Dobrze traktujesz – mniej ryzykujesz
W czasie karmienia, dojenia i zabiegów higienicznych często dochodzi do uderzeń, przygnieceń i pogryzień, a nawet do stratowania ludzi przez zwierzęta. Rocznie ok. 2 tys. osób doznaje urazu podczas obsługi zwierząt, a kilka traci życie.
Z analizy przyczyn i okoliczności zdarzeń wypadkowych prowadzonej przez KRUS wynika, że wypadki przy obsłudze zwierząt są najczęściej skutkiem braku dostatecznej wiedzy hodowców na temat żywienia i pielęgnacji zwierząt, ich naturalnych, zdrowych zachowań oraz zasad bezpiecznej obsługi, a także niewłaściwych relacji człowiek – zwierzę.
Zwierzaki to nie pluszaki
Rangę podnoszonego problemu doskonale rozumie mieszkający na pograniczu województw podlaskiego i mazowieckiego Robert Dobrowolski, właściciel 50-hektarowego gospodarstwa ukierunkowanego na produkcję mleka. W ciągu ostatnich pięciu lat krowy z jego stada były nagradzane tytułami championa i wicechampiona w konkursach organizowanych dla rolników. – Podczas wystaw zwierząt, jakie zwykle organizowane są podczas większych imprez, kandydatki do medali prezentują się w kolorowych, wyścielonych świeżą słomą boksach okazale – dzieli się spostrzeżeniem pan Robert. – Szczególnie chętnie do stoisk ze zwierzętami podchodzą ludzie z małymi dziećmi. Dla nich „bohaterki” wystawy to miłe zwierzaki. Codzienność pracy z nimi wygląda jednak zupełnie inaczej – stwierdza.
Producent, żywe stworzenie
W 2013 r. znalazł się w szpitalu z powodu wypadku, do którego doszło po wieczornym udoju. Krowa będąca w okresie rui skoczyła na drugą, stojącą po sąsiedzku. Ta, przestraszona odskoczyła gwałtownie w bok, uderzając pana Roberta, który upadł na poidło. – Dobrze, że skończyło się na połamanych żebrach – mówi dzisiaj. I chociaż urazu doznał w sytuacji, której w żaden sposób nie sprowokował, przyznaje, że wielu wypadków, do jakich dochodzi przy obsłudze zwierząt, można uniknąć. – Mój dziadek zawsze powtarzał, że mam serce do zwierzaków. Studiując zootechnikę, zdobyłem też sporą dawkę wiedzy na temat ich hodowli. Ale na co dzień, oporządzając tak duże stado, po prostu nie mam czasu na sentymenty. Poza tym nie jestem w stanie od razu zauważyć, że którejś z moich „dziewczyn” coś dolega albo że ma gorszy dzień. A w takich sytuacjach łatwiej o wypadek, nawet z udziałem championa – śmieje się rolnik. – Nie da się ukryć, zdarza się, że zwierzęta traktujemy w kategoriach producenta. W codziennej nerwówce i pośpiechu często zapominamy, że to żywe stworzenia – dodaje krytycznie.
Nerwy na wodzy
Akcja „Dobrze traktujesz, mniej ryzykujesz” kładzie silny akcent na właściwe podejście do zwierząt gospodarskich podczas ich obsługi. Katalog zaleceń dla rolników rozpoczyna zasada ograniczonego zaufania, wzmożonej uwagi oraz skoncentrowaniu na wykonywanych czynnościach. Kolejne – to trzymanie nerwów na wodzy i unikanie pośpiechu. Szczególnej ostrożności wymaga obsługa dużych i silnych zwierząt. Ponieważ zwierzęta z natury są płochliwe, warto swoją obecność przy nich sygnalizować łagodnym głosem lub dotykiem, przy czym zamierzając stanąć za zwierzęciem, należy przeciągnąć dłonią wzdłuż jego boku, od szyi do zadu. Do prowadzenia zwierząt trzeba używać linek, łańcuchów lub powrozów. Nie wolno owijać ich wokół dłoni. Do załadunku i rozładunku zwierząt ze środka transportu powinno używać się odpowiednich ramp, pomostów lub pochylni.
Zwierzęta są nieobliczalne, ale ich zachowania można przewidzieć
PYTAMY Marka Zająca, kierownika samodzielnego referatu prewencji rehabilitacji i orzecznictwa lekarskiego KRUS Placówka Terenowa w Siedlcach.
Co o częstotliwości wypadków, do jakich dochodzi przy obsłudze zwierząt, mówią nam statystyki siedleckiej Placówki Terenowej KRUS?
Do końca września tego roku zarejestrowaliśmy niespełna 200 wypadków w rolnictwie. Do 21 z nich doszło właśnie przy obsłudze zwierząt. W analogicznym okresie 2014 r. na 171 wypadków odnotowano 16 takich zdarzeń.
Z punktu widzenia człowieka poszkodowanego przez zwierzę w trakcie zadawania paszy, udoju, zmianie ściółki winne jest zwierzę. W jakim stopniu można obarczyć naturę?
Zwierzęta hodowlane kierują się instynktem i to on determinuje ich zachowania. Upraszczając, można powiedzieć, że ich reakcje nie biorą się znikąd. Są oczywiście gatunki zwierząt, które narowistość niejako mają we krwi, np. konie. Gwałtownych zachowań można spodziewać się również np. po buhajach. Jednak w przypadku krów czy trzody chlewnej agresja jest zawsze reakcją na konkretny czynnik. Jeżeli stado krów ma zapewnioną zbyt małą przestrzeń w oborze czy na pastwisku, trudno dziwić się ich podenerwowaniu. Wielu wypadków przy obsłudze zwierząt spowodowanych jest niewłaściwym stanem albo niedostosowaniem budynku do chowu zwierząt. Ciasnota i brak korytarzy zmusza hodowców do wchodzenia pomiędzy obsługiwane zwierzęta. Skutek – można przewidzieć. Jednym słowem, zwierzęta są nieobliczalne, ale ich zachowania – przewidywalne.
W zachowaniach zwierząt nie ma jednak premedytacji. Dlaczego zatem zdarza się, że atakują człowieka?
W taki sam sposób reagować będzie zwierzę pozbawione dostępu do paszy czy wody. Głód, pragnienie, wysoka temperatura to czynniki, które „sprzyjają” takim zachowaniom. Wywołują je również bodźce zewnętrzne: dokuczliwość owadów, wymuszona pozycja ciała zwierzęcia, hałas, krzyk, gwałtowne ruchy osób obrządzających zwierzęta, także – niestety – brutalność przy obsłudze zwierząt, tj. bicie ich.
Jakie nieprawidłowości popełniane przy obsłudze zwierząt skutkują agresją czworonogów, a w efekcie – sytuacjami, w których cierpi człowiek?
Należą do nich przede wszystkim niewłaściwe metody poskramiania zwierząt. Wśród przewinień jest również nieprawidłowy sposób obsługi zwierząt. Trzecia grupa zachowań, które najczęściej stanowią przyczynę tej kategorii wypadków to błędy popełniane przy załadunku zwierząt np. na przyczepkę czy samochód.
Zwierzęta wyczuwają emocje człowieka: strach, złość, zdenerwowanie?
Nauka dowodzi, że tak. Tłumaczy to też „odpowiedź” zwierząt – zwykle nieprzyjemną w skutkach. Nie bez kozery o niektórych hodowcach mówi się, że mają rękę do zwierząt. To zwykle ludzie opanowani, cierpliwi i – choć może zabrzmieć to górnolotnie – kochający zwierzęta, mający zamiłowanie do pracy przy nich.
Monika Lipińska