Diecezja
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Skromny wielki człowiek

W poniedziałek, 11 maja, parafianie z Rossosza i kapłani diecezjalni pożegnali długoletniego proboszcza tejże wspólnoty ks. prałata Piotra Burczaniuka. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyło prawie 100 kapłanów i rzesze wiernych.

Trumna z ciałem ks. prałata został wprowadzona do kościoła o 13.30. Modlitewne czuwanie trwało dwie godziny. Potem rozpoczęła się Msza św., której przewodniczył biskup siedlecki Kazimierz Gurda. Eucharystię koncelebrował także bp Piotr Sawczuk.

– Dziś jesteśmy świadkami dobra, którego z Bożą łaską dokonał ks. Piotr. Jesteśmy wdzięczni i za to dobro materialne, i za duchowe. To ostatnie jest niewidoczne, ale bardzo realne. Wielkość i znaczenie kapłaństwa nie są jednak zawarte w tym, co ksiądz zbudował, ale w czym uczestniczył poprzez przyjęcie sakramentu kapłaństwa, w tajemnicy obecności Boga w życiu człowieka, tajemnicy Jego miłosiernej miłości i Jego zwycięstwa nad śmiercią. Ta tajemnica została zawarta i jest wspominana i aktualizowana w sakramencie Eucharystii. Ten sakrament to ofiara, dziękczynienie i uczta. (…) Dziś dziękujemy ks. Piotrowi za Eucharystię, którą tutaj każdego dnia przez tyle lat sprawował, za to, że czynił to z wielkim zaangażowaniem, miłością i szacunkiem.(…) Niech Maryja, którą tak kochał ks. Piotr i do której stale się modlił Różańcem, ukaże mu swojego Syna, a naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa – mówił bp K. Gurda.

Wszystkim dobrze czynił

Po Mszy św. ks. prałata żegnali bracia kapłani. – Kiedy dwa tygodnie temu rozmawiałem z nim przez telefon, czuł, że coraz bardziej słabnie, ale dziękował Bogu za życie i kapłaństwo. Dopóki starczało mu sił, przez długie lata osobiście dzwonił w kościelne dzwony, wzywając rossoskich parafian do modlitwy. Niech zatem dzisiejszy dźwięk tych dzwonów będzie symbolem naszej wspólnej modlitwy w intencji zmarłego, którą ja składam przy grobach św. Piotra i św. Jana Pawła II w Bazylice Watykańskiej – napisał w liście ks. kan. Bogdan Sewerynik, pracownik watykańskiej dykasterii ds. biskupów.

W imieniu kolegów kursowych ks. Piotra żegnał ks. Aleksander Kucharczuk. – Ks. prałat w całym swoim życiu naśladował Jezusa. Może nie wszystkim mógł pomóc, ale na pewno nikogo nie skrzywdził. Dziś z naszego roku pozostałem tylko ja i o. Leon Knabit – mówił.

W imieniu kapłanów i osób konsekrowanych pochodzących z parafii Rossosz ks. P. Burczaniuka żegnał ks. Józef Kuzawiński. – Nie umiera ten, kto żyje w pamięci żywych. Jesteśmy wdzięczni za wszystko, co z pomocą łaski i mieszkańców dokonał ks. Piotr, za to, co można zobaczyć gołym okiem i za to, co zapisane w sercach. Ubogacał nas swoją pracowitością, oddaniem, służbą Bogu, Kościołowi i powierzonemu ludowi. Pamiętajmy o nim w modlitwie, bo tylko tak możemy się mu odwdzięczyć. Wielkim zaszczytem i radością było spotkać tak oddanego kapłana i czerpać od niego wzór do osobistej posługi – podkreślał. ks. J. Kuzawiński.

Mistrz i nauczyciel

Słów uznania nie szczędził też pochodzący z Wohynia ks. infułat Kazimierz Korszniewicz. Zaznaczył, że ks. prałat nie szukał w Kościele wielkości i zaszczytów. Kiedy bp Jan Mazur proponował mu przejście z Ortela na większą parafię, wzbraniał się. – Awans spotkał go w Rossoszu. Był dla mnie wzorem, mistrzem i nauczycielem. Przez wiele lat patrzyłem na niego jako ministrant. Kiedy otrzymywał święcenia, ja wstępowałem do seminarium. Na długo zapamiętam jego żywą pokorę. Gratuluję całej rodzinie, że wydała tak wspaniałego kapłana – mówił ks. infułat.

Z kolei ks. Roman Wiszniewski przypominał, iż ks. Piotr jako członek kapituły janowskiej gorliwie uczestniczył w procesie beatyfikacyjnym męczenników z Pratulina. Służył sugestiami i rozmowami, ale też przekazywał na ten cel znaczne dary materialne (m.in. na kościół w Łazówku i Hołubli). Ks. Jan Pieńkosz, dziekan dekanatu wisznickiego podkreślał, że ks. Piotr był kapłanem na wzór Bożego serca. – Nie pamiętał o sobie, zawsze się uśmiechał, służył i naśladował Jezusa. Tęsknił za pełnym spotkaniem ze Zbawicielem. Niech Pan będzie mu wiekuistym pokojem, nagrodą i odpocznieniem – modlił się ks. Jan.

Emerytowany „wikariusz”

Na koniec słowa podziękowania wyraził także ks. kan. Franciszek Izdebski, proboszcz parafii Rossosz. – Dziękuję Ci za pomoc duszpasterską, którą nam służyłeś od chwili, kiedy przeszedłeś na emeryturę aż do 27 grudnia 2014 r. Nie było dnia, Mszy i nabożeństwa, by nie było ciebie w naszej świątyni – czy to w konfesjonale, czy przy ołtarzu. Można powiedzieć, że przez pierwsze siedem lat, będąc na emeryturze, pełniłeś funkcję „wikariusza”. Pracowaliśmy tylko we dwóch. Dalej odwiedzałeś parafian po kolędzie, jeździłeś do chorych i mówiłeś kazania. Bóg zapłać! – dziękował ks. proboszcz.

Po Eucharystii ciało ks. prałata przeniesiono w uroczystym kondukcie na miejscowy cmentarz. Na miejsce spoczynku odprowadzali go obaj biskupi, kapłani, siostry zakonne, krewni, parafianie i poczty sztandarowe. Przy karawanie szli strażacy. Tego dnia nie zabrakło także rossoskiej orkiestry dętej, której ks. Piotr był wielkim przyjacielem i dobrodziejem.

Został wśród swoich

Z miłością i żalem zmarłego księdza prałata wspominają także jego krewni. Siostrzeniec Krzysztof opowiada o długoletniej pracy swego wuja w Ortelu i Rossoszu. – Trudno mu było rozstać się z rossoskimi parafianami. Kiedyś w rozmowie proponowaliśmy, by po śmierci spoczął w rodzinnym grobie, ale on chciał zostać wśród swoich. Kochał tych ludzi, a oni kochali jego. Widząc takiego księdza, trudno było nie wierzyć w Boga. Dla najbliższych nie miał zbyt dużo czasu, zawsze śpieszył do Rossosza. Tłumaczył, że musi jechać, by wydzwonić na Anioł Pański. Każdy, kto go wspominał, mówił o nim same dobre rzeczy – podkreśla pan Krzysztof.

Słów wdzięczności nie skąpili też mieszkańcy Romaszek. „Nic nie zapełni pustki po tobie. Ciągle spieszyłeś do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Pokazywałeś, że Ona jest najlepszą drogą do Boga. Pokornie klęczałeś przed Jej obrazem i polecałeś nasze problemy, które z nami dzieliłeś. Każdy z nas wiele ci zawdzięcza. Byłeś skromnym, lecz wielkim człowiekiem” – napisali parafianie z Romaszek.

Zawsze w kościele

– Kiedy odchodził na emeryturę, pytał parafian: co dalej. Oni zawołali „zostań z nami” i nagrodzili oklaskami. Zawsze chciałem mieć takiego spowiednika, zawsze dobrze doradził – zaznacza Ryszard Żelazowski. – Zapamiętałam go bardzo dobrze. Bardzo mi żal, że go już nie ma. Był zawsze pokorny i służebny. Do chorego szedł nawet po pas w śniegu. Miły, niezmordowany, rozmodlony, wielki autorytet. Mamy dziś wielką wdzięczność w sercu i chcielibyśmy, by jak najszybciej osiągnął niebo, bo jest tego wart – dodaje Maria Kałdun.

– Gdy przyjechałem tutaj po święceniach, od razu poszedłem na plebanię. Od pani gospodyni usłyszałem, że ksiądz jest w kościele. Tak, jeśli nie przebywał w szkole lub na plebanii, zawsze można było go spotkać w świątyni. To było całe jego życie. Miał franciszkańskiego ducha. Nie przykładał wagi do rzeczy materialnych. Znał wszystkich swoich parafian. Kiedy proponowałem, że go zastąpię np. w odprawieniu jakiegoś nabożeństwa czy katechezie, powtarzał, że proboszcz musi być dwa kroki przed wikarym. Troszczył się o kościół. Nigdy nie prosił o pieniądze. Sam zamiatał przykościelny plac, odśnieżał, kosił trawę i malował parkan. Nigdy się nie oszczędzał – wspomina ks. kpt. Artur Majorek, były wikariusz parafii Rossosz.

O ks. prałacie P. Burczaniuku można pisać i mówić bardzo długo. Więcej na temat jego duszpasterskiej posługi napiszemy za miesiąc.


Ks. prałat Piotr Burczaniuk (1924-2015)

 

Urodził się 29 stycznia 1924 r. w miejscowości Bezwola w parafii Wohyń. Rodzicami jego byli Stanisław i Wiktoria z d. Uchaniuk prowadzący gospodarstwo rolne. Uczęszczał do szkoły podstawowej w Wohyniu. Pierwszą klasę gimnazjalną ukończył w Leśnej Podlaskiej. Dalszą naukę przerwała II wojna światowa. Edukację kontynuował od 1944 r. w gimnazjum w Komarówce Podl. Maturę zdał w Liceum Biskupa Podlaskiego w Siedlcach (tzw. Biskupiak) w 1948 r. Potem wstąpił do seminarium duchownego w Siedlcach. 23 maja 1954 r. po sześcioletnich studiach filozoficzno-teologicznych otrzymał święcenia kapłańskie z rąk bp. Mariana Jankowskiego. Pracował jako wikariusz w dwóch parafiach: Korytnicy Węgrowskiej (1954-1957) i Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej (1957-1962). We wrześniu 1962 r. objął jako administrator parafię Ortel Królewski, w której pracował 18 lat. Prowadząc posługę duszpasterską, podjął się także budowy plebanii i budynków gospodarczych. Z dniem 10 lipca 1980 r. został proboszczem parafii Rossosz. Tutaj również gorliwie pełnił obowiązki duszpasterskie, a także podejmował różne bieżące prace remontowo-budowlane, m.in.: remont parkanu na cmentarzu grzebalnym, budowę plebanii i remont budynków gospodarczych. To z jego inicjatywy i przy wsparciu mieszkańców wsi Romaszki wybudowano w latach 1980-1982 nowy murowany kościół będący kaplicą dojazdową, a przy niej dom mieszkalny oraz budynek gospodarczy. Przy kaplicy założono również cmentarz grzebalny. Doceniając jego gorliwość kapłańską, zaangażowanie duszpasterskie i liczne osiągnięcia gospodarcze w parafiach, bp Jan Mazur 24 października 1986 r. mianował go kanonikiem gremialnym Kapituły Kolegiackiej Janowskiej. 23 stycznia 1997 r. bp Jan Wiktor Nowak powierzył mu urząd prałata archidiakona tejże kapituły.

Po ukończeniu 75 roku życia został zwolniony ze wszystkich obowiązków duszpasterskich w parafii. 5 lipca 1999 r. przeszedł na emeryturę i zamieszkał w domu parafialnym w Rossoszu. Nadal pomagał w duszpasterstwie parafialnym. W Rossoszu świętował złoty i diamentowy jubileusz kapłaństwa. W ostatnim czasie znacznie pogorszył się stan jego zdrowia. W związku z tym kilka razy przebywał w szpitalu. Zmarł przed północą 8 maja w szpitalu w Białej Podlaskiej. Przeżył 91 lat, w tym prawie 61 lat w kapłaństwie. Był jednym z najstarszych wiekiem kapłanów naszej diecezji.

opr. ks. Bernard Błoński

Agnieszka Wawryniuk