Najmilsza Miriam
O Matce Chrystusa mogą opowiadać godzinami. Mówią, że to zaszczyt i przyjemność. Podkreślają, że Maryja jest dobra i kochana, że zawsze mogą na Nią liczyć. Okazało się, iż wszyscy moi rozmówcy są związani z Matką od dzieciństwa. - Miłość do Maryi wyssałam z mlekiem matki. Odkąd pamiętam, była dla mnie kimś pięknym i wspaniałym. Od najmłodszych lat wpatrywałam się w Jej kodeński wizerunek.
Pamiętam, jak co roku 15 sierpnia jeździliśmy z tatusiem i siostrą na nocne czuwania. Zawsze okrywał nas kocem, byśmy nie zmarzły. Pamiętam, jak tato w niedzielne poranki śpiewał Godzinki ku czci Matki Bożej. Siedziałam u niego na kolanach i pomagałam mu. Codziennie wieczorem wspólnie odmawialiśmy pacierz. Na zakończenie zawsze mówiliśmy dziesiątek Różańca. Mama tłumaczyła, że „to dla Maryi, bo Ona tak bardzo prosi o Różaniec”. Dłużyło mi się, ale posłusznie trwałam. Potem jako licealistka i członkini oazy sama często sięgałam po tę modlitwę. Kiedy czułam się bezradna, pytałam Matkę Bożą, co mam robić, co Ona uczyniłaby na moim miejscu. Zawsze otrzymywałam odpowiedź – opowiada Pelagia Kublicka, przewodnicząca Prezydium Legionu Maryi Matki Bożej Królowej Pokoju przy parafii Trójcy Świętej w Radzyniu Podlaskim.
Czuję Jej wsparcie
Pani Pelagia pochodzi z rodziny rolniczej. Wspomina, że razem z rodzeństwem często pomagała rodzicom. W drodze na pole (jechali wozem konnym) zawsze śpiewali pieśni maryjne i odmawiali Różaniec. W rozmowie zaznacza, że kocha nabożeństwa majowe.
– W młodości uczestniczyłam w nich z koleżanką. Starłyśmy się nie opuścić majówki żadnego dnia. Śpiewałyśmy litanię pełną piersią. Potem przyprowadzałam na te nabożeństwa swoich synów, którzy byli ministrantami. ...
Agnieszka Wawryniuk