Mistrz i nauczyciel
W intencji śp. kapłana modlono się w Niedzielę Palmową w kościele Trójcy Świętej. Ks. S. Kamiński był kanonikiem gremialnym kapituły katedralnej siedleckiej, naukowcem związanym z Wyższym Seminarium Duchownym Diecezji Siedleckiej, a przez prawie dziesięć lat wikariuszem w rodzinnej parafii Trójcy Świętej w Radzyniu.
Był najstarszym synem Jana i Heleny Kamińskich. Miał dwóch braci – Józefa i Mariana. Dzieje rodziny to piękne, patriotyczne postawy i bolesne ofiary. W listopadzie 1939 r. bracia wstąpili do Związku Walki Zbrojnej w Radzyniu. W wyniku zdrady w czerwcu 1940 r. członkowie tej organizacji zostają aresztowani. Wśród zatrzymanych znalazł się m.in. komendant miejscowego hufca ZHP Michał Stefan Lisowski i brat S. Kamińskiego – Józef, który był drużynowym. Gestapo rozstrzelało kilkunastoosobową 5 lipca 1940 r. lesie k. wsi Sitno. Tam też we wspólnej mogile zostali pochowani. Były to pierwsze ofiary hitlerowskiego terroru w rejonie Radzynia, wśród których znalazł się J. Kamiński. Stanisław i jego drugi brat Marian uniknęli aresztowania. Od tamtej pory musieli się jednak ukrywać. Dotyczyło to szczególnie Mariana. Stanisława, który był już klerykiem, mniej podejrzewano o działalność konspiracyjną, lecz i on odwiedzał dom rodziców przy zachowaniu maksymalnej ostrożności.
Ojciec braci Kamińskich – Jan nie został aresztowany. Był natomiast często przesłuchiwany i torturowany. Niemcy usiłowali w ten sposób uzyskać informacje o organizacjach konspiracyjnych i ich działalności. Częste nachodzenie domu państwa Kamińskich przez policję niemiecką oraz jej agentów miało przede wszystkim na celu aresztowanie syna Mariana. Bez rezultatu. Najmłodszy brat przyszłego księdza profesora był do końca okupacji czynnym żołnierzem Armii Krajowej; służył między innymi w 9 Dywizji Piechoty AK. Mimo bardzo aktywnej pracy konspiracyjnej oraz działalności partyzanckiej udało mu się przetrwać wojnę i okupację. Nie przeżył jej natomiast ojciec – Jan. Był on w rodzinie Kamińskich drugą ofiarą represyjnych działań okupantów. Zmarł w 1944 r. w wieku 58 lat. Wprawdzie śmierć ta miała miejsce już po wyzwoleniu rodzinnego Radzynia, ale była skutkiem cierpień i urazów doznanych w czasie okupacji. Bezpośrednią przyczyną zgonu stały się poważne uszkodzenia organów wewnętrznych spowodowane torturami podczas przesłuchań.
Związany z Podlasiem
Swojej działalności naukowej ks. prof. S. Kamiński nie ograniczał tylko do KUL. Często wygłaszał prelekcje naukowe w różnych ośrodkach krajowych i zagranicznych.
– Przez cały okres pracy na lubelskiej uczelni co roku odwiedzał z wykładami swą seminaryjną alma mater, czyli Wyższe Seminarium Duchowne w Siedlcach – podkreśla ks. dr Konstanty Kusyk, uczeń księdza profesora. – Szczególne zainteresowanie i troskę okazywał podlaskim kapłanom, studiującym na KUL. Powszechnie znaną w środowisku uniwersyteckim surowość łączył z wielką serdecznością i oddaniem w kierowaniu pracami naukowymi swoich studentów. Doświadczyli tego zwłaszcza podlascy księża przygotowujący pod kierunkiem księdza profesora swe rozprawy magisterskie i doktorskie. Wielką uczynność okazywał również w dziedzinach pozanaukowych; m.in. w chętnym świadczeniu posług duszpasterskich, szczególnie w radzyńskiej parafii, a także w działalności administracyjno-społecznej na forum uniwersytetu jako członek wielu uczelnianych komisji – wspomina. Ks. Kusyk zwraca także uwagę, iż ks. Kamiński za swoją postawę kapłańską, długoletnią oraz owocną pracę dydaktyczno-naukową na KUL, a także na rzecz diecezji został wyróżniony przez bp. Jana Mazura i mianowany kanonikiem gremialnym kapituły katedralnej siedleckiej.
Ostatnia, ziemska droga
W 1985 r. we wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych ks. prof. Kamiński wygłosił na cmentarzu parafialnym w Radzyniu swoje ostatnie kazanie. Przyjeżdżał tam co roku, by modlić się przy grobie rodziców i zamordowanego brata. Ci, którzy słuchali wtedy jego słów o ludzkim życiu, przemijaniu, poddaniu się woli Bożej i śmierci, określili je mianem „ekonomia wieczności”. Potem rozpoczęło się kilkumiesięczne zmaganie z – jak się okazało – nieuleczalną chorobą; najpierw w klinice w Lublinie, a następnie w niemieckim Fryburgu. Tam dobiegającego swych ziemskich dni odwiedził z kapłańską posługą bp Wacław Skomorucha. W „Kazaniach” cz.1 ( s.224) ks. Witold Kobyliński napisał: „Umierał w szpitalu we Fryburgu mój starszy kolega ks. Stanisław Kamiński. Nie było już dla niego żadnego ratunku; był świadom tego, że odchodzi do Boga. Wszyscy, którzy go odwiedzali, zastanawiali się, jak przyjmie odchodzenie z tego świata ten wielki i mądry ksiądz profesor? Może on, głosząc wspaniałe nauki filozoficzne, zostawiając po sobie książki, odchodzi z jakimś niepokojem? Kiedy przyjechał do niego w odwiedziny kolega biskup i zapytał, jak długo jeszcze będzie cierpiał, na to ks. Kamiński odpowiedział z pokorą: «Może nieraz byłem zbyt pyszny, będąc uczonym, może byłem zbyt pyszny, ciesząc się sławą nie tylko wśród księży, nie tylko wśród ludzi wierzących, ale nawet wśród profesorów – ateistów, z którymi się stykałem». Poprosił o spowiedź i rozgrzeszenie na ostatnią swoją drogę. Za godzinę odszedł ze spokojem do Boga. On był pokorny sercem i rozumiał, co znaczy dźwigać cierpienie, i rozumiał, co to znaczy zgodzić się z wolą Bożą z tym, czego Bóg żąda od człowieka”.
W dniu pogrzebu księdza profesora – 26 marca 1986 r. – w kościele akademickim KUL odczytany został telegram nadesłany przez Ojca Świętego Jana Pawła II, profesora filozofii i wykładowcy na wydziale filozofii KUL, współtwórcy lubelskiej szkoły filozoficznej, której podstawy metodologiczne ukształtował ks. Kamiński. Papież pisał: „Z całą wspólnotą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego uczestniczę duchowo w pogrzebie ks. prof. Stanisława Kamińskiego, mojego przyjaciela, wybitnego naukowca, który trwale zapisał się w historii tej uczelni i polskiej nauki. Modlę się, by miłosierny Bóg, najwyższa Prawda, Piękno i Dobro, przyjął go do chwały swoich wybranych i obdarzył wiecznym pokojem”.
Ks. prof. S. Kamiński został pochowany na najstarszej lubelskiej nekropolii przy ul. Lipowej. Spoczął obok ks. Idziego Radziszewskiego, założyciela i pierwszego rektora KUL. Tablica upamiętniająca postać wielkiego radzyniaka znajduje się w tutejszym kościele Trójcy Świętej.
Małgorzata Kołodziejczyk