Opinie
Źródło: ARCH.
Źródło: ARCH.

Nadzieja za oceanem

Na pierwszy rzut oka po tej kilkuletniej, na co dzień pełnej energii, uśmiechniętej blondyneczce nie widać choroby. Tymczasem przeszła już kilka operacji, a przed nią kolejne zabiegi i długa rehabilitacja. - Chciałbym wszystkim, którzy zaangażowali się w pomoc mojej wnuczce, bardzo serdecznie podziękować - mówi Piotr Tchórzewski.

Marysia urodziła się w 2011 r. z niedorozwojem lewej nóżki (hemimelia strzałkowa), polegającym na braku kości strzałkowej i śródstopia. W efekcie nóżka jest krótsza, a brak śródstopia uniemożliwia normalne chodzenie.

Rodzina zaraz po urodzeniu dziewczynki podjęła starania o leczenie. – Zaczęliśmy szukać pomocy u specjalistów w kraju. Jeździliśmy do znanych ortopedów w Warszawie, Lublinie, Poznaniu czy Krakowie – wspomina dziadek Marysi. Niestety, krajowi znawcy i specjaliści od ortopedii dziecięcej najczęściej mówili o najprostszym rozwiązaniu – amputacji wadliwej części kończyny oraz o odpowiednim protezowaniu. Jednak rodzice i dziadkowie nie poprzestawali na poszukiwaniach innego sposobu leczenia. – Przez przypadek trafiliśmy w internecie na informacje o doktorze Paley’u z Florydy, który takie dysfunkcje „naprawia” od ponad 20 lat – mówi P. Tchórzewski. Rodzina postanowiła dotrzeć do amerykańskiego specjalisty. Pierwsza konsultacja odbyła się w Monachium. To spotkanie wlało w rodzinę Tchórzewskich nadzieję. Dr Paley zgodził się na leczenie dziewczynki: wskazał możliwość rekonstrukcji stopy oraz wydłużenia piszczeli. Tchórzewscy zaczęli żmudny proces zbierania pieniędzy na konieczne zabiegi. – Chodziłem, gdzie tylko mogłem. Pisałem do firm, w których pracowałem. Zapisaliśmy Marysię do fundacji „Zdążyć z pomocą”. ...

HAH

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł