Żyd, który zaufał Jezusowi
Siedlecki wątek jest bardzo interesujący. Wszelka dostępna literatura dotycząca Willenbergów podaje bowiem, że namalowany przez Pereca wizerunek Jezusa wciąż wisi w świątyni przy ul. Floriańskiej. Tymczasem obrazu tam nie ma. I nikt nie wie, co się z nim stało. A szkoda, bo jest jednym z pierwszych, które przyczyniły się do rozwoju kultu Bożego Miłosierdzia.
P. Willenberg był utalentowanym artystą plastykiem. Malował freski w synagogach. Organizował też wystawy m.in. z Jackiem Malczewskim, Leonem Wyczółkowskim, Stanisławem Wyspiańskim. W czasie niemieckiej okupacji ukrywał się w Warszawie pod fałszywym nazwiskiem Karol Baltazar Pękosławski. Ułatwiał mu to wygląd – mówiono, że przypomina Paderewskiego. Natomiast zdradzał go żydowsko-rosyjski akcent. Ze względów bezpieczeństwa często zmieniał miejsce zamieszkania. Kiedy trafił na ul. Marszałkowską 60, postanowił, że jedynym sposobem na ocalenie jest udawanie niemowy.
To właśnie w samym sercu miasta zastał Pereca wybuch powstania warszawskiego. 4 września, kiedy bomby leciały na Śródmieście, Samuel, który po ucieczce z Treblinki odnalazł ojca i postanowił czynnie wziąć udział w walkach, był akurat na barykadach na ul. Mokotowskiej. Na jego oczach cztery pociski, nazywane krowami, uderzyły w okolice kamienicy Pereca. Samuel pobiegł do znajdującego się na pierwszym piętrze mieszkania ojca. Jedna z bomb zatrzymała się nad jego pokojem. Natomiast Perec leżał na łóżku, przykryty kurzem i gruzem, mówiąc, że źle się czuje. Samuel zaczął go namawiać, by zszedł do piwnicy. Wcześniej ojciec – mimo bombardowań – odmawiał ukrycia się w schronie. Twierdził, że woli zostać na górze niż być zasypany żywcem. Tym razem jednak posłuchał syna. Tuż przy zejściu do piwnicy Perec nagle zatrzymał się i, wyciągnąwszy węgiel, zaczął rysować głowę Chrystusa w aureoli krzyżowej, w ramionach krzyża umieszczając napis: „Jezu, ufam Tobie”. ...
Jolanta Krasnowska