Ku zawstydzeniu i nadziei
Ojciec Armando jest kapucynem pracującym w Arabii Saudyjskiej. Aby otrzymać pozwolenie na pobyt, musiał wyrobić wizę, podając w niej zawód elektryka samochodowego. Jego parafianie to Arabowie, ale też obywatele innych państw, którzy przyjechali do zasobnego w petrodolary kraju w poszukiwaniu lepszego losu.
W Arabii Saudyjskiej mieszka sporo Filipińczyków. Pracują jako lekarze, pielęgniarki, robotnicy. Ich 40-osobowa grupa przybyła do Polski na Światowe Dni Młodzieży. Opowiedzieli mieszkańcom Siedlec o swojej wierze, determinacji i chrześcijańskiej radości.
Kościół w katakumbach
Arabia Saudyjska jest najbardziej konserwatywnym krajem muzułmańskim na Bliskim Wschodzie. Prawo do publicznej manifestacji swojej wiary mają tylko wyznawcy Allacha – dla chrześcijan nie ma miejsca. Jaki zatem jest status chrześcijan? – Nie ma otwartej wojny religijnej, raczej jesteśmy stłumieni – odpowiadał ks. Armando. – Tak jak pierwsi chrześcijanie ukrywamy się. Nie mamy żadnych praw, nie mamy świątyń, oficjalnych struktur. Możemy liczyć tylko na siebie. Ludzie w Siedlcach pytają mnie: „Jak możesz celebrować Msze św., nie mając kościoła takiego, jak ten, w którym dziś jesteśmy?”. Odpowiadam im: „Owszem, nie mamy żadnej świątyni, ale mamy kościoły domowe”. Celebrujemy Eucharystię w najgłębszym sekrecie, udzielam chrztów i ślubów w domach, gdzie mieszkają katolicy. Jest nas wtedy 15-20 osób. Tworzymy małe grupy modlitewne. ...
Ks. Paweł Siedlanowski