Opinie
Źródło: ARCH.
Źródło: ARCH.

Sprawiedliwość…

Falę komentarzy w mediach wywołał list papieża Franciszka do przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji abp. Salvatore Fisichelli z okazji przygotowań do Roku Miłosierdzia, który rozpocznie się 8 grudnia.

Media nie zauważyły głębokiego, duchowego kontekstu Roku Jubileuszowego - przede wszystkim troski o zbawienie, którą przesycony jest cały dokument - skupiając uwagę jedynie na decyzji o upoważnieniu wszystkich kapłanów do udzielenia rozgrzeszenia z grzechu aborcji.

Opublikowanie dokumentu stało się okazją do wielu (niekoniecznie przychylnych) komentarzy, łącznie z próbami zestawiania „miłosiernego papieża” z „niemiłosiernym Kościołem”. Pojawiły się też sugestie, że skoro Bóg jest miłością i wszystko przebacza, tak naprawdę grzech ma marginalne znaczenie. Nie istnieje coś takiego jak odpowiedzialność, nie liczą się konsekwencje, nie ma co bać się kary, ponieważ On i tak w swoim miłosierdziu nam go odpuszcza. Wystarczy tylko w odpowiednim momencie wyspowiadać się i „temat” przestaje istnieć. Miłosierdzie załatwia wszystko – jest niczym amnezja, która bez względu na okoliczności zakrywa wszelkie brudy całunem zapomnienia…

Czy aby na pewno? Problem w tym, że ograniczając działanie Pana Boga tylko do miłosierdzia, zapominamy, iż jest On także sprawiedliwy. To jedna z podstawowych prawd wiary. Boże miłosierdzie i sprawiedliwość wzajemnie się dopełniają. Bóg Ojciec zdawał sobie sprawę z ludzkiej niemocy, wiedział, że bez Niego człowiek nie będzie w stanie o własnych siłach dojść do zbawienia. Dlatego już na progu stworzenia, tuż po grzechu, zapowiedział nadejście Mesjasza, który weźmie na siebie ludzki grzech (Rdz 3,15n) – w Jego nieskończonym miłosierdziu każdy z nas będzie mógł się odnaleźć. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł