Region
Źródło: MD
Źródło: MD

Punkt dla mieszkańców

Na pawilonie handlowym przy ul. Mazurskiej 2 w Siedlcach miał stanąć dziesięciometrowy maszt telefonii komórkowej. Sprzeciwiła się temu rada mieszkańców os. Warszawska. - Ta sytuacja pokazuje, że warto interesować się sprawami miasta i trzymać rękę na pulsie. W przeciwnym razie mielibyśmy w środku osiedla nadajnik z promieniowaniem elektromagnetycznym, które nie jest przecież obojętne dla naszego zdrowia - podkreślają.

O pozwolenie na umiejscowienie masztu na dachu budynku przy ul. Mazurskiej jedna z sieci telefonii komórkowej zwróciła się do Siedleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej ponad rok temu.

Po zapoznaniu się załączoną dokumentacją zarząd SSM przekazał sprawę do zaopiniowania radzie mieszkańców os. Warszawska I etap. Ta zdecydowała, że „członkowie po przeprowadzonych rozmowach z mieszkańcami nie zgłaszają sprzeciwu na montaż anteny na budynku usługowym Mazurska 2. Prace montażowe mają być wykonane zgodnie z przepisami prawa budowlanego. Po włączeniu anteny do użytkowania należy przedstawić pomiary pola elektromagnetycznego wykonane dla celów ochrony ludności i środowiska”. 6 lipca 2015 r. zarząd spółdzielni wyraził zgodę na najem części dachu, a 1 września podpisał umowę. 20 stycznia 2016 r. urząd miasta wydał decyzję o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego. Informację o tym w formie obwieszczenia umieszczono na tablicy ogłoszeń siedleckiego magistratu i osiedlowym słupie. Na początku kwietnia urząd miasta wszczął postępowanie w sprawie zatwierdzenia projektu budowlanego i udzielenia pozwolenia na budowę stacji bazowej telefonii komórkowej. Zawiadomienia otrzymali lokatorzy bloków przy ul. Monte Cassino 37, Mazurska 4 i Kurpiowska 1. 19 kwietnia do SSM wpłynął protest mieszkańców osiedla, którzy nie zgodzili się na budowę masztu. Pod dokumentem podpisały się 242 osoby.

Za późno i bez konsultacji

– O tym, że pod naszymi oknami ma powstać nadajnik, dowiedziałem się dopiero z pisma, które otrzymałem zaledwie kilka tygodni temu – mówi jeden z mieszkańców. – Spółdzielnia tłumaczy się, że o planowanej inwestycji informowała za pośrednictwem obwieszczenia, które wisiało na tablicy ogłoszeń w urzędzie miasta oraz na słupie ogłoszeniowym. Tymczasem takie rzeczy powinno zamieszczać się w prasie. Większość ludzi sięga do tradycyjnych środków przekazu – zauważa.

Mieszkańcy twierdzą też, że nikt nie wyjaśnił im, czy promieniowanie emitowane przez maszty telefoniczne jest szkodliwe dla zdrowia. – Obok budynku, na którym miał stanąć nadajnik, są przedszkole i przychodnia. Jest też bazarek, gdzie sprzedawane są owoce i warzywa. Jeżeli wszystko byłoby zgodnie z przepisami, to nie protestowalibyśmy – dodaje jedna z lokatorek pobliskiego bloku, zaznaczając, iż takie maszty powinny być umieszczane w miejscach oddalonych od budynków mieszkalnych.

Wycofają się z umowy

Pod koniec kwietnia w Publicznym Gimnazjum nr 4 odbyło się specjalne zebranie mieszkańców. Uczestniczył w nim przedstawiciel telefonii komórkowej, który próbował przekonać zebranych do inwestycji. – Budujemy maszty, by poprawić jakość korzystania z usług. Jeśli chodzi o normy, to mamy tzw. kwalifikację środowiskową – zapewniał.

Ostatecznie stosunkiem głosów 39 do czterech zdecydowano, że nadajnik nie stanie na dachu pawilonu.

– Zgodnie z wolą mieszkańców będziemy starali się wycofać z tej umowy. Wystosowaliśmy już w tej sprawie pismo do telefonii komórkowej. Mamy nadzieję, że nie będzie żadnych problemów. Jednak nie mogę zaręczyć, iż inwestor nie będzie próbował obciążyć nas kosztami. W końcu wykonał już projekt – mówi Michał Golik, zastępca prezesa SSM. Zapytany, czy przedstawiciele telefonii przedstawili dokumentację o wpływie na środowisko, odpowiada, że takie badania to obowiązek. – Przeglądaliśmy je i nie widzieliśmy żadnego zagrożenia – dodaje.

Czy to oznacza, iż sprawa masztu zostaje definitywnie zakończona? – Tak. Szanujemy decyzję mieszkańców. Jednak wg prawa taka stacja bazowa telefonii komórkowej to inwestycja celu publicznego. Dlatego mimo protestów mieszkańców przepisy zezwalają prezydentowi na wydanie zgody o umieszczeniu nadajnika na pawilonie, ale z uwagi na fakt, że przedsięwzięcie nie ma dużego znaczenia dla regionu, nie sądzę, iż któraś ze stron będzie się przy tym upierała – wyjaśnia M. Golik.

Ogromna ulga

Co na to mieszkańcy? – To ogromna ulga – wyznaje mieszkanka bloku przy ul. Mazurskiej. – O planach ustawienia masztu dowiedziałam się dopiero, kiedy zatwierdzono jego lokalizację. Maszt zaprojektowano w centrum osiedla. Na pawilonie miało się znaleźć sześć anten usytuowanych w trzech kierunkach, tzw. azymutach. Jedna z wiązek emitujących pole elektromagnetyczne przebiegała wzdłuż siatki przedszkola, do którego uczęszcza moje dziecko. Inwestycja napotkała duży opór ze strony mieszkańców, którzy na zebraniu wyrazili swoje niezadowolenie wobec decyzji zarządu i rady mieszkańców SSM. Zarzucono brak konsultacji w sprawie usytuowania masztu. Kluczowa okazała się również informacja, że inwestor nie obliczył zasięgu oddziaływania inwestycji, tj. rozkładu pola elektromagnetycznego. Na skutek braku wyliczeń przedstawiciel firmy nie był w stanie wykazać, że wytworzone pole nie będzie powodowało przekroczeń dopuszczalnych wartości w miejscu przebywania ludzi – tłumaczy, puentując smutną refleksją: – Rosnące zapotrzebowanie na lepszą jakoś usług telefonii komórkowych skutkuje powstawaniem nowych masztów, a co za tym idzie – nowymi źródłami emisji potencjalnie zagrażających zdrowiu ludzi.

MD