Wiara (nie) na granicy
To oczywiste, że Polacy wyjeżdżają za granicę z konieczności. Jadą za chlebem. Brak miejsc pracy, niskie płace i marne perspektywy na przyszłość zmuszają do podjęcia radykalnych kroków. Wbrew absurdalnym opiniom niektórych polityków nasi rodacy nie wyjeżdżają do Londynu czy Niemiec z ciekawości bądź chęci poznania innych stron.
Jadą, aby zarobić na studia, wesele, mieszkanie. Wiedzą, że czeka ich trudny czas, że będą musieli ciężko pracować, że szybko zaczną tęsknić za wszystkim, co polskie.
Przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Chrystusa Króla dla Polonii s. Ewa Kaczmarek tłumaczy, że analizując historię polskiej emigracji, można zauważyć, iż powody opuszczenia ojczyzny były różne i najczęściej zależały od kondycji naszego państwa. Wspomina o emigracji politycznej i tej „za chlebem”. Dodaje: dziś nikt nie wyjeżdża z kraju tylko dlatego, że nie podoba mu się sytuacja polityczna. Głównym powodem jest brak możliwości znalezienia pracy i zapewnienia rodzinie godziwych warunków. Polacy powtarzają często: „Emigracja to ostateczność, ale nie mam wyjścia”. Planują wyjazd na kilka lat, aby się dorobić. Potem chcą wracać. W praktyce te dwa-trzy lata mocno rozciągają się w czasie.
Zagrożenie dla rodziny
S. E. Kaczmarek należy do zgromadzenia, które pracuje wśród polskich emigrantów. Misjonarki Chrystusa Króla posługują aż w 11 krajach. Nasza rozmówczyni przynależy też do rady naukowej Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego. W zgromadzeniu służy prawie 30 lat. Tłumaczy, że emigracja ma zarówno pozytywne, jak i negatywne oblicze. Z jednej strony stwarza szanse na ludzkie i duchowe ubogacenie. ...
Agnieszka Wawryniuk