Na granicy życia i śmierci
Wielu paraliżuje świadomość końca ziemskiego życia. Myśląc o umieraniu, zastanawiamy się nad tym, co nas może czekać, gdy już ostatecznie zamkniemy oczy.
Michel Durand urodził się w 1933 r., był najstarszym z jedenaściorga rodzeństwa. Założył rodzinę, ma dwoje dzieci, jest człowiekiem zaangażowanym społecznie – pracuje jako zastępca burmistrza swojej miejscowości. W 2003 r. u stwierdzono u niego ostre zapalenie woreczka żółciowego, doszło do najgorszych z możliwych powikłań: nastąpiła perforacja przewodu żółciowego i jelita, wywiązały się sepsa i zapalenie zlokalizowane u podstawy płuc. Trzeba była natychmiast przeprowadzić obciążoną dużym ryzykiem operację.
Czas nie istniał
W trakcie zabiegu doszło do zatrzymania pracy serca. Nastąpiła śmierć kliniczna. W tym samym czasie siostrzeniec M. Duranda – dominikanin był w Lourdes, gdzie modlił się za swojego wujka. Ekipa reanimacyjna starała się pobudzić serce do pracy. Następnego dnia, co zaskakujące, chory mógł już samodzielnie wstać, jego stan zdrowia ulegał poprawie niesłychanie szybko.
O swoim doświadczeniu śmierci klinicznej M. Durand powiedział: „W pewnej chwili drzwi się otworzyły i zobaczyłem wielką świetlistą jasność. Nie było żadnego tunelu. ...
HAH