Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Do zwierząt – z ograniczonym zaufaniem

Wypadki przy obsłudze zwierząt w gospodarstwach rolnych nie należą do rzadkości. A wydawać by się mogło, że byk, krowa, koń czy trzoda chlewna, przy których chodzimy codziennie, nie są w stanie zrobić nam krzywdy…

Życie pokazuje jednak coś innego. To często tragiczne historie. I to właśnie z udziałem zwierząt. Potwierdzają to statystyki Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Wskazują one, że uderzenia, przygniecenia i pogryzienia przez zwierzęta są obok upadków osób oraz pochwyceń i uderzeń przez części ruchome maszyn i urządzeń najczęstszymi przyczynami wypadków przy pracy rolniczej w ostatnich latach.

Każda z 13 krów i każdy z 11 byków w gospodarstwie państwa Zawistowskich traktowane są indywidualnie. Powód? Prozaiczny. Chodzi o bezpieczeństwo. Szkoda tylko, że głos rozsądku przemówił tak późno…

O tym, jak niebezpieczne potrafi być zwierzę, przekonała się bowiem pani Hanna. Był grudzień ubiegłego roku. Wiadomo, zimą pracy w gospodarstwie jest mniej. Za to w domu, i to tuż przed świętami, nie wiadomo, w co ręce włożyć. – Jak co rano poszłam do obrządku. Chciałam się szybko obrobić, bo w domu na kuchni zostawiłam gotujący się bigos. Zdarzył się jednak wypadek. Zostałam przygnieciona przez byka, który uwolnił się ze stanowiska – opowiada swoją historię. Zapytana o to, jak doszło do tej sytuacji, tłumaczy: – Spieszyłam się, nie chciałam już wołać męża, więc sama złapałam zwierzę na postronek, by z powrotem uwiązać. Byk chyba wyczuł moje zdenerwowanie, zaatakował rogami, przygniótł do ściany. Efekt? Złamanie miednicy w dwóch miejscach. Mimo iż od zdarzenia minął rok, to nadal odczuwam promieniujące silne bóle, muszę przyjmować lekarstwa. Byłam zbyt pewna siebie, przekonana, że byk nic mi nie zrobi, w końcu codziennie przy nim chodzę. A zwierzętami zajmuję się od dzieciństwa… Teraz wiem, że bydlęciu nie można ufać!

Rutyna na wsi rani i zabija

Tylko w trzech kwartałach tego roku (od 1 stycznia do 30 września) zgłosiło się do KRUS 1 tys. 296 osób poszkodowanych przez zwierzęta. Stanowi to 12,6% wszystkich zgłoszonych w tym czasie wypadków.

– W pierwszych sześciu miesiącach tego roku liczba wypadków z udziałem zwierząt zgłoszonych do regionalnych placówek terenowych KRUS wyniosła 52 – prezentuje statystyki Marek Zając, kierownik samodzielnego referatu prewencji, rehabilitacji i orzecznictwa lekarskiego Placówki Terenowej Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego w Siedlcach. I precyzuje: – Z powodu niewłaściwej obsługi odnotowaliśmy sześć zdarzeń, w wyniku reakcji zwierząt na niewłaściwe warunki bytowania (nadmierne zagęszczenie, brak dostępu do paszy, wody i wybiegów itp.) – pięć. Najwięcej zdarzeń, bo aż 28, nastąpiło wskutek reakcji na nieznane bodźce i otoczenie (ból, strach, hałas, podejście do zwierzęcia bez uprzedzenia głosem itp.), zaś z powodu narowistości czy agresji samych zwierząt – 12 wypadków. „Inne” nieprawidłowości w obsłudze zwierząt przyczyniły się do jednego zdarzenia.

– Rolnicy w starciu ze zwierzętami rzeczywiście odnoszą – czasem bardzo poważne – obrażenia ciała. Pomieszczenia gospodarcze są ciasne, boksy dla zwierząt, szczególnie tych agresywnych, nie są wydzielone. Gospodarz, by podać paszę lub wodę, musi wejść pomiędzy trzodę. A tu narażony jest właśnie na przygniecenia, uderzenia i pogryzienia. Jak unikać tego typu wypadków? Trzeba zachować ostrożność, szczególnie w czasie pracy przy zwierzętach dużych, niebezpiecznych i agresywnych, oraz przestrzegać określonych zasad – uczula pracownik siedleckiego PT KRUS.

Nie ufaj i bądź rozważny

Obsługa zwierząt gospodarskich rządzi się swoimi prawami. Prace związane z karmieniem, pojeniem, dojeniem, wymianą ściółki, pielęgnacją, leczeniem i transportem wymagają od gospodarza szczególnej staranności, muszą przebiegać w taki sposób, by nie stresować dodatkowo zwierzyny.

– Właściwie obsługiwane zwierzęta gospodarskie są zwykle łagodne i nie sprawiają większych trudności. Nigdy jednak nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich zachowań zwierząt i dlatego czasami nawet zwykle bardzo spokojne zwierzę może nieprzyjemnie zaskoczyć. Tak dzieje się np. w sytuacjach, kiedy niespodziewanie w otoczeniu zwierzęcia pojawi się jakiś nowy czynnik – nieznana osoba, obcy dźwięk, inne zwierzę, głośna maszyna, nagły błysk światła – tłumaczy M. Zając. I dodaje: – Zachowanie zwierząt zmienia się także w różnych ich stanach fizjologicznych. Zwykle bardziej niebezpieczne są samce, jednak takie zachowania przejawiają również samice opiekujące się młodymi – klacze ze źrebiętami czy lochy z prosiętami.

Kilka zasad bezpieczeństwa

Kierownik referatu prewencji, rehabilitacji i orzecznictwa lekarskiego zwraca przy tym uwagę na fakt, iż stan psychofizyczny rolnika – jakakolwiek niedyspozycja zdrowotna, przemęczenie, stres, obniżona sprawność spowodowana przyjmowaniem leków albo spożyciem alkoholu – również rzutuje na jego bezpieczeństwo. Warto wiedzieć, że np. konie nie tolerują alkoholowej woni.

Generalnie jednak każdy gospodarz musi przestrzegać określonych zasad. Jakich? – Przy podchodzeniu do zwierząt należy najpierw nawiązać z nimi kontakt słowny. Trzeba się do nich spokojnie odezwać. Nie wolno dotykać zwierząt gwałtownie, należy to robić łagodnie i delikatnie. W pracach wymagających bezpośredniego kontaktu ze zwierzętami należy używać odzieży ochronnej, w tym czapki, rękawiczek i butów z twardymi noskami, które zabezpieczą stopy przed przygnieceniem przez zwierzę – wymienia M. Zając. – Zwierzęta wykazujące skłonność do gryzienia ludzi lub innych zwierząt, jeżeli przebywają poza swoim stanowiskiem, powinny mieć nałożone kagańce. Bydło, które kopie, powinno być umieszczane w boksach, by karmienie i zakładanie uwiązów mogło odbywać się bez konieczności wchodzenia do środka. Z kolei zabiegi pielęgnacyjne racic lub kopyt należy przeprowadzać po unieruchomieniu kończyny zwierzęcia – kontynuuje specjalista, apelując: – Ponadto po wykonaniu każdej pracy przy obsłudze zwierząt gospodarskich trzeba umyć ręce, bo jednymi z częściej występujących chorób zawodowych rolników są choroby odzwierzęce (zakaźne i pasożytnicze).

Iwona Zduniak-Urban