Diecezja
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Zejdź z kanapy i przyjedź do Parczewa

Słowo miłość stało się jednym z najczęściej używanych i nadużywanych pojęć. Każdy z nas od narodzin słyszy i chce słyszeć aż po śmierć, że jest chciany i kochany. Czym więc jest miłość?

Zapraszam więc Was, drodzy Małżonkowie z różnym stażem małżeństwa, a szczególnie najmłodszych, do udziału w Diecezjalnym Dniu Rodziny u Matki Bożej Królowej Rodzin w Parczewie w niedzielę, 7 maja. Niech to będzie nasze wielkie święto rodzin. Spotkanie rozpocznie się o 10.00. Po powitaniu wysłuchamy konferencji, świadectwa Michała Piekary, ojca i terapeuty z Krakowa, o mocy miłości zdolnej wszystko przetrzymać.

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Sam św. Paweł nie dał jednoznacznej odpowiedzi, tylko opisał ją w pięknym „Hymnie o miłości” (zob. 1 Kor 13,4-7). Idąc za inspiracją papieża Franciszka wskazaną adhortacji o miłości w rodzinie – Amoris laetitia (AL), pragniemy poszukiwać imion prawdziwej miłości. Będziemy to czynili podczas Diecezjalnego Dnia Rodziny w Parczewie – w tym roku przypadającego 7 maja – gdzie zechcemy odkrywać miłość, która wszystko przetrzyma.

Po prostu żyć miłością

Papież we wspomnianym dokumencie zauważa, że miłość udoskonala się przez łaskę sakramentu małżeństwa i pozwala na codzienne życie na sposób daru. Miłość nie jest stanem danym raz na zawsze, gotowym „produktem”. Jest cnotą, łaską, która pozwala dawać życie drugiemu i cieszyć się obecnością drugiego. Taką moc ma każdy człowiek już od chwili narodzin: tak żyć, by inny obok mnie nie cierpiał. Chrześcijanie w sakramencie chrztu otrzymują dar dodatkowych zdolności w postaci cnót: wiary, nadziei i miłości. Dary te jednak wymagają rozwijania. Z pomocą przychodzi moc łaski sakramentów świętych, a szczególnie sakramentu małżeństwa, który uzdalnia do życia na sposób daru. Boże dary są jak nasiona, trzeba je rozwijać, puścić w ruch, a wtedy będą przynosić owoce niczym ewangeliczne talenty. Po prostu trzeba żyć miłością. Z miłością wiążą się dwie zasady. Miłość rozdawana mnoży się, a miłość nierozdawana – ginie. A co to znaczy, że miłość wszystko przetrzyma?

Wszystko przetrzyma

Papież Franciszek, tłumacząc termin „wszystko przetrzyma”, nawiązuje do greckiego terminu „panta hypomenei”, które oznacza, że miłość z nastawieniem pozytywnym znosi wszelkie przeciwności, daje wytrwałość, kiedy przychodzi żyć w środowisku nieprzyjaznym. „Przetrzymanie” to nie tylko tolerowanie pewnych rzeczy irytujących, ale coś szerszego: dynamiczna i stała odporność, zdolna do pokonywania wszelkich wyzwań. „Jest to miłość mimo wszystko, nawet wtedy, gdy wszystko wokół zachęca do czegoś innego. Ukazuje pewną dozę upartego heroizmu, siły wobec wszelkich nurtów negatywnych, opcję na rzecz dobra, której nic nie może zniszczyć” (AL 118). Franciszek, mówiąc o miłości, która wszystko przetrzyma, wspomina Martina Luthera Kinga, który żył przekonaniem, że w każdym, nawet po ludzku bardzo trudnym człowieku jest nuta dobroci. „Osoba, która cię nienawidzi najbardziej, ma w sobie jakieś dobro. Także naród, który was nienawidzi najbardziej, ma w sobie jakieś dobro. Także rasa, która was nienawidzi najbardziej, ma w sobie jakieś dobro. A gdy dojdziesz do tego, że spojrzysz w oblicze każdego człowieka i widzisz głęboko w nim to, co religia nazywa «obrazem Boga», to zaczynasz go kochać mimo wszystko. Bez względu na to, co robi, widzisz w nim obraz Boga. Istnieje element dobra, którego nigdy nie można się wyzbyć. (…) Inny sposób miłowania nieprzyjaciół pojawia się wówczas, gdy nadarzy się okazja, aby pokonać wroga, a jest to czas, kiedy nie wolno tobie tego uczynić. (…) Kiedy wzniesiesz się do poziomu miłości, do jej wielkiego piękna i mocy, to chcesz jedynie pokonać złe systemy. Kochasz osoby uwikłane w ten system, kochasz, ale starasz się pokonać ten system. (…) Nienawiść dla nienawiści jedynie wzmaga istnienie nienawiści i zła we wszechświecie. Jeśli uderzę cię i ty mnie uderzysz, a ja ci oddam i ty uderzysz mnie na nowo, i tak w kółko, jest ewidentne, że będzie to tak trwało w nieskończoność. To po prostu nigdy się nie kończy. Gdzieś ktoś musi mieć trochę rozumu i jest to osoba mocna. Człowiek mocny, to osoba, która jest zdolna do przerwania łańcucha nienawiści, łańcucha zła (…). Ktoś musi mieć dość wiary i moralności, aby go przeciąć i wstrzyknąć w strukturę wszechświata ten silny i potężny element miłości” (AL 118-119).

Miłość mimo wszystko

Możemy powiedzieć: to trudna mowa. Tak, po ludzku trudna. Wzorem takiego kochania jest sam Jezus, który z krzyża pokazuje, że miłość Ojca i moc Ducha Świętego pomagają wszystko przetrzymać. Dla Boga nie ma sytuacji nie do wyjścia. Człowiek zakorzeniony w życiu Trójcy Świętej będzie miał taką siłę, by pomimo trudności z drugiej strony służyć. „W życiu rodzinnym trzeba pielęgnować tę siłę miłości, która pomaga zwalczać zagrażające jej zło. Miłość nie daje się opanować urazami, pogardą dla ludzi, pragnieniem zranienia lub obciążania drugiego. Ideałem chrześcijańskim, zwłaszcza w rodzinie, jest miłość mimo wszystko. Czasami podziwiam na przykład postawę ludzi, którzy musieli rozejść się ze swoim małżonkiem, aby chronić się przed przemocą fizyczną, ale jednak ze względu na miłość małżeńską, która potrafi wyjść poza uczucia, byli w stanie działać na rzecz ich dobra, choć za pośrednictwem innych, w czasie choroby, cierpienia lub trudności. To także miłość mimo wszystko” (AL 119).

O miłość trzeba dbać

Tu może rodzić się pytanie: dlaczego więc tak dużo ludzi, szczególnie młodych rezygnuje z miłości, kiedy pojawią się trudności?

Jest wiele powodów. Pierwszym jest brak patrzenia na życie oczami wiary. Moja więź z Bogiem daje siłę, by przejść przez różne trudności i nie zdezerterować. Jezus nie obiecał nikomu, że będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Trudności i kryzysy są zawsze po coś. Drugim powodem opuszczania rąk jest nieprzygotowanie do życia. Często wychowanie bezstresowe, bez odpowiedzialności za kogoś czy za coś, brak jakiegokolwiek obowiązku sprawiają, że kiedy pojawią się trudności, jest tylko jedna droga wyjścia: poddanie się i ucieczka. Prawdziwa miłość wszystko przetrzyma. Tylko wierny Bóg może uzdolnić człowieka do takiego kochania. Tylko wewnętrzna praca ludzi, małżonków nad miłością może uchronić przed takimi dramatycznymi decyzjami opuszczenia rąk. Bo o miłość trzeba stale dbać jak o dom czy ogród.

Do zobaczenia w Parczewie!

Zapraszam więc Was, drodzy Małżonkowie z różnym stażem małżeństwa, a szczególnie najmłodszych, do udziału w Diecezjalnym Dniu Rodziny u Matki Bożej Królowej Rodzin w Parczewie w niedzielę, 7 maja. Niech to będzie nasze wielkie święto rodzin. Spotkanie rozpocznie się o 10.00. Po powitaniu wysłuchamy konferencji, świadectwa Michała Piekary, ojca i terapeuty z Krakowa, o mocy miłości zdolnej wszystko przetrzymać. Następnie będziemy modlili się za nasze rodziny modlitwą różańcową w trakcie, której wysłuchamy świadectwa rodzin, w których życiu Bóg bardzo konkretnie interweniował. Centralnym punktem naszego spotkania będzie Eucharystia w intencji rodzin sprawowana przez pasterza Kościoła siedleckiego bp. Kazimierza Gurdę, podczas której małżonkowie odnowią swoje śluby. Na zakończenie spotkamy się przy wspólnym stole. Weźcie ze sobą dzieci, gdyż dla nich przewidziany jest specjalny program z mnóstwem darmowych atrakcji.

Papież Franciszek mówił w Krakowie do młodych, by schodzili z kanapy i działali. Te słowa są skierowane również do małżonków. Trzeba schodzić z wygodnej kanapy, która czasem jest obrazem marazmu, obojętności, zniechęcenia, by posłuchać słowa o rodzinie, pomodlić się za swoje małżeństwo, by pobyć we wspólnocie ludzi, dla których rodzina dalej jest najważniejszą wartością, bo nic samo się nie zrobi.

ks. Jacek Sereda