Diecezja
Źródło: AWAW
Źródło: AWAW

Bóg jest potężny i potrzebny!

Od 15 do 19 lipca pod hasłem „Kocham, bo wierzę” trwała ewangelizacja nad Jeziorem Białym koło Włodawy. W przedsięwzięciu wzięła udział prawie setka osób.

Ekipę wspierali zespół Full Power Spirit, wspólnota „Nie śpijcie, nie!” z ks. Sławomirem Arseniukiem, wspólnota Jednego Ducha z Siedlec, parafia Najświętszego Serca Jezusowego we Włodawie, a także kapłani, klerycy oraz siostry nazaretanki i tereski.

Zanim rozpoczęło się bezpośrednie głoszenie Jezusa, ewangelizatorzy zostali posłani przez biskupa siedleckiego Kazimierza Gurdę. – Tak jak pierwsi uczniowie Jezusa przyjmijcie wezwanie do ewangelizacji, której tak pilnie potrzebuje nasza ojczyzna, Europa i świat. Chrystus zna serce człowieka, serce każdego z was. Chrystus was zna i kocha. Ewangelia, Dobra Nowina o zbawieniu, przeznaczona jest dla każdej epoki i każdego człowieka. Przyjmijcie ją jako dar zbawienia; uczyńcie ją normą codziennego życia. Głoście ją i dawajcie o niej świadectwo – mówił ordynariusz.

Siłę i odwagę do dzielenia się swoją wiarą ewangelizatorzy czerpali z codziennej Eucharystii, modlitwy i adoracji Najświętszego Sakramentu. Przed wyjściem na plażę uczestniczyli też w celebracji sakramentu pokuty i pojednania, a także konferencjach i warsztatach przygotowanych przez ks. Tomasza Bielińskiego, dyrektora Szkoły Nowej Ewangelizacji, oraz ks. Mateusza Czubaka, diecezjalnego koordynatora ds. nowej ewangelizacji.

Alleluja i do przodu!

Ewangelizatorzy wyruszyli na plażę już drugiego dnia po przybyciu do Okuninki. Szli umocnieni słowem, pełni radości, ze śpiewem, modlitwą i rzucającymi się w oczy hasłami ewangelizacyjnymi.

– W sobotę, 18 lipca, zwiastuni Dobrej Nowiny dali z siebie wszystko. Ich pomysłowość nie miała granic – podkreśla ks. M. Czubak. – Wejście całej grupy na plażę poprzedził kilkakrotny przejazd samochodu z rozradowaną zakonnicą na dachu, trzymającą w ręku wodną deskę ratowniczą. Dobre nagłośnienie daleko niosło śpiew wychwalający Boga i okrzyki: „Alleluja, Jezus żyje, przed Jezusem się nie skryjesz!” czy „Jezus wśród kebabów, lodów, picia chce być Panem Twego życia!”. Tradycyjnie odtańczono taniec belgijski razem z chętnymi plażowiczami. Wołano: „Zamiast leżeć na ręczniku, chodź zatańczyć przy kleryku”. A następnie śpiewano i modlono się… w jeziorze. Ewangelizowano nawet w wodzie, gdyż siostry nazaretanki dla głoszenia miłości Boga nie wahały się zamoczyć swoich habitów. Wiele osób podpływało do sióstr na materacach i słuchało ich świadectw. Centralnym punktem sobotniego dnia była Eucharystia sprawowana przez bp. Piotra Sawczuka – opowiada.

Nic na siłę…

Ewangelizacja przynosi korzyści obu stronom. S. Karolina Szpak, nazaretanka, twierdzi, że głoszenie Jezusa umacnia osobistą wiarę ewangelizatorów. Z kolei świadectwa ubogacają i pokazują, że miłość Boga jest darmowym darem i warto dzielić się nią z innymi. – Czujemy, że sam Jezus nas tam zaprasza i wzywa, aby wyjść z murów klasztoru i dać świadectwo o Jego wielkiej miłości względem każdego człowieka. Same tego doświadczamy i chcemy to głosić innym. To również nasza odpowiedź na wezwanie papieża Franciszka, który wzywa Kościół do wychodzenia na peryferie, prosił też osoby konsekrowane o dawanie radosnego i radykalnego świadectwa w świecie – zaznacza siostra.

Wspomina, że ewangelizatorzy byli przyjęci przez wypoczywających bardzo życzliwie. Głoszący nieraz słyszeli: „Dobrze, że tu jesteście” i „To, co robicie, jest niesamowite”. Mieszkańcy Okuninki i właściciele pensjonatów otwierali przed nimi swoje domy.

– Nie nawracaliśmy nikogo na siłę, nie mówiliśmy, że jesteśmy wspaniałymi katolikami i ludźmi. Szliśmy, aby powiedzieć, że Bóg istnieje, że jest większy od naszych problemów i że dokonuje wielkich i małych rzeczy w naszym życiu. Poszliśmy, aby złożyć świadectwo, opowiedzieć, że dla wszystkich jest nadzieja i że pokładamy naszą ufność w Bogu. Szliśmy roześmiani, pełni Bożej radości, ponieważ każdy z ewangelizatorów przez wszystkie noce naszego pobytu adorował Jezusa w Najświętszym Sakramencie i dopiero potem szedł do ludzi. Z wypoczywającymi nie tylko rozmawialiśmy, ale też tańczyliśmy i śpiewaliśmy. Na plaży mieliśmy specjalny namiot, w którym można było się pomodlić i wyspowiadać – opowiada s. Karolina.    

Znaki działającego Jezusa

Radości z udziału w ewangelizacji nie kryje także ks. Kamil Frączek, wikariusz parafii Rossosz. Podkreśla, że kiedy człowiek decyduje się na ewangelizację, na początku zmaga się z pytaniami: jak to będzie, czy sobie poradzi, z jaką odpowiedzią się spotka. – Od napotkanych ludzi doświadczaliśmy wiele życzliwości i otwartości na głoszony kerygmat. Te dni jeszcze bardziej pokazały mi, jak dużo ludzi cierpi wewnętrznie, ponieważ z różnych powodów zatracili w życiu relację z Jezusem. Wiele osób, z którymi rozmawiałem, nie chodzi regularnie do kościoła. Nie przychodzą do Jezusa jako najwyższego dobra. Z tego powodu plaża jest dobrym miejscem, w którym Bóg, posługując się kapłanami, siostrami zakonnymi oraz świeckimi, pragnie tym ludziom powiedzieć, że ich kocha i że oni wszyscy mogą do Niego wrócić, mimo najbardziej zawiłych sytuacji życiowych – zauważa ks. Kamil. Zaznacza, że taka ewangelizacja przynosi sporo dobrych owoców, choć dużo z nich jest zakrytych. Jakie więc były efekty?

– Wiele odbytych rozmów, modlitw wstawienniczych, łzy, weryfikacja swojego dotychczasowego życia, a nawet spowiedzi po wielu latach są znakiem i dowodem na to, że Jezus Chrystus działał z mocą pośród osób ewangelizowanych. Dla mnie jako neoprezbitera te dni stały się doświadczeniem tego, jak potężny jest Bóg i jak bardzo jest On potrzebny ludziom poprzez kapłańską posługę. Niech Jego miłosierdzie będzie uwielbione! – podsumowuje ks. K. Frączek.

AWAW/XMCZ 

AWAW