Opinie
Źródło: FOTOLIA
Źródło: FOTOLIA

Gdy życie boli

Kamil nie wyróżniał się niczym szczególnym. Ot, nastolatek, uczeń trzeciej klasy gimnazjum przeżywający swoje wzloty i upadki, bunty związane z dorastaniem. Może był bardziej wrażliwy od kolegów, ale emocje zazwyczaj skrywał głęboko. Nic nie zapowiadało tragedii.

Nieraz w domu zaiskrzyło, doszło do spięć z ojcem i matką. Starszy brat - obecnie już student - kilka lat wcześniej nie był lepszy, choć trzeba przyznać, iż niepokoje wieku dojrzewania miał już za sobą. Gładko wyszedł na prostą. To uśpiło czujność rodziców. - Kamil wyszumi się i przestanie. Przejdzie mu - powtarzali nieraz. Przeliczyli się.

Znaleźli go w lesie przypadkowi ludzie. Prawdopodobnie nie żył już od kilku godzin. Powiesił się. Policja, po przeprowadzeniu wstępnego dochodzenia, wykluczyła udział innych osób, sugerując samobójstwo. To był dzień jego urodzin. Jak się okazało później, znał nawet godzinę, w której przyszedł na świat – zawisł na gałęzi dokładnie o 7.45. Szokujące było również to, iż nawet w chwili śmierci miał słuchawki na uszach.

Kiedy po uroczystościach pogrzebowych rodzice zaczęli porządkować rzeczy syna, przeżyli kolejny szok. W historii przeglądarki jego komputera znaleźli mnóstwo plików, linków prowadzących do portali internetowych, czatów zawierających porady, jak skutecznie odebrać sobie życie – krok po kroku pomagających „na zimno” przygotować się do tego momentu. Kamil często tam gościł. Czy dostał też „przewodnika”, który do końca instruował go, co ma robić? Tego nigdy się nie dowiemy. Bardzo prawdopodobne, że tak się stało.

Według polskiego prawa za pomoc, nakłanianie do samobójstwa w więzieniu można spędzić do pięciu lat. W tym świetle dziwić może fakt, iż stron zawierających praktyczne rady, jak odebrać sobie życie, przybywa z dnia na dzień lawinowo. ...

Ks. Paweł Siedlanowski

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł