Początek podlaskiej wizytacji bp. Franciszka Jaczewskiego
Wskutek tego donosu władze rosyjskie obciążyły winą dziekana włodawskiego ks. Henryka Jołkowskiego.
Niżsi urzędnicy państwowi również dwoili się i troili, aby zatrzymać konwersję. 10 czerwca anonimowy korespondent gazety „Polak” informował redakcję, że naczelnik powiatu konstantynowskiego Kucharenko miał wzywać do siebie na rozmowę po kilku konwertytów i przekonywać, by wrócili do prawosławia. Tych, których nie mógł przekonać słowem, zastraszał biciem. A konwersja wciąż przybierała na sile. 15 czerwca 1905 r. proboszcz katolicki z Górek ks. Kazimierz Szulc pisał do konsystorza w Lublinie, że wsie: Chłopków, Walim, Ostromęczyn, Falatycze, Hruszniew, Koszelówka, Dubicze w komplecie przeszły na katolicyzm. W Kornicy z 2,5 tys. osób zapisanych jako prawosławni pozostały przy prawosławiu 43. Podobnie było w Szpakach, z 1 tys. osób pozostały tylko dwie, w Wólce Nosowskiej 11. Znikły parafie prawosławne Witulin i Hrud, a parafie Łysów i Mostów liczyły tylko po kilku wiernych. W powiecie radzyńskim znikły parafie prawosławne Paszenki i Wohyń, w powiecie bialskim Roskosz i Cicibór.
Według niepełnych danych kościelnych z roku 1905 w powiecie włodawskim przeszło na katolicyzm 17 tys. 486 osób, w radzyńskim 18 tys. 741, w bialskim 25 tys. 205, w konstantynowskim ok. 23 tys. i w siedleckim ok. 4 tys.
Duchowni prawosławni posuwali się do rozpaczliwych kroków. 19 czerwca ks. Szulc w swym sprawozdaniu podawał, że w Nosowie czterech popów i dwie siostry z klasztoru w Leśnej Podlaskiej zastąpiło drogę księdzu katolickiemu, wzbraniając mu iść z posługą, a czasie procesji Bożego Ciała w Kornicy pop ze służącą rzucali kamieniami w obraz i krzyż procesyjny. Ks. A. Śliwiński z Białej Podlaskiej pisał, że przełożona zakonu sióstr Czerwonego Krzyża Pietrowa nie pozwalała mu przeprowadzić spowiedzi w miejscowym szpitalu św. Karola Boromeusza i chciała siłą wyrwać spod niego krzesło.
Tymczasem mając na uwadze masową konwersję, bp F. Jaczewski rozpoczął wizytację parafii lubelskich. Od 13 maja do 16 czerwca 1905 r. odwiedził 26 parafii na Lubelszczyźnie. Towarzyszyli mu księża związani z Podlasiem: Karol Dębiński, Leon Wydżga i Ignacy Kłopotowski.
1 lipca bp Jaczewski rozpoczął wizytę duszpasterską na terenie dawnej diecezji podlaskiej, skasowanej w 1867 r. Pierwszą wizytowaną parafią był Ostrów Lubelski. Tak o tej wizycie napisał ks. K. Dębiński: „O godz. piątej po południu wyjechaliśmy z Sernik w towarzystwie banderii, do 500 koni dochodzącej, z proporczykami różnokolorowymi, przeważnie już z parafii ostrowskiej. Banderii przewodniczyła szlachta z parafii ostrowskiej. Banderia szara, bo lud nie ubiera się malowniczo (…). Pierwsza wieś parafii ostrowskiej – Brzostówka, bogata i duża, droga wysypana tatarakiem. Przed każdym domem zatknięte dwie chorągiewki o kolorach fioletowym i białym. We wrotach stół, przykryty białym obrusem, na nim obraz, ubrany kwiatami, przy nim dwie zapalone świece i klęczący starcy lub dzieci, bo wszyscy młodzi poszli do Ostrowa. W ten sam sposób przybrano i inne wioski: Kolechowice i Kolczyn, przez które przejeżdżaliśmy. Nawet pojedyncze domy w polu, stojące przy drodze, tak były przystrojone (…). Za Ostrowem, na górce, o jakie 1,5 wiorsty od kościoła, brama z napisem: „Błogosław nam, pasterzu!”. Przy niej lud i duchowieństwo. Ludu z 5 tys. Podając chleb i sól, przemawiają w imieniu parafian: P. Skłodowski z Kaznowa, mieszczanin i chłop. Kahał i moc Żydów w szeregach. Żydzi niosą wieniec, i krzyczą: „Niech żyje nasz biskup!”. Ofiarują tort. Pochód rusza przy dźwiękach orkiestry włościańskiej ze wsi Brzostówki. Każdy dom na mieście przybrany takimiż chorągiewkami, zielenią, świecami i obrazami. Ściany niektórych domów od ulicy całe pozawieszane kilimkami i na nich obrazy, podobizny biskupa itd.”. Tu można uzupełnić ks. Dębińskiego, że przed ośmiu laty Ostrów nawiedził wielki pożar, spłonęło ponad 500 budynków i o dziwo prawie już nie było śladu kataklizmu. Ks. Dębiński pisze dalej „Po 2 godz. jesteśmy przed pięknym co do struktury kościołem przybranym zielenią [kościół późnobarokowy z połowy XVIII w. JG]. Kościół w kształcie krzyża. Brudny. Struktura wspaniała (…). Na środku sklepienia NMP namalowana. Nawa jedna, forma krzyża. W ramionach bocznych ładne ołtarze (…). W wielkim ołtarzu Matka Boska Cudowna (…). Brud okropny. Należy niezwłocznie restaurować. Wybierzmowano 1960 osób”.
Można dodać, że dotąd rząd rosyjski nie pozwalał restaurować kościołów. Zaledwie biskup przybył do Ostrowa, przedstawił mu się naczelnik powiatu włodawskiego i ostrzegł uczestników, że za nazbyt uroczystą oprawę wizytacji grozi grzywna do 5 tys. rubli, ale włościanie nie przestraszyli się i odpowiedzieli żartem: „Szkoda, żeśmy nie wiedzieli, że to zabronione, bo by nas wyjechało więcej. Ale to nic, jutro będzie nas trzy razy tyle”. Następnie naczelnik oświadczył, że przybył z Siedlec urzędnik rządu gubernialnego z listem generał-gubernatora warszawskiego Maksymowicza do biskupa. W liście tym Maksymowicz bardzo uprzejmie prosił biskupa, by zechciał odłożyć nawiedzenie Włodawy, gdyż w tym samym czasie ma tam być prawosławny biskup chełmski Eulogiusz, a generał-gubernator nie ma tyle policji, aby utrzymać porządek. W rzeczywistości Eulogiusz chciał obniżyć rangę wizyty bp. Jaczewskiego i być pierwszy we Włodawie.
Józef Geresz