Przebaczenie, które wyzwala
Doświadczenie krzywdy, zła, zawsze jest trudne. Uderza ono w nasze poczucie wartości. Gdy dotyka nas niesprawiedliwość, przemoc, gdy jesteśmy oszukani lub skrzywdzeni - czujemy się pomniejszeni w naszym człowieczeństwie. Fakt, że nie potrafiliśmy skutecznie obronić siebie lub kogoś z naszych bliskich, bardzo nas rozstraja. Krzywda boli tym bardziej, im bardziej zostało zranione nasze zaufanie oraz im bliższe były nam osoby raniące.
Łatwiej przebaczyć, jeśli doznane zło było jednorazowe, jeśli nie było do końca zamierzone lub wynikało z błędu lub czyjejś słabości. Łatwiej na pewno przebaczyć, jeśli krzywdziciel przeprasza, żałuje i chce naprawić zło. A jeśli nie? Jeśli krzywda jest zamierzona, powtarzana, ciągnie się czasem wiele lat? Jak mówić o konieczności przebaczenia ofiarom przemocy domowej, molestowania seksualnego, rodzinom ofiar zbrodni, ludziom stale krzywdzonym i okradanym, systematycznie oczernianym lub niesprawiedliwie oskarżanym? Przebaczenie wydaje się wtedy czymś wręcz nieludzkim, urągającym sprawiedliwości.
Decyzja, a nie emocje
Często błąd wynika z tego, że zbyt mocno utożsamiamy przebaczenie ze sferą naszych emocji i pamięci. Mówimy: „Chciałbym przebaczyć, ale to tak boli. Chciałbym przebaczyć, ale nie umiem zapomnieć”. Po pierwsze, przebaczenie to nie jest kwestia emocji, ale decyzji woli. W minimalnym wymiarze oznacza ono wyrzeczenie się agresji, zemsty, życzenia zła krzywdzicielowi, modlitwę w jego intencji. Ból może pozostać, czasem nawet bardzo długo. ...
Ks. Andrzej Adamski