A gdzie byliście wcześniej?
Jak Barak Obama wspomniał o polskich obozach śmierci, to przynajmniej przeprosił za „zbytni skrót myślowy”. A teraz szef głównej policji USA nawet nie zamierza przepraszać, tylko mówi o swoich intencjach, które to ponoć złe być nie miały.
I nadal się Państwo obrażacie? To gdzie byliście wcześniej, gdy w świat szły następujące słowa:
Jan Tomasz Gross
„Uczestnictwo miejscowych to warunek sine qua non skuteczności polityki ludobójstwa. Planowe wytępienie wszystkich przedstawicieli wydzielonej grupy ludności – na przykład Żydów w Generalnej Guberni albo Tutsi w Rwandzie – jest niemożliwe do zrealizowania bez współpracy najbliższych sąsiadów, bo tylko oni wiedzą, kto jest kim w obrębie lokalnej społeczności”. „Używając sformułowania Emanuela Ringelbluma, można by powiedzieć, że mieszkańcy polskich wsi i miasteczek przestali uważać Żydów za ludzi i zaczęli traktować ich jak nieboszczyków na urlopie”. „Z przytoczonych relacji wynika, że mordowanie Żydów w czasie okupacji było sprawą publiczną, przedmiotem zainteresowania ogółu. Brali w nim udział zwykli członkowie lokalnej społeczności, a nie żadni «ludzie marginesu», łatwo identyfikowalni i świetnie wszystkim znani w każdej małej miejscowości. Więcej nawet – zaangażowanie przedstawicieli miejscowych elit w opisanych zbrodniach i uczestnictwo zbiorowe miejscowej ludności nadawało mordom imprimatur grupowe, swoistą sankcję, «pozwalając na rozmycie odpowiedzialności»”. „Antysemityzm głęboko tkwi w chrześcijańskim przesłaniu. W tym zresztą tkwi jedna z przyczyn trudności w jego wykorzenieniu”. „Odpowiedzialność Polaków za Holocaust polega na przyzwoleniu społecznym na tę zbrodnię, uznaniu ją za rzecz pozytywną, a w licznych przypadkach współuczestniczeniu w niej i odnoszeniu z tego korzyści materialnej”.
Barbara Engelking-Boni
„Dla Żydów, którzy próbowali się ratować, zagrożeniem byli w pierwszym rzędzie Polacy -katolicy, nie Niemcy. To nie Niemcy biegali po wsiach i wyciągali Żydów z kryjówek w lasach. Niemcy, oczywiście, zabijali, ale ktoś im Żydów wskazywał albo przyprowadzał”. „Przeczytałam akta niemal 300 procesów – wyłącznie z okolic Warszawy. Według tych dokumentów Polacy sami zamordowali w latach 1942-1944 ponad 260 Żydów, a wydali Niemcom ponad 350. Ci oczywiście także zginęli. Są tam straszne sceny. Cała wieś osacza na polu kobietę z dwojgiem dzieci… Nawet jej nie zabijają, po prostu dostarczają Niemcom. Czasem zabijają sami – inny proces dotyczy dwóch mężczyzn, którzy ścigali Żyda konno, a następnie zatłukli go pałami. Zabijali kamieniem w głowę, rąbali siekierą, tłukli na śmierć kijami… Dużo jest bezmyślnego, niepotrzebnego okrucieństwa, dużo jest strachu, bo były takie przypadki, że ktoś ukrywał Żyda i przyszli do niego sąsiedzi albo sołtys, mówiąc, że musi go wydać, bo cała wieś się boi. Czy to ma pozostać zamknięte w archiwach, a my mamy udawać, że tego nie było, czy mamy o tym mówić i mierzyć się ze świadomością, że człowiek jest zdolny do takiego zła?”.
Alina Cała
„Z 200 tys. Żydów, którzy ukrywali się po likwidacji gett, przetrwało kilkadziesiąt tysięcy. Co się stało z tymi ukrywającymi się, którzy nie przetrwali? Część zmarła z głodu i chorób, ale większość została zamordowana przez partyzantkę lub wyłapana przez chłopów. Niemcy stworzyli system, który zobowiązywał mieszkańców wsi do obligatoryjnego polowania na ukrywających się. Jedną z przyczyn tego, że Polacy często nadgorliwie wypełniali polecenia okupanta, był przedwojenny antysemityzm krzewiony przez Kościół katolicki oraz endecję”. „Po co akowcy strzelali Żydów? Bo byli antysemitami. Zwłaszcza partyzantka narodowa, która utożsamiała Żydów z komunistami i z mordowania tych ukrywających się uczyniła jeden z celów walki z dwoma wrogami”.
Jeszcze raz zadam pytanie
Dzisiaj się oburzamy? A gdzie byliśmy, gdy te tezy były wygłaszane, tekstem otwartym i prostym? Jan Tomasz Gross w Stanach Zjednoczonych nie napotykał na żadne polskie sprzeciwy, gdy ogłaszał wszem i wobec, że Polacy wzbogacili się na żydowskiej śmierci, nawet wiele lat po zagładzie przekopując ziemię treblińską. Ilu z nas zasiadło przed telewizorami, gdy Polska Telewizja emitowała zakupiony wcześniej za pieniądze z abonamentu niemiecki film „Nasi ojcowie, nasze matki”, w którym jedynym przedstawieniem polskiego podziemia był ledwie skrywany antysemityzm? Ilu z nas szampany odkorkowało, by świętować „sukces” oscarowy filmu „Ida”, w którym polski chłop, nawet jeśli ukrywał Żydów, to po to, żeby ich potem zarżnąć, zagrabić majątek i nie oddać go do dnia dzisiejszego? Ilu z nas przełknęło lub zachwyciło się słowami polskiego prezydenta, który w 2011 r. namawiał nas do wzięcia odpowiedzialności za zagładę (przynajmniej częściowej odpowiedzialności)? Ilu z nas, oglądając filmy polskiego reżysera, który współżył z trzynastolatką, nic nie wie o wypowiedzianych przez niego słowach: „Wszyscy Polacy byli antysemitami. Po tysiącu lat watykańskiej propagandy była to część ich kultury. Każdy chłop, któremu powiedziałby pan, że Jezus był Żydem, zatłukłby pana toporem. Trudno sobie wyobrazić, co by panu zrobił, gdyby do tego powiedział pan, że Maryja też była Żydówką”?
A zaczęło się tak niewinnie
W szczytowym okresie Zimnej Wojny w 1960 r. w ramach niemieckich służb specjalnych powołano do specjalną komórką o nazwie Agencja 114. Jej szefem był Alfred Benzinger, były sierżant nazistowskiej tajnej policji wojskowej Geheime Feldpolizei. W 1956 r. Alfred Benzinger zaproponował skoordynowaną akcję, mającą na celu propagowanie terminu „polskie obozy koncentracyjne”. Jak miał się wyrazić: „Odrobina fałszu w historii po latach może łatwo przyczynić się do wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę”. Mała statystyka: jak podaje polski MSZ, jedynie w ciągu 2009 r. aż 103 razy w zagranicznych mediach użyto wspomnianego sformułowania. Co ciekawe – najczęściej niemieckie media. Z amerykańskiej prasy można dowiedzieć się również, że polskim obozem śmierci był obóz w… Buchenwaldzie, Berlinie czy Dachau (?!?). Norman Cantor (historyk amerykański) mógł śmiało w 1994 r. stwierdzić: „Współudział Polaków w zagładzie Żydów był bardzo znaczny i niepodlegający dyskusji. Bez ich pomocy Niemcy nie byliby pod względem logistycznym zdolni do unicestwienia 6 mln Żydów. Ten sam zarzut odnosi się do Kościoła katolickiego w Polsce, który przepełniony wielowiekową wrogością wobec Żydów nie uczynił nic znaczącego, by przeciwstawić się nazistowskim obozom śmierci. Polscy katolicy tysiącami pracowali w obozach koncentracyjnych i komandach śmierci”. Polski MSZ skoordynowaną akcję podjął dopiero w 2012 r.
I nadal się Państwo oburzacie? A gdzie byliście do tej pory?
Ks. Jacek Świątek