Rodzice wiedzą najlepiej
I zastanawiają się, czy posłusznie posłać dziecko do szkoły, czy postarać się o opinię, która stanie się podstawą do wydania decyzji o odroczeniu spełniania obowiązku szkolnego. Okazuje się, że nie jest to takie proste.
Pomysł posłania sześciolatków do szkoły wzbudził masę kontrowersji. Zaskoczyło to zupełnie Ministerstwo Edukacji Narodowej, które było przekonane, że pomysł rozpoczęcia wcześniejszej edukacji dzieci będzie przyjęty bez większych protestów. Decyzję argumentowano koniecznością wyrównania szans rozwojowych, badaniami potwierdzającymi zasadność zmiany, praktyką w innych krajach. Wielu rodziców nie zgodziło się z MEN, zarzucając mu działanie bez porozumienia z najbardziej zainteresowanymi, czyli nimi, nieprzygotowanie reformy, niewzięcie pod uwagę badań, które jasno pokazały, iż posadzenie sześciolatka w szkolnej ławce często dzieje się z wielką szkodą dla jego rozwoju. Blisko 950 tys. osób podpisało obywatelski wniosek o referendum, w którym zapytano by Polaków m.in. o to, czy są za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków. Partia rządząca (ponoć „obywatelska”) wniosek odrzuciła. Na otarcie łez pozostawiono rodzicom ustawowy zapis wprowadzający tzw. okres przejściowy (dzieci z drugiej połowy 2008 r. mogły pozostać w „zerówkach”) i pozwalający – w uzasadnionych przypadkach – odroczyć spełnianie obowiązku szkolnego przez sześciolatki. Według różnych kalkulacji z tej możliwości skorzystało w roku 2014 nawet 50% spośród uprawnionych. To bardzo dużo. ...
Ks. Paweł Siedlanowski