Wszystko jest możliwe
Gdzież tu jeszcze myśleć o jakimś planowaniu przyszłości. Wydawać by się mogło, że nowość czasu, który staje przed nami otworem, jest do tego doskonałą okazją. Ociężałość naszego umysłu i serca jest jednak tak wielka, że wolimy wybrać „dojutrkowość”, radując się przechodzącym „noworocznym bólem głowy” (popularnie nazywanym kacem) i kilkoma widokami na karnawałowe szaleństwo.
Jeśli tego nie ma, to pozostaje przynajmniej wizja najbliższego weekendu. Trudno w tej sytuacji zrozumieć nadzieję, którą zawarł w jednej ze swoich piosenek Marek Grechuta: „Żyj tą nadzieją, którą mieli Kolumb albo Bach. Żyj tą radością, dla której Chaplin wdziewał łach. Żyj tym uśmiechem, który Mona Lisa ma. Żyj tym oddechem, który maratończyk zna…” Zawarty w tekście swoisty reisefieber, będący natchnieniem nie tyle do stania się odkrywcą, ile raczej niosący radość z kolejnych kroków w nieznane, jest nam całkowicie obcy. Być może dlatego również, że ciążący nam katzenjammer na tyle zaciemnia nam ogląd rzeczywistości, że tracimy z pola widzenia już nie sam cel, ile raczej mapę drogową dla spełnienia naszego życia. Warto więc może na początku roku pokusić się o sformułowanie takowego planu.
„…aby zrywać łańcuchy długich ciężkich dni…”
Wyznaczenie samemu trasy wiodącej w nieznane nowe może być cokolwiek trudne. Sięgnę więc po prostu do tego, co mówią mądrzejsi ode mnie. 18 grudnia ubiegłego (już) roku papież Franciszek spotkał się z młodzieżą zrzeszoną we włoskiej Akcji Katolickiej. Ci młodzi katolicy postanowili, że rok 2015 będą przeżywać pod hasłem: „Wszystko do odkrycia”. Gratulując im odwagi i zapału, następca św. Piotra podpowiedział młodym pięć zasadniczych punktów w ich rocznej pracy. Wydaje mi się, że dla każdego z nas te drogowskazy mogą stanowić doskonały odnośnik dla nadziei na nowy czas. Propozycję papieża Franciszka można zawrzeć (choć może zbyt skrótowo) w następujących hasłach: rodzina – ubodzy – Kościół – wiara – modlitwa. Zwracając się do młodych Włochów, papież zasugerował im, by tymi drogowskazami przepoili każde swoje działanie, dosłownie wszystko, czym żyją. To pozwoli im, jak mówił Franciszek, uczynić krok naprzód w całokształcie życia. Może więc warto przyjrzeć się tej propozycji?
„Nigdy się nie poddawaj”
Wskazanie na rodzinę zdaniem papieża stanowi możliwość zwycięskiego przejścia przez życie. Samotność jest według niego stanem, w którym pesymizm i niechęć działania stanowią dominantę. Odkrycie rodziny, także w wymiarze dalszym, obejmującym nawet formy zrzeszenia w organizacjach, stanowi równocześnie odkrywanie „planu Jezusa” wobec każdego ludzkiego życia. Zastanawiając się nad tymi słowami papieża, doszedłem do wniosku, że dzieje się to dlatego, iż jedynym sposobem znalezienia sensu życia jest odkrycie miłości, czyli sytuacji, w której obdarowuję bezinteresownie i jestem obdarowywany. Rodzina, nawet jeśli za nią uznam krąg przyjaciół, jest matecznikiem takiego sposobu życia i dlatego daje najwięcej nadziei. Dlatego nie pozwala człowiekowi się poddawać. A brak rezygnacji już jest zwycięstwem.
Bliskość Jezusa
Zwrócenie przez papieża uwagi na pomoc ubogim nie jest tylko nieustannym refrenem jego przemówień. Franciszek wskazał młodym, że właśnie w ludziach sponiewieranych przez los i drugiego człowieka, można najszybciej spotkać Zbawiciela. Pragnienie zetknięcia się z Bogiem jest tak silne w każdym człowieku, że stanowi motor napędowy każdego jego czynu albo też musi zostać jako pierwsze zagłuszone przez ludzkie sumienie. Gdyby pozostawić Boga tylko słownemu przekazowi, wówczas łatwo byłoby przejść do porządku dziennego nad Jego obecnością. Tymczasem właśnie obecność ludzi słabych w swoim życiu stanowi najlepszy sposób wyrwania nas z letargu bezbożności. Zwrócenie się do nich otwiera nas na odkrycie wiecznego szczęścia.
Pokochaj Kościół
Można pomyśleć, że papież Franciszek w tym miejscu „pojechał po bandzie”. W czasach oskarżeń o nadużycia władzy, malwersacje finansowe, molestowanie dzieci i inne okropieństwa, proponowanie miłości do Kościoła jest cokolwiek nie na miejscu. A następca św. Piotra wręcz sam wystawia się na krytykę, proponując młodym ponadto pokochanie także kapłanów. Tymczasem papież ukazuje miłość do Kościoła i miłość do sakramentalnego kapłaństwa jako sposób dawania świadectwa wiary. Jeśli bycie człowiekiem jest możliwe tylko poprzez miłość (dar z siebie), to oddanie własnej energii, talentów i umiejętności na służbę wspólnocie parafialnej jest najlepszym świadectwem człowieczeństwa. Co więcej, miłość do sakramentalnego kapłaństwa jest początkiem rozkochania się w sakramentach, które będąc źródłami łaski, stanowią nie tylko o naszym ubogaceniu Bogiem, ale są warunkiem nieodzownym w pedagogice miłości.
Zjednoczenie z Chrystusem
Rozwój wiary, rozumianej jako zjednoczenie z Jezusem, jest dla papieża źródłem optymizmu. Przypomnienie słów Chrystusa: „Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy” – to otwarcie się na nowość czasu i brak strachu przed nią. W gruncie rzeczy pesymizm rodzi się w nas, gdy stajemy bezsilni wobec przytłaczającej „mocy świata”. Siła nasza jednak nie płynie z militariów, ale z wewnętrznego zjednoczenia z Panem, który już pokonał świat.
Ufność
Wydaje się, że we wszystkim najważniejsze jest działanie. Tymczasem Franciszek wskazuje na modlitwę. Dlaczego? Gdyż ona jest przebywaniem w domu Jezusa. Jak sam mówi: „modlitwy to rozmowa z Jezusem – najbliższym Przyjacielem, który nigdy nie opuszcza; zawierzanie Mu radości i smutków. Biegnijcie do Niego za każdym razem, gdy zrobicie coś złego i niedobrego, będąc pewni, że On przebacza wam. I mówcie wszystkim o Jezusie, o Jego miłości, o Jego miłosierdziu, o Jego czułości. Ponieważ przyjaźń z Jezusem, który oddał życie za nas, jest wydarzeniem, o którym trzeba wszystkim powiedzieć.” To modlitwa jest źródłem entuzjazmu życia.
Wśród obłoków marzeń z tą nadzieją
Nowy Rok Pański 2015 otworzył przed nami nową nadzieję. Jej spełnienie nie jest jednak tylko efektem działania Najwyższego. To także nasze dzieło. Do jego spełnienia, a właściwie do naszego ludzkiego spełnienia potrzeba nadziei. Papież Franciszek wskazał drogę. Ruszamy?
Ks. Jacek Świątek