Zwyciężyła ekonomia
ZKM był jednostką budżetową miasta. Powstał w 2007 r. W zeszłym roku kosztował budżet miasta 1,2 mln zł. W ciągu ośmiu lat istnienia pochłonął ponad 8 mln zł.
– Zarządy komunikacji miejskiej istnieją tylko w naprawdę dużych miastach i tam mają rację bytu. W Białej Podlaskiej taki twór jest zbędny. Po spotkaniach z kierowcami z MZK, ze związkami zawodowymi, dyrekcją ZKM i pracownikami urzędu miasta oraz po analizie ekonomicznej doszliśmy do wniosku, że miasta nie stać na to, żeby na organizację komunikacji wydawać tak duże pieniądze – zaznacza Lucjan Nowakowski, kierownik referatu nadzoru właścicielskiego bialskiego magistratu. Trzeba dodać, że usługi komunikacyjne w Białej Podlaskiej świadczą dwa podmioty: Miejski Zakład Komunikacyjny i jeden przewoźnik prywatny.
Nie wierzę w poprawę
Z pomysłem likwidacji ZKM nie godziły się bialskie struktury SLD. W wystosowanym do urzędu miasta piśmie przekonywali, że po podjęciu takiej decyzji, wzrosną ceny biletów. Wskazywali, że likwidacja jest niezgodna z prawem, a system dotyczący komunikacji świetnie funkcjonuje i jest rentowny. – Podchodzę do likwidacji bardzo sceptycznie. Od 2007 r., kiedy powołano ZKM, komunikacja miejska otrzymała nowe życie, uległa szalonej poprawie. Jest mi przykro, że to dobro się likwiduje. Byłbym szczęśliwy, jak każdy mieszkaniec miasta, gdyby obecny poziom funkcjonowania komunikacji nie uległ pogorszeniu, jednak w to nie wierzę. Sprawy ekonomiczne nie są najważniejsze. Komunikacja miejska to zadanie własne gminy i niestety trzeba na ten cel wyłożyć trochę swoich pieniędzy. Likwidacja ZKM to wielkie ryzyko – przekonywał radny Waldemar Godlewski (SLD).
Jaka rentowność?
Przeciwnicy likwidacji mówili, że jest to decyzja polityczna. – To nie jest wymierzone przeciwko komukolwiek. To tylko racjonalizacja wydatków. Nie potrzebujemy aż tylu urzędników. ZKM szczyci się pozyskaniem nowych autobusów, jednak pierwsze przetargi na te pojazdy zorganizowano jeszcze przed powołaniem zarządu. Strata, jaką poniósł MZK w ubiegłym roku, wynosiła 1,6 mln. zł. Ekonomii nie okłamiemy – ripostuje L. Nowakowski. Po likwidacji ZKM część jego pracowników przejdzie do MZK. Będą to trzy bileterki, troje kontrolerów i jeden informatyk. Organizacją transportu zajmie się wydział dróg i transportu UM, a sprzedażą i kontrolą biletów oraz dbaniem o przystanki – MZK. Takie działania przyniosą miastu ok. 500 tys. zł oszczędności.
Likwidacji ZKM chcieli także sami kierowcy. Jakiś czas temu złożyli w tej sprawie na ręce prezydenta petycję, pod którą podpisało się ponad 90% załogi MZK. Za rozwiązaniem głosowało 19 radnych. Przeciwny był jeden, a dwóch wstrzymało się od głosu. – Udało się i mamy nadzieję, że teraz wszystko będzie szło w dobrym kierunku. Problemem są dziś dla nas m.in. autobusy, które niedawno dostaliśmy. Psują się non stop. Kończy się ich gwarancja. Jesteśmy zdani na wydatki – mówi Sławomir Sawczuk, przewodniczący związków zawodowych. Podczas sesji wspominał o tym, że ZKM nie chciało z nimi współpracować, ani rozmawiać o jakichkolwiek zmianach. Żalili się, że organizator ruchu skupiał się tylko na nakładaniu kar. Przypominał, że kierowcy od lat pracują za najniższe wynagrodzenie.
Tylko na paliwo i płace
Podczas obrad obecny był również nowy prezes MZK Bogdan Kozioł. Dementował, że rozwiązanie ZKM wpłynie na podwyżkę cen biletów. Mówił, że likwidacja nie odbije się w żaden sposób na mieszkańcach. – Sytuacja naszej spółki od strony finansowej jest stabilna. Wiążemy przysłowiowy koniec z końcem, ale nie mamy żadnych środków na inwestycje. Spółka powinna się rozwijać, a dotychczasowy sposób jej finansowania, zagwarantowany przez miasto, nie dawał takiej możliwości. Byliśmy w stanie utrzymać bieżącą działalność, starczyło tylko na paliwo i płace. Musimy zainwestować w infrastrukturę warsztatową, w nasze budynki, przystanki, które przejmiemy od ZKM. Do tej pory nie było na to środków. Jesteśmy spółką prawa handlowego i powinniśmy zarabiać. Dotychczasowe stosunki miedzy ZKM i MZK nie sprzyjały żadnym zmianom, wręcz zabijano każdą inicjatywę. Ja chcę to zmienić. Będziemy mieli punkty sprzedaży biletów. Nasza spółka ma stację paliw i myjnię. Myślę, że to wszystko pozwoli nam zarabiać pieniądze – tłumaczy B. Kozioł.
Proces likwidacji potrwa do końca roku.
AWAW