Bywalcy
Magdalena Środa - etyk/czka, profesor/ka, filozof/ka. Piszę podwójne formy, bo nie mam informacji, które z nich profesor/ka uznaje. Raczej zaryzykowałabym te żeńskie, albowiem profesor/ka nowoczesna jest. Wyedukowana. Zatroskana. Ubolewająca.
A jej największe ubolewanie – zwłaszcza, jak powiada, na początku roku akademickiego – aktualnego rządu dotyczy. „To jest jednak totalny brak wykształcenia, strasznie niski poziom, kompletne zamknięcie” – rozpacza uczona podróżująca po ulicach Warszawy w towarzystwie równie zatroskanego redaktora Jarosława Kuźniara. I zamartwia się o szefa PiS:„Jarosław Kaczyński – ja nie pamiętam, czy on gdzieś podróżował, czy on zna świat”.
Następnie wspólnie ze wspomnianym już wyżej redaktorem ustala, że Prezes był kiedyś „z mamą i bratem na Krymie czy w Bułgarii, ale to jedyna podróż zagraniczna, którą odbył”.
Konstatacja etyczki jest taka, że na skutek ubytków w podróżowaniu Jarosław Kaczyński „zna taką historię Polski jakąś dosyć chyba prymitywną i prostą, nie ma tego otwarcia, cały ten jego rząd jest jakiś taki pozamykany w takich stereotypach, ale w takich stereotypach już zupełnie nienowoczesnych. Muszę powiedzieć, że to razi młodych, wykształconych ludzi”- desperuje uczona. A jej interlokutor (bo przecież nie nazwę go tak zwyczajnie: rozmówca) niezwykle przytomnie zauważa, jak to brak podróży pozawężał horyzonty Jarosława Kaczyńskiego: „trudno jest widzieć świat inaczej niż on go widzi – no ale jak się nie było”. Święta prawda. Jak się nie było….
Za to Jarosław Kuźniar nie tylko był, ale nawet bywał. A gdzie tam – żeby tylko bywał! Wzdłuż i wszerz świat cały przemierzył. Z przyjaźni do rodzaju ludzkiego na portalach przeróżnych dawał temuż rodzajowi porady, jak to można kupić, użyć i oddać potrzebne w podróżowaniu rzeczy, a tym samym uczynić podróż zdecydowanie bardziej atrakcyjną – zwłaszcza od strony finansowej. A jak się rozochocił, to nawet biuro podróży swoje własne do życia powołał, ale wygląda na to, że woli jeździć z obcymi. Jak to młody i wykształcony.
Nad słowami prof. Środy, przy której pozostawmy już tylko dostojne określenie: „wykształcona”, przeszłam do porządku dziennego, ale – niestety – bez snu. Naprawdę – chciałam zasnąć, tylko jak, skoro myśli przez prof. Środę poruszone spać nie dozwoliły. Kłębiły się i – jak to myśli – rozmyślały. Co na przykład się kryje za profesorskimi słowami o prymitywnej i prostej historii Polski? Albo o stereotypach zupełnie już nienowoczesnych? I czy podkreślając, że jej ubolewanie nad brakiem wykształcenia rządu jest szczególnie bolesne na początku roku akademickiego sugeruje zaproszenie tegoż do odbycia przyuczek pod okiem pani profesor/ki? A jakby jeszcze redaktor Kuźniar swoje zaoszczędzone na znajomości realiów podróży trzy grosze dołożył, to by się tym rządzącym niedouczonym, a zwłaszcza Jarosławowi Kaczyńskiemu horyzonty mocno poszerzyły. A z dużą dozą pewności można nawet domniemywać, że całkiem by się na skutek Środowo-Kuźniarowej edukacji rozlazły. No ale jak się było!
Anna Wolańska