Znacznik czasu
Zgromadzenie w jednym czasie i miejscu wielości informacji może dać przygnębiające wrażenie. To stało się moim udziałem po lekturze zamieszczonego w „The American Conservative” artykułu Roda Drehera.
Punktem wyjścia do rozważań autora jest aplikacja randkowa – Tinder – popularna (mało powiedziane) wśród studentów amerykańskich i młodych wilczków tamtejszego społeczeństwa. Nie mówi się tutaj tylko o wąskiej grupie społecznej, ale o potężnym oddziaływaniu na młode pokolenie 30- i 20-latków. Wspomniany autor nie zastanawia się jednak jedynie nad sprawą tzw. szybkiego seksu, ile raczej nad zjawiskiem kulturowym i na przemianach w obyczajowości, a co za tym idzie – również nad sposobem postrzegania świata przez młodych ludzi. Wielu krytyków dzisiejszej swobody seksualnej gotowych jest raczej zwracać swoje krytyczne spojrzenie jedynie na tzw. mniejszości seksualne i w nich upatrywać zasadniczego i jedynego zagrożenia dla współczesnej kultury. Tymczasem nie zwracamy uwagi na to, co dzieje się w świecie heteroseksualnym i na dokonującą się w nim rewoltę. Powie ktoś, że sprawa dotyczy jedynie amerykańskiej młodzieży. Być może, jednakże dostępność stron pornograficznych oraz portali „randkowych” w internecie sprawia, że w globalnej wiosce nie możemy już mówić o nieprzenikliwości granic, a kulturowe problemy jednych, stają się natychmiast problemami innych nacji z kręgu kultury zachodniej.
Mały opis zagadnienia
Specyfika tego zagadnienia sprowadza się do rewolucji porównywalnej z przejściem człowieka z epoki zbieractwa do stworzenia pierwszych upraw i wprowadzenia stanu osiadłego życia. Wytworzył się wówczas model rodziny oparty nie na zaspokojeniu potrzeb seksualnych czy też prokreacyjnych w ramach stada, ile raczej na budowaniu trwałych relacji pomocnych w tworzeniu społeczności. Ten właśnie model, będący dziedzictwem kulturowym ludzkości (jak mawiał Jan Paweł II), dzięki wejściu w anonimowość internetową zostaje dzisiaj rozbity. Badania przeprowadzone w lutym 2012 r. wskazują, iż w samych tylko Stanach Zjednoczonych w tym miesiącu korzystało z usług „zamawiania seksu” ok. 100 mln ludzi. I nie idzie tutaj o prostytucję, ale sposób życia normalnych ludzi, którzy z seksu uczynili towar zamawiany jak żywność w internecie. Jeden z cytowanych przez autora naukowców wprost mówi o „zamawianiu osoby jak towaru w sklepie”. Rozmawiając z młodymi ludźmi w Nowym Jorku, Rod Dreher zwrócił uwagę na wypowiedź młodej, 26-letniej, dziewczyny: „Z naszego doświadczenia, faceci w Nowym Jorku naprawdę nie szukają narzeczonych. Oni po prostu szukają seksu w stylu hit it and go out (stuknij to i wyjdź)”. Być może wydaje się to dość śmieszne, jednakże doświadczenia ludzi związanych z pracą wśród młodzieży coraz częściej wskazują na rzeczowe traktowanie przez młodych ludzi seksu bez wchodzenia w głębsze relacje. Lecz to pokazuje jeszcze inny problem – relacji i związków pomiędzy ludźmi w ogóle.
Zapomniane dzieje cnoty, czyli markiz de Sade
Jeden z czytelników wspomnianego artykułu zadał pytanie: kto jest najbardziej wpływowym myślicielem naszego obecnego wieku? Odpowiadając stwierdzi: „Trzydzieści lat temu, jako student w Anglii, to bym twierdził, że to był Karol Marks. Jednak kilka lat temu uznałbym za takiego Nietzschego i Freuda z jego człowiekiem psychologicznym. Ale Dreher uświadomił mi, że prawdziwym prorokiem obecnego wieku może być ktoś inny: markiz de Sade. W potocznym mniemaniu jest on związany z ideą osiągnięcia zaspokojenie seksualnego poprzez zadawanie bólu innym. Warto jednak zwrócić uwagę, że specyficzne upodobania seksualne de Sade’a zakładały pojęcie seksu po prostu jako jeden więcej towaru konsumpcyjnego na rynku i na idei innych ludzi jako środka do osiągnięcia osobistej przyjemności seksualnej. Takie rozumienie seksualności człowieka (a co za tym idzie również i samej osoby ludzkiej) wynika z doświadczeń Roda Drehera. Ludzie młodzi przestają dostrzegać znaczenie aktu seksualnego, czyniąc z niego działanie, które nie znaczy więcej, niż kupowanie filiżanki kawy lub jedzenie kanapki. W takim świecie celibatariusze i monogamiczne związki są coraz częściej traktowane jako dziwacy i przedstawiciele wadliwej represyjnej wizji kulturowej. Zaś wyuzdanie staje się integralną częścią kultury. Oznacza to jednakże nie tylko promocję wszystkiego, co rodzi się z tzw. wolnej miłości (pornografia itp.), ale przede wszystkim ugruntowanie przekonania, iż nasze pragnienia seksualne określają, kim jesteśmy na najgłębszym poziomie. Stanowi to swoistą ironię: wiek, który odrzuca wszelkie prawdziwe znaczenie seksu, zarazem szermuje przekonaniem, że pragnienia seksualne mają ogromne i zasadnicze znaczenie dla tożsamości i spełnienia. Dreher zwraca dość zasadniczo uwagę na dwojakie zwycięstwo markiza de Sade’a i dwojakie naznaczenie sadyzmem naszej współczesności: określanie ludzi jako sprowadzonych do bycia środkiem do spełnienia seksualnych pragnień innych oraz wmawianie ludziom, że ich pragnienia seksualne są sprawą najwyższej wagi, przy jednoczesnym zaprzeczeniu jakiegokolwiek znaczenia seksu w ogóle.
Pokłosie, czyli co może wyniknąć
Dla wielu z nas teza o wyszumieniu się młodych ludzi uchodzi za dogmat społeczny. Jednakże model społeczeństwa bazujący na ludziach, którzy doświadczyli owego „odczłowieczonego” sposobu realizacji seksualności, jest dość przerażający. To świat ludzi, którzy w praktyczny sposób odrzucili pojęcie osoby ludzkiej. Prawa człowieka stają się w tym społeczeństwie tylko i wyłącznie sposobem zapewnienia sobie nieograniczonego niczym zaspokajania instynktownych poruszeń nie duszy, ale ciała. Świat ten nie uznaje nieprzekraczalnej granicy wolności człowieka, którą winna stanowić osoba ludzka (każda). To świat, w którym człowiek jest traktowany czysto ekonomicznie jako produkt do kupienia za cenę chociażby spełnienia fantazji i pragnień. To po prostu świat nie tylko nieludzki, ale wręcz przeciwny wszystkiemu, co stanowi o niepowtarzalności dzieła stworzenia. Być może jest to diagnoza dość radykalna, ale czy nie ma w niej ziarna prawdy?
Ks. Jacek Świątek