To archeologiczna perełka
Do Radzynia ściągnęła archeologów informacja, że w jednej z krypt kościoła wyryto napis 1733 - jest to rok śmierci żony właściciela Radzynia Stanisława Antoniego Szczuki - Konstancji z Potockich, która do końca życia mieszkała w mieście.
Dodatkowym motywem skłaniającym naukowców do zbadania podziemi świątyni pw. Świętej Trójcy była informacja o wyjątkowych dekoracjach ściennych znajdujących się pod kaplicą południową (Pana Jezusa). Artykuł na ten temat odnalazł w „Wiadomościach konserwatorskich” dr Tomasz Dudziński, dyrektor Centrum Kultury w Grajewie, członek ekipy.
W rekonesansie udział wzięli: prof. M. Grupa, dr hab. Wiesław Nowosad, dr T. Dudziński, doktoranci: Magdalena Majorek, Marcin Nowak oraz student Jakub Michalik. W latach 2012-14 archeolodzy prowadzili prace w kryptach kościoła w Szczuczynie – głównej siedzibie rodu Szczuków, gdzie pochowany został S.A. Szczuka, właściciel Radzynia w latach 1680-1710.
Parafia pw. Świętej Trójcy uzyskała zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków i biskupa siedleckiego na przeprowadzenie prac przygotowawczych i badań archeologicznych wykopaliskowych kryptach.
Czy to szczątki Konstancji?
Pod posadzką kościoła znajdują się trzy krypty grobowe: pod kaplicami Matki Boskiej (północna) i Pana Jezusa (południowa) oraz pod prezbiterium. Wejścia do nich są zamknięte płytami marmurowymi wkomponowanymi w podłogę.
Badaczy najbardziej interesowała krypta południowa. Po wejściu ocenili, że odbył się tu szczególny pochówek, gdyż miejsce zostało specjalnie przygotowane. Świadczą o tym otynkowane ściany z malowidłami przedstawiającymi charakterystyczny dla baroku taniec śmierci. Po dwu stronach otworu wentylacyjnego namalowano dwa czarne szkielety z insygniami śmierci: szpadlem i kosą oraz klepsydrą i siekierą (szkielet ma na czaszce koronę). Na dole widnieje wspomniana data 1733.
– To rewelacja! Takie malowidła to perełka. Stanowią rzadkość w kryptach grobowych. Niewiele ich zachowało się w Europie. Krypta została zaprojektowana jako komnata, w której odbywa się taniec śmierci – komentuje prof. M. Grupa.
Wewnątrz – na niskim katafalku z namalowanymi dwiema czaszkami z piszczelami – stoi podwójna trumna dziecięca (jeden z synów Szczuków zmarł w wieku pięciu lat na odrę). To jednak nie koniec. Jest jeszcze jedna trumna z nabitymi na niej nitami, lecz, niestety, nie zachowała się ona w całości. Na jednej z jej ścian widać m.in. ułożone z nitów inicjały „K.S.” (jak Konstancja Szczuka). Badacze są przekonani, że to trumna Konstancji. Prawdopodobieństwo, iż zespół odnalazł szczątki Konstancji, prof. Grupa określa jako 99%, dodając, iż wyjątkowe znalezisko wymaga szczególnej troski. Konieczne jest osuszenie tej części kościoła. Jednak proces ten trzeba przeprowadzić powoli, by zachować cenne elementy krypty. – Po ich zakonserwowaniu miejsce można byłoby udostępnić zwiedzającym, lecz wymaga to czasu, dużych nakładów oraz spełnienia wszelkich wymogów bhp – dodaje archeolog.
Pod nagrobkiem Mniszchów
Najwięcej czasu poświęcono na badanie krypty północnej – pod kaplicą z nagrobkiem Mniszchów, który uznawany jest za najwybitniejszy grób manierystyczny w Polsce. Okazuje się, że znajduje się tam wiele zniszczonych sarkofagów oraz porozrzucane szczątki ludzkich szkieletów. Trumny drewniane są pomalowane na niebiesko i czerwono, a wieka zdobi krzyż. Udało się odczytać kilka dat. Pochodzą one z pierwszej i drugiej dekady XIX w., czyli z lat 1811-1828.
– Trumny są pootwierane i powywracane, a materiał wielokrotnie przemieszczany i przemieszany. Szczątki kostne znajdują się w klepisku – opisuje prof. Grupa.
Na pytanie, czy możliwe jest znalezienie szczątków Mikołaja i Zofii Mniszchów, którym zadedykowany jest wyjątkowej klasy artystycznej nagrobek w kaplicy Matki Boskiej, odpowiada: – W tej krypcie znajdują się pozostałości trumien, które datować możemy na XVIII i XIX w. Mniszchowie zaś pochowani zostali w na przełomie XVI i XVII w. Jednak nagrobek ma wyraźne cechy renesansowe, o czym świadczy sposób ukazania postaci Mikołaja i Zofii. Ich trumny mogły być wkopane niżej. Poza tym istniała praktyka, że czyszczono miejsce dla następnych, którzy byli bogaci lub znaczący w środowisku, natomiast szczątki poprzedników zbierano i składano do osuariów – tłumaczy archeolog, dodając, iż zdewastowanie trumien i przemieszanie kości może być też dziełem rabusiów poszukujących biżuterii i innych cennych przedmiotów.
W krypcie pod prezbiterium panuje środowisko kwasowe, z powodu którego rozłożyły się kości, ale pozostały wykonane z jedwabiu ubiory. – Barokowe pochówki stanowiły specyficzne przedstawienia teatralne: zwłoki chowano w bogatych strojach, w jakich wówczas chodzono – wyjaśnia prof. Grupa, podkreślając, iż wyjątkowym znaleziskiem jest czechman, czyli ubiór wierzchni szyty z lekkich tkanin, np. z jedwabnego atłasu oraz pasy z XVIII w., odnaleziony w krypcie pod prezbiterium. Jeden z nich jest wielokrotnie łatany, co dowodzi, iż był długo używany.
To dopiero początek
Badania rekonesansowe trwały trzy dni, ale – jak zapewniają badacze – to dopiero początek. – Radzyń ma bogatą historię, stanowił bowiem na mapie Europy małą metropolię i centrum kulturalne. W mieście działało kilka arystokratycznych rodów, które odwiedzali znamienici goście. Ponadto działy się tu ważne sprawy – stwierdza prof. Grupa, zaznaczając, iż jej ekipa zajmie się teraz dokładnym opracowaniem znalezionego materiału, co może potrwać nawet kilka lat. Zatem trzeba uzbroić się w cierpliwość.
Archeolodzy obiecują jednak, że powrócą i pokażą radzynianom, co wydobyli z krypt, a także być może po to, by prowadzić dalsze badania. – Po wyniesieniu naniesionej ziemi i nagromadzonych śmieci, być może uda nam się znaleźć wiele ciekawych rzeczy, jak to zwykle w takich przypadkach bywa – snuje plany prof. Grupa.
Z kolei prof. W. Nowosad zapowiada, że chce dokładnie przyjrzeć się wyposażeniu kościoła, aby znaleźć w nim te cechy, które będą miały charakter identyfikujący, czyli daty, herby, napisy. Pomogą one wskazać fundatora lub twórcę danego elementu wyposażenia kościoła – poszczególnych ołtarzy, kaplic.
Karol Niewęgłowski