Komentarze
O różnym słów znaczeniu

O różnym słów znaczeniu

Zacznijmy od statystyki. W maju tego roku o 15 procent wzrosła w naszym kraju sprzedaż samochodów, a aż o 19 skoczyły dochody w branży tekstyliów i obuwia. Znacznie poprawiło się też producentom mebli, sprzętu rtv i agd, jak również sprzedającym kosmetyki i farmaceutyki. Rekordowe obroty zanotowały też w ostatnich miesiącach sklepy CCC i Reserved. Ich przychody zwiększyły się odpowiednio o 23 proc. i 20 proc. Nie wiadomo ile, ale może być, że nawet jeszcze więcej zarobiła Biedronka. Czyli że się dzieje!

Ale czemu zawdzięczamy ten bezwstydny szał zakupów? Ano rozrzutności i brakowi opamiętania się tych, którzy bezwstydnie rodząc dzieci, dostali za nie kasę z rządowego programu. A mogli wejść w posiadanie (wypłata z wyrównaniem) nawet 1 tys. zł albo i - o zgrozo! - 1,5 tys. zł. Nic dziwnego, że powariowali i zaatakowali branżę handlową.

Do powyższych danych dotarł specjalizujący się w tropieniu uchybień programu Rodzina500+ dzielny dziennikarz nowoczesnego portalu. Żeby być bardziej wiarygodnym, powołał się na równie zmartwionego tym stanem rzeczy ekonomistę, razem z którym ubolewa, „czy takie wydatki mają coś wspólnego z inwestycjami w dzieci”. I dochodzi do wniosku, że bardzo pośrednio – może i tak. Ale żeby już długoterminowo, to na pewno nie. Bo przecież ta kasa została (zostanie) przejedzona (ananasy i delicje z Biedronki) i zamieniona na „markowe” ciuchy z najtańszych sieciówek. Interesujące wydaje się połączenie wypłat z programu 500+ ze wzrostem sprzedaży samochodów, mebli i sprzętu domowego użytku. Ileż te dziecioroby potrafią kupić za jedną wypłatę! Dodać należy – wypłatę wyrwaną z gardzieli ciężko pracującej klasy średniej. Ciekawy jest również zapał, z jakim niektórzy dziennikarze tropią uchybienia związane z programem 500+. Co prawda po komentarzach o rzekomym przepijaniu przyznanych na dzieci pieniędzy te o przeznaczeniu ich na ubrania wydają się dużo bardziej stonowane, ale nie bądźmy za wcześnie optymistami.

Po sąsiedzku ze wspomnianym artykułem tropiciela mamy tekst wyśmiewający rządowe spoty dotyczące programu wsparcia Rodzina 500+. Są tam wypowiedzi mówiące o sposobach zagospodarowania pozyskanych funduszy. Autorkę komentarza, dziennikarkę, „brzuch boli od śmiechu”, kiedy słyszy, ile to spraw rodzina załatwiła za otrzymane pieniądze. Sprytnie policzyła, że pokazani na obrazku młodzi ludzie z trójką dzieci mogli dostać 4,5 tys. zł. Nie może więc pojąć, skąd deklaracja rodziny, że stać ją na wszystko. „Powiedzcie mi proszę, gdzie oni żyją?! Ja też tak chcę!” – domaga się tropicielka. I konkluduje, że „nic tylko płodzić i rodzić!”. No skoro tak, to płódź i ródź, kobieto.

Ten brak wiary, że można – bo nie ma innej rady – przeżyć za 500 zł (nie może tego też pojąć filozof Mikołejko) to bez wątpienia przykład pogardy tych, którym się udało, wobec tych, którzy w tej materii mieli mniej szczęścia. Dla pierwszych buty za 500 zł to taniocha, ci drudzy za 100 zł kupią je dla całej rodziny. I ucieszą się, że nowe – nie z lumpeksu. Bo słowo „wszystko” dla jednych i drugich ma zupełnie inne znaczenie.

 

Anna Wolańska