Egzorcyzm to nie hokus-pokus
Na początku stycznia tego roku cały kraj obiegły informacje o czteroosobowej rodzinie z Lublina, która miała „odprawiać egzorcyzmy” na własną rękę w swoim mieszkaniu.
Z powodu krzyków i hałasu, jakie dobiegały z domu, sąsiedzi wezwali pogotowie, policję. Wszyscy członkowie trafili do czterech różnych szpitali psychiatrycznych. Sprawę bada prokuratura. Natomiast kilka lat temu media obiegła wiadomość o „egzorcyzmach”, jakie dorosłe dzieci urządziły swojej 75-letniej matce. Ponieważ schorowana kobieta podobno nie chciała wyrzec się szatana, syn bił ją tak długo, aż zmarła.
Tragedia z Lublina zapewne posłuży programowym antyklerykałom, zwłaszcza w kampanii wyborczej, za dowód kościelnej ciemnoty. Prawda jest jednak taka, że do dramatu by nie doszło, gdyby zaangażowani w nią ludzie zwrócili się do Kościoła, który nie pozwala nikomu na żadne „prywatne egzorcyzmy”. Nie ma takiego człowieka, który mógłby przeciwstawić się złemu. Świat duchów jest potężniejszy od naszych ludzkich możliwości.
Moc modlitwy
– W czytanej w jedną z ostatnich niedziel Ewangelii św. Marek kilka razy wspomina Jezusa wyrzucającego złe duchy. To samo kazał robić swoim uczniom, udzielając im mocy egzorcyzmowania – mówi egzorcysta diecezji siedleckiej o. Franciszek Chrószcz OMI, który należy do kodeńskiej wspólnoty oo. oblatów, tłumacząc, iż słowo egzorcyzm wywodzi się z greckiego exorkizein, co oznacza „wyklinać”. – Jest to rozkaz wydany w imię Boga złemu duchowi, aby ten opuścił człowieka. To szczególne błogosławieństwo, sakramentalium, jakiego udziela kapłan w określonych sytuacjach i potrzebach. Egzorcyzmu udziela się zgodnie ze specjalnym dokumentem – Rytuałem rzymskim, w odosobnionym miejscu, np. ...
Jolanta Krasnowska