja to wyłącznie wyżej wymienieni. Karły, jaszczurki, padalce… Ani słowa o tym, że jest gdzieś jeszcze w narodzie inny, nieco lepszy ludzki asortyment. „Moim naczelnym obowiązkiem jest ochronienie moich dzieci, mojej rodziny, moich bliskich. Za wszelką cenę” – zwierza się gwiazdeczka a propos ewentualnej wojny. „Nawet za cenę przekręcania, kombinowania czy ustępstw. Nawet za cenę pokornego schylenia głowy…”. Dalej zachwyca się Czechami, którzy „nie wierzą w Boga, a nad honor przekładają poczucie humoru” (pisownia oryginalna). Nie podoba jej się walka „do ostatniej kropli krwi”, bo „śmierć od kuli nie jest sexy”. No i tu zagwozdką mnie potraktowała. A ja Najlepszego. – Słuchaj – mówię – człowieku. Jaka śmierć jest sexy? Ten najpierw popatrzył na mnie wzrokiem wskazującym nie tylko na niezrozumienie tematu, a potem znacząco popukał się w czoło. Czyli zostawił mnie z tym pytaniem. Muszę więc teraz pilnie śledzić wypowiedzi rzeczonej celebrytki, żeby nie uronić ani słowa, kiedy będzie uprzejma uchylić rąbka tajemnicy i wyjawić, jaki rodzaj śmierci uważa za sexy. Popis swojego talentu dała też „rewidując” – jak sama to określiła – znany wierszyk Bełzy. W jej wersji brzmi to tak: „Kto Ty jesteś? // Polak mały // Jaki znak Twój ? // Apple biały // Gdzie Ty mieszkasz? // Między nimi. // […] Czy ją kochasz // … szczerze? // A w co wierzysz? // W siebie wierzę….”.
Może i niepotrzebnie, ale jakoś tak mi się dziwnie po przeczytaniu tych „mądrości” zrobiło. Smutno, przygnębiająco, ponuro. A 11 listopada taki jasny, taki słoneczny tego roku był. – Oni celowo chcą ciebie zdenerwować – śmieje się Najlepszy w odpowiedzi na pytanie, z czego wynikają takie jak przywołane tu wynurzenia. I te kalumnie na Polskę – z okazji i bez okazji. Wspomniana celebrytka deklaruje też, że od takiego jak dziś obchodzenia Święta Niepodległości woli emigrację. To ja od razu chcę pytać, czemu tego nie robi. Tyle porządnych ludzi za chlebem wyjechało… Ale czytam dalej, że kobieta o tej pod Warszawę albo wewnętrznej emigracji mówi. Czyli to już wyższa szkoła jazdy.
I tak bardzo cichutko myślę sobie, że gdyby nasi ojcowie wcielali w życie ideały powyższej pani, to czy świętowalibyśmy dzisiaj to, co świętujemy? Po cichutku myślę, ale Najlepszy i tak słyszy.
– Nie przejmuj się – pociesza. – Głupota nigdy nie miała narodowości, a wolność każdy interpretuje jak umie.
Niby że tak. Ale zawsze przykro…
Anna Wolańska