Boję się, że rozjadą mnie na własnym podwórku
Pani Barbara mieszka przy skrzyżowaniu powiatowych dróg. Działka jest położona przy trasie wiodącej do Garwolina, Łaskarzewa i Uścieńca, dlatego codziennie przejeżdżają tamtędy setki samochodów.
Większość kierowców uważa na umieszczone przy skrzyżowaniu pionowe znaki drogowe, ale zdarzają się tacy, którzy ich nie dostrzegają, zatrzymując się na ogrodzeniu podwórka B. Szynel. – Cztery lata temu jeden przejechał po trzech słupkach. Stałam akurat pół metra od płotu. Niewiele brakowało, a by mnie zabił. Policja szukała sprawcy rok. Zatrzymali go za inne przewinienie, a fakt, że zniszczył mi bramę, wyszedł przypadkiem. Kierowca dostał wyrok do odsiadki, a ja na własny koszt musiałam naprawiać ogrodzenie – opowiada kobieta. Zaledwie pół roku później płot staranował kolejny samochód. Winnego nie znaleziono. Za naprawę bramy znowu musiała zapłacić pani Barbara.
Na podwójnym gazie
Na początku tego roku doszło do kolejnej kraksy. Nie pomogło nawet przesunięcie ogrodzenia w głąb działki. – Jadący z Izdebna kierowca nie wyrobił się na zakręcie, wjeżdżając w słup pomiędzy rozsuwaną bramą a płotem. Kiedy wraz z pasażerem wysiedli z samochodu, śmiali się z mojego parkanu. W dodatku policjanci, którzy przyjechali, stwierdzili z ironią, że po prostu pobudowałam się w złym miejscu – relacjonuje mieszkanka. – Mało tego, sprawca, którym okazał się mieszkaniec Górek, powiedział, że nie uda mi się naciągnąć go na kasę. Tego drugiego nie widziałam, bo kiedy wyszłam z domu, siedział już w radiowozie. Kierowca podobno prowadził na podwójnym gazie – dodaje pani Barbara.
Rzecznik garwolińskiej komendy policji potwierdza, że kierujący pojazdem, który staranował ogrodzenie, był pod wpływem alkoholu. – Policjanci ustalili, iż kierowca peugeota prawdopodobnie stracił panowanie nad autem, zjechał z jezdni, uderzył w bramę i uszkodził słup trakcji elektrycznej. 53-letni mężczyzna miał prawie 1 prom. alkoholu w organizmie. Sprawa będzie wyjaśniana – informuje asp. sztab. Leszek Wielgosz.
Tu nie da się mieszkać
Brama wjazdowa na posesję jest zniszczona. Podobnie jak część ogrodzenia. Według pani Barbary każdy może bez problemu wejść na jej podwórko. – Dzwoniłam do komendy, pytając, czy ktoś mi pomoże w tej sprawie. Usłyszałam, że nie należy to do obowiązków policji. Sprawcy zostali ukarani, a ja muszę radzić sobie sama. Zapytałam, czy mam wziąć bramę na plecy. Funkcjonariusz odparł, bym poprosiła o pomoc sąsiada albo sołtysa. Mówiłam, że mam na podwórzu zwierzynę, psy. Odpowiedział, że nie postawią policjanta, by pilnował mi posesji – żali się kobieta, dodając, że wcześniej informowała policję także o tym, iż na rondzie znajdującym się w pobliżu jej domu kierowcy kręcą kółka z piskiem opon. – W lecie to aż smród z palonych opon roznosi się po okolicy. Tymczasem policjant doradził mi, abym wychodziła przed front i robiła zdjęcia – tłumaczy właścicielka posesji. – Jeszcze nie zdążyłam do końca bramy pomalować, a już znowu jest rozwalona. Oni mówią, że trzeba ubezpieczać, ale chodzi nie tylko o zniszczony płot. Boję się, że rozjadą mnie na własnym podwórku – obawia się pani Barbara.
Reakcja zarządcy dróg
Sprawą mieszkanki gminy Łaskarzew zainteresowaliśmy zarządcę dróg, przy których znajduje się posesja pani Barbary. Dyrektor powiatowego zarządu dróg w Garwolinie pojechał na miejsce zdarzenia, by ocenić sytuację i porozmawiać z poszkodowaną. – Przede wszystkim trzeba apelować do kierowców, żeby przestrzegali przepisów prawa o ruchu drogowym. Skrzyżowanie jest oznakowane, ale jeśli przypadki lekceważenie przepisów się powtarzają, o czym nie byliśmy informowani, wspólnie z przedstawicielami komendy policji podejmiemy działania mające na celu dokonanie analizy bezpieczeństwa na skrzyżowaniu – obiecał Marek Jonczak, dyrektor powiatowego zarządu dróg w Garwolinie.
Waldemar Jaroń