Nie wiedzieliśmy, jaki los nas czeka
Czesław Pasiak urodził się 16 stycznia 1921 r. w Krzesku Nowym jako syn Bronisława i Józefy z domu Maksymiuk. Czas dzieciństwa dzielił między naukę (po ukończeniu podstawówki uczęszczał do szkoły rolniczej) a zaangażowanie w prace polowe.
„Życie kulturalne toczyło się wartko w Polsce międzywojennej” – zapisał po latach, wspominając powołanie we wsi Ochotniczej Straży Pożarnej, skupiającego młodzież koła „Siew” czy drugiego – zorganizowanego przez ks. Edwarda Jabłońskiego przy Akcji Katolickiej.
Jakże byli niepodobni do Niemców
Cieniem na młodzieńczą beztroskę kładły się niepokojące doniesienia o zbliżającej się agresji Niemiec na Polskę. Już w marcu 1939 r. – co zaznaczył w swoim pamiętniku – nikt w kraju nie miał wątpliwości, że wojna wybuchnie lada dzień, w związku z czym rząd RP ogłosił mobilizację kilku roczników rezerwy podlegających poborowi. „17 września po raz pierwszy zobaczyłem Niemców” – wyznał, odnotowując pojawienie się we wsi obcego wojska w asyście czołgów, motocykli i aut. W chwili, gdy przez podwórko Cz. Pasiaka przebiegało kilku Niemców z karabinami, on sam wyrzucał do ogródka dopiero co uzbieraną amunicję. „Gdy do mnie dobiegli, kieszenie miałem już puste. Przeprowadzili rewizję i na rozpęd dostałem kopniaka”. Wypędzony na drogę dołączył do formowanej kolumny, którą prowadzono w kierunku Siedlec. „Nie wiedzieliśmy, jaki los nas czeka” – wspomnieniu lęku przed jutrem towarzyszył opis płonącego, zawalonego gruzami miasta.
Już następnego dnia wraz z cywilami, wojskowymi i Żydami Podlasianin znalazł się na drodze wiodącej do Sokołowa. Zorientowawszy się, że docelowym miejscem „wyprawy” są Prusy, niektórzy decydowali się na ucieczkę. Do grona ryzykantów Cz. Pasiak dołączył w koszarach w Komorowie. Wykorzystując zamieszkanie związane z segregacją rannych, wdrapał się na drzewo i zeskoczył z drugiej strony muru. Był wolny – wracał do domu! Po drodze doszły go słuchy, że Niemcy wycofują się w stronę Wisły, a ich miejsce zajmują bolszewicy. „Po wejściu do Siedlec po raz pierwszy zobaczyłem wojsko sowieckie. Jakże byli niepodobni do Niemców. Źle ubrani, uprząż na koniach w opłakanym stanie; jak koń kłusował, to cały ekwipunek skakał nad koniem”.
Sieknął mnie kilka razy po głowie
Po powrocie do Krzeska mężczyzna na własnej skórze odczuł, czym grozi niepodporządkowanie się rozkazom okupantów. „Trupi łeb na czapce dopiero teraz wydał mi się groźny i dwie litery SS” – zapisał, relacjonując m.in. „wizytę” Niemca sprowokowaną niestawieniem się przez niego – mimo wyraźnego polecenia – do pracy przy brukowaniu traktu do majątku. „Trzymał w ręku szpicrutę, bez słowa sieknął mnie kilka razy po głowie, plecach i szyi. Polała się krew…”. Celował też w Cz. Pasiaka z pistoletu. Wtedy matka zasłoniła go własnym ciałem. Esesman schował broń i opuścił podwórko. Tyle że od tego zajścia praca mieszkańca Krzeska objęta była specjalnym nadzorem.
Po kilku tygodniach, dowiedziawszy się, że trwa organizacja Związku Walki Zbrojnej, mężczyzna wyraził chęć wstąpienia w jego szeregi. Początkowo zajmował się zbieraniem, czyszczeniem i magazynowaniem broni oraz rozpowszechnianiem informacji o rychłej klęsce hitlerowskich Niemiec. Następnie – jako łącznik dowódcy kompanii – Cz. Pasiak często wyjeżdżał z meldunkami i rozkazami. „Niebezpieczna robota” – oceniał po latach. Brał udział w wielu akcjach dywersyjno-sabotażowych, m.in. niszczeniu linii telefonicznej przy szosie Siedlce – Biała Podlaska czy akt ewidencji ludności gminnej celem przeciwstawienia się wywózkom młodych na przymusowe roboty do Niemiec.
Chodziło o nazwiska dowódców
W maju 1944 r. „Bankiet” (taki otrzymał pseudonim) został skierowany do szkoły podoficerskiej zorganizowanej w lesie pod Mordami. Brał udział w Akcji „Burza” o wyzwolenie Siedlec i miasteczka Mordy, zaangażował się też w pomoc walczącej w powstaniu Warszawie.
Na fali rozpracowywania struktur AK został aresztowany przez NKWD i UB, a następnie osadzony w więzieniu w Siedlcach, gdzie był przesłuchiwany w strasznych warunkach. „Chodziło głównie o nazwiska dowódców, ich pseudonimy, kontakty” – zanotował wraz z opisem perfidnych metod wykorzystywanych przez Sowietów usiłujących potwierdzić własne racje. „Dostałem dreszczy na widok wykopanego dołu. Bolszewik powiedział: «Padumaj!». Liczy do trzech i albo będę mówił prawdę, albo zabije mnie jak psa. Zaczął odliczać. Przeżegnałem się i czekałem, ale strzał nie padł”.
Po tygodniu mężczyznę przewieziono do Sokołowa Podlaskiego – „w armiu” – jak poinformował Cz. Pasiaka i jego współtowarzyszy niedoli jeden z enkawudzistów. Na miejscu dowiedzieli się o wywózce Polaków na tzw. białe niedźwiedzie – w syberyjskie tajgi. „Weszli sowieccy żołnierze i pojedynczo przepędzali nas do wagonu, przy okazji okładając każdego kijem. Po chwili podjechał drugi samochód i do wagonu (15-tonowego) załadowali 40 ludzi” – relacjonował swój „transport”. „Cztery okienka nie dość, że zakratowane, to dodatkowo splątane drutem kolczastym. Lokomotywa sapała – ponad 80 wagonów” – odnotował, dodając wzmiankę o kilku skreślonych słowach, jakie zdążył zapisać na posiadanym banknocie z nadzieją, iż uczciwy znalazca przekaże je matce…
Pędzono nas jak stado bydła
Spisane po latach wspomnienia Cz. Pasiaka oddają „nastroje” jego współtowarzyszy niedoli podczas długiej „podróży” praktycznie bez picia i jedzenia. „Wrzucali suchary jak psom” – zapisał z uwagą o świadomej strategii mającej wydobyć z przewożonych pierwotne instynkty… Mijając Ostaszków i Smoleńsk, obserwowali przez okratowane okienka kolumny ludzi prowadzonych przez sowieckich żołnierzy uzbrojonych w karabiny. Widzieli też ledwie co wystające nad ziemią rzędy baraków… Wreszcie brudni, zawszeni, przedstawiający – co akcentował – obraz nędzy i rozpaczy dotarli do Borowicz. Odległość dzielącą miasto od łagrów – 15 km – pokonali pieszo. „Pędzono nas jak stado bydła na rzeź” – zaznaczył, uzupełniając „raport” z obozowej codzienności opisem okalających teren łagrów kilku rzędów drutów kolczastych, wieżyczek z uzbrojonymi „bojcami” i nagich prycz w barakach… Potwierdziły się słowa, jakimi „żegnano” go w Sokołowie: „Tak żyć może będziesz, ale długo nie zechcesz”.
Brudny, zaprawiany w musztrze na -50 stop. C, pędzony do tajgi po szczapy na opał w nędzy i poniewierce Cz. Pasiak doczekał 1946 r., kiedy to – z mocno nadszarpniętym zdrowiem – powrócił do kraju. Nie odzyskał jednak pełnej wolności. UB nadal nie dawało mu spokoju, nękało nawet w nocy…
Przeżycia „Bankieta” z lat okupacji niemieckiej 1939-44 i pobytu na nieludzkiej ziemi w łagrach sowieckich stały się tematem książki wydanej staraniem Siedleckiego Klubu Kolekcjonerów w 2012 r., tj. 20 lat po jego śmierci.
Lekcja historii dla pokoleń
„Przeżycia z lat okupacji niemieckiej 1939-1944 i pobytu na nieludzkiej ziemi w łagrach sowieckich” to tytuł książki powstałej w oparciu o ręczny zapis wspomnień Czesława Pasiaka. Celem publikacji jest ocalenie od zapomnienia wojennych doświadczeń jednego z synów podlaskiej ziemi.
Opracowania treści zawartych w pamiętniku i przygotowania ich do druku podjął się Adam Krzeski z Siedleckiego Klubu Kolekcjonerów. Pytany o powód zajęcia się tematem wskazuje na swoją poszukiwawczą pasję. – Interesują mnie wspomnienia ludzi z naszego regionu – wyjaśnia, sugerując, iż o spisanych wspomnieniach Cz. Pasiaka dowiedział się ze strony internetowej innego miłośnika lokalnej historii – Jana Aleksandrowicza.
***
Archiwizowaniem w wersji elektronicznej starych fotografii dotyczących m.in. historii Krzeska-Królowej Niwy, swojej małej ojczyzny, J. Aleksandrowicz zajmuje się od dobrych kilkunastu lat. Na liczący ok. 100 stron zeszyt ze skreślonymi pięknym kaligraficznym pismem wspomnienia natknął się – co podkreśla – przeglądając zbiór fotografii pochodzącej z jego rodzinnej miejscowości Aliny Skolimowskiej. – Okazało się, że jest to pamiętnik jej ojca – Czesława. Opisane przeżycia dotyczyły lat od urodzenia, tj. 1921 r., do 1944 r., czyli pobytu w łagrach na ziemi sowieckiej. Za zgodą rodziny napisałem artykuł, poskanowałem wybrane kartki oraz zdjęcia i zamieściłem całość na stronie internetowej pn. Dzieje Krzeska-Królowa Niwa i okolic – wyjaśnia J. Aleksandrowicz z uwagą, iż udostępniony materiał spotkał się z zainteresowaniem A. Krzeskiego, kolekcjonera zajmującego się m.in. historią Armii Krajowej w rejonie siedleckim, zaś będące w jego posiadaniu stare fotografie posłużyły jako ilustracje do książki.
***
Wspomnienia Cz. Pasiaka – po wyzwoleniu działacza społecznego i pracownika krzeskiej Gminnej Spółdzielni – zostały spisane przez niego pod koniec lat 80. A. Skolimowska potwierdza, że wspólnie z bratem niejednokrotnie naciskali na tatę, by utrwalił dla potomnych swoje przeżycia. – Przez lata z konieczności – ze względów bezpieczeństwa – stanowiły one w naszym domu temat tabu. Wiedzieliśmy, że tata był w Rosji, nie wolno nam było jednak o tym głośno mówić – sygnalizuje, nie ukrywając, iż pamiętnik ojca, a następnie jego książkowe wydanie stało się dla rodziny najcenniejszą z pamiątek. – Kiedy przeglądam rękopis czy otwieram książkę, czuję się tak, jakbym widziała tatę, słuchała go… Słowo zapisane nie zaginie, zawsze można do niego wrócić. To cenna lekcja historii dla pokoleń – podsumowuje.
WA