Idź, i ty czyń podobnie…
Na pewno drogą do postawy miłosierdzia wobec innych jest pogłębiona osobista modlitwa. Dzięki niej widzimy lepiej swoją małość, grzeszność i to, że sami żyjemy dzięki miłosierdziu, jakie okazuje nam Bóg. Dzięki modlitwie pozbywamy się naszych iluzji, które zamykają nas na prawdę i blokują drogę do prawdziwego szczęścia, płynącego z wolności dziecka Bożego i pełnego zjednoczenia z Chrystusem.
W codziennym pacierzu znajduje się lista uczynków miłosierdzia co do ciała i co do duszy. Czy jeszcze je pamiętamy? „Głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych odwiedzać, umarłych pogrzebać”. I co do duszy: „Grzeszących upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych”. Brzmią nieco archaicznie i staroświecko, ale pozostają stale aktualnym wezwaniem do pewnego stylu życia, opartego na postawie przełamywania swojego egoizmu i bycia dla innych.
Boga i bliźniego
Kochać bliźniego to nie jest prosta sprawa. Czasem naprawdę trudno okazać miłość komuś, kto budzi w nas irytację, rani nas czy w inny sposób prowokuje. Nie można jednak mówić o miłości Pana Boga, jeśli nie chce się kochać drugiego człowieka. Kiedyś na rekolekcjach usłyszałem dość radykalne postawienie sprawy: „Pana Boga kochasz w takim stopniu, w jakim kochasz osobę, którą kochasz najmniej”. Tu jednak potrzebne jest wyjaśnienie dwóch kwestii. ...
Ks. Andrzej Adamski