Śmiech to nie grzech
Trzy lata temu w homilii na Niedzielę Palmową papież Franciszek powiedział: „Chrześcijanin nigdy nie może chodzić smutny ze zwieszoną głową, gdyż to byłoby oznaką braku nadziei lub braku miłości do Chrystusa. Albo też oznaką choroby, którą należałoby leczyć…
Niestety, bardzo wielu «pobożnych» katolików swoją postawą pełną smutku i zgryzoty – bardziej przypomina uczestników konduktu żałobnego, niż szczęśliwych wyznawców i miłośników Jezusa Chrystusa. Ludzie ci straszą innowierców oraz ludzi poszukujących swoją postawą i skutecznie zniechęcają ich do religii katolickiej”. W dalszej części kazania Ojciec Święty podkreślił, że radość jest jednym z owoców Ducha Świętego. Z kolei znany brytyjski pisarz Gilbert Keith Chesterton, twórca niezapomnianej postaci o. Browna, katolickiego księdza i zarazem detektywa-amatora, już wiele lat temu przekonywał, że „poczucie humoru nie jest niczym innym jak jeszcze jedną formą religijności, bowiem tylko ten, kto szczerze w coś wierzy, ma prawo do żartowania z tego”. Przeglądając życiorysy świętych, okazuje się, że w historii Kościoła znajdziemy mnóstwo postaci, których życie było pełne humoru i zdrowego śmiechu.
Smutek szkodzi duszy
„Smutny święty to żaden święty” – twierdził najweselszy święty Filip Neri. Wesołość zalecał innym, bo uważał, że „smutek szkodzi duszy”. Jako nauczyciel pokory walczył z pychą, zarozumiałością i samouwielbieniem. I to właśnie śmiech, ironia i błazeństwa były najlepszym lekarstwem, jakie ordynował na te przywary. Pewnego dnia do papieża dotarła plotka, że jedna zakonnica dokonuje niewiarogodnych cudów. Ojciec Święty zlecił zbadanie tej sprawy św. Filipowi. Po długiej podróży święty dotarł wreszcie do odległego klasztoru i poprosił o widzenie z zakonnicą. ...
MD