Uśmiech jak dotyk anioła
Już dwa lata pracuję na Syberii. Jest to teren misyjny. Ludzie przez ponad 70 lat żyli tu bez Boga. Nie było księży i żadnych nabożeństw, a cały system panujący w tym kraju był przeciwko Stwórcy. Więzy rodzinne są bardzo słabe. Ludzie często nie wiedzą, co to sakrament małżeństwa. Bardzo dużo matek samotnie wychowuje dzieci.
Tu jest rzeczą normalną, że dzieci nie żyją z obojgiem rodziców. Zazwyczaj to ojciec opuszcza dom. Nasze maluchy żyją w trudnym świecie. Kiedy opowiadam im o swojej rodzicach, same mówią, że dla nich brzmi to jak bajka, bo tu rzadkością są pełne rodziny.
Przez cały ten czas obserwuję tutejsze dzieci, jestem z nimi, pomagam im i bawię się z nimi. Dni mijają szybko, choć paradoksalnie wszystko dzieje się powoli. Syberia urzeka, ale i uczy pokory. Przeraża ekstremalnym zimnem, surowymi warunkami, tragiczną historią zesłań. Ale jest piękną krainą o dziewiczej przyrodzie i wspaniałych ludziach. Podczas pobytu jest czas na smakowanie Syberii i cieszenie się chwilą. Jest czas na przebywanie z ludźmi, dla których tu przyjechałam. Syberia jest dziwnym miejscem, odległym i surowym, a jednak właśnie tu ludzkie losy splatają się w trudny do zrozumienia, niesamowity sposób z takimi samymi niesamowitymi historiami.
Dalej niż z Polski do Portugalii
Wszystko zaczęło się w jubileuszowym 2000 r., kiedy Zgromadzenie Sióstr Albertynek podjęło decyzję aktywnej odpowiedzi na potrzeby odradzającego się Kościoła we wschodniej Syberii. We wrześniu 2001 r. trzy siostry wyjechały na Syberię. ...