Odkrywam siebie na nowo
Ten rok to jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu. Pełen niespodzianek i wydarzeń, których nie byłem w stanie zaplanować i przewidzieć. Rok w przeuroczym kraju - z potężnymi górami, setkami rzek i dżunglą - gdzie piękno przyrody zostało wydobyte ręką naszego Stwórcy. Te 12 miesięcy upłynęły na poznawaniu samego siebie i miejsca, w którym żyję. Mimo to wszystko wciąż jest dla mnie nowością - tradycje Boliwii, mentalność i charakter jej mieszkańców. To zupełnie inny świat. Jednak dzięki temu odkrywam siebie na nowo.
Kiedy zaczęła się fascynacja misją?
Już w dzieciństwie. Kiedy miałem osiem lat, przeczytałem pierwszą książkę na ten temat. Zachwyciła mnie. Niesiony tym zapałem chciałem wstąpić do zakonu, lecz ten właściwy głos powołania miałem usłyszeć dużo później. To pewien proces i nieustanne odkrywanie, do czego wzywa mnie Jezus. Gdy już powiedziałem „tak”, zrozumiałem, że to tylko pierwszy etap. Kolejne kontynuuję w Boliwii. Jednak rok w Bulo Bulo to dopiero początek. Moja droga dopiero się rozpoczyna.
Jakie było pierwsze wrażenie po dotarciu do Boliwii i samego Bulo Bulo?
Gdy przyleciałem do Boliwii, na lotnisku czekali już na mnie misjonarze pracujący w Bulo Bulo – ks. Andrzej i ks. Jarek. Zmierzając do naszej parafii, zatrzymaliśmy się w miasteczku Montero, gdzie przeżyłem pierwszy szok. Był on związany z transportem i zasadami ruchu drogowego, a raczej ich brakiem. W każdym boliwijskim mieście można spotkać „mototaxi”, które przewozi pasażerów. Jednak kiedy zobaczyłem na jednym motorze kierowcę i matkę z trójką dzieci, oniemiałem. Generalnie pierwsze chwile w Boliwii to jedno wielkie zaskoczenie. Inny sposób komunikacji i wyrażania emocji, tradycja, zwyczaje itd. Jednak trudno powiedzieć o jednym szokującym momencie, gdyż każdy dzień przynosi coś nowego, coś nieznanego, coś, co nie zawsze rozumiem. Właściwie moja polska i europejska mentalność jest w nieustannym szoku. Sprawy dla nas oczywiste tutaj już nie są tak klarowne. Muszę patrzeć, słuchać, a potem działać, aby nie popełnić jakiejś gafy.
Latynosi mają np. ...
MD