Region
Samorządy wymazują „towarzyszy”

Samorządy wymazują „towarzyszy”

Do 2 września samorządy mają czas, aby pozbyć się z przestrzeni publicznej nazw propagujących ustroje totalitarne. Taki wymóg nakłada na nie ustawa dekomunizacyjna, która weszła w życie rok temu. Jak miasta i gminy radzą sobie z wypełnieniem tego obowiązku?

Rok temu prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o dekomunizacji, zgodnie z którą lokalne władze miały 12 miesięcy na usunięcie z przestrzeni publicznej nazw upamiętniających osoby, organizacje, wydarzenia i daty symbolizujące komunizm lub propagujące ten system. Okazuje się, że w niektórych miejscowościach ulice, skwery i place wciąż noszą imiona patronów z tamtej epoki.

Tymczasem na zmianę pozostało niewiele czasu, bo niespełna dwa miesiące. Lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej ocenia, że zainteresowanie sprawą wśród lokalnych samorządów jest niewystarczające.

 

Zło, które trzeba usunąć

Pod koniec czerwca w urzędzie wojewódzkim w Lublinie zorganizowano spotkanie z historykami IPN. Wzięli w nim udział przedstawiciele powiatów, miast i gmin, którzy na rozwiązanie problemów patronów z poprzedniej epoki mają czas do końca sierpnia. IPN zaapelował jednak, by nie czekali do ostatniej chwili. Gminy bowiem zanim przyjmą uchwałę o zmianie nazwy ulicy na mocy ustawy dekomunizacyjnej, mogą wystąpić o opinię na ten temat właśnie do IPN. Pracownicy instytutu przyznają, że woleliby uniknąć zalewu wnioskami w ostatniej chwili. – Lipiec i sierpień to czas urlopów. Oczywiście będziemy realizować państwa wnioski w maksymalnie szybkim czasie, ale pamiętajmy, że w wielu przypadkach konieczne jest przeprowadzenie kwerendy – przypomniał Marcin Krzysztofik, p.o. dyrektor lubelskiego oddziału IPN, zwracając się do samorządowców. Historycy przyznali też, że wolą dostać listę wszystkich ulic w gminie, a nie tylko tych, które według urzędników powinny zostać zmienione. Czasami bowiem sprawa zmian wywołuje kontrowersje w lokalnym środowisku.

Do połowy czerwca lubelski IPN wydał 75 opinii w sprawie nazw, m.in. ulic. Najczęściej likwidowane są: 22 lipca, ale też Armii Ludowej czy Hanki Sawickiej. W niektórych przypadkach samorządy mają kłopot z jednoznaczną oceną patrona. Wtedy właśnie warto zwrócić się o pomoc do IPN. Zresztą, by uniknąć wątpliwości, do 2 września instytucja ma przygotować pełną listę nazw do zmiany.

Jeśli samorządy do końca wakacji nie wywiążą się z zadania nałożonego na nie przez ustawodawcę, będzie mógł to zrobić wojewoda. – Oprę się przede wszystkim na opiniach fachowców z IPN – zapewnił podczas spotkania w urzędzie wojewódzkim wojewoda lubelski Przemysław Czarnek. – Rozmawiamy dzisiaj o czymś, co winno się stać 28 lat temu. W Polsce nie przeprowadzono procesu dekomunizacji i jest to jeden z podstawowych błędów, jakie popełniono po 1989 r. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że komunizm i wszyscy, którzy ten ustrój wspierali, to po prostu zło. Wymaga ono tego, by z nazw ulic, budynków i budowli wymazać wszystkich, którzy to zło utożsamiali i współpracowali przy jego budowie – podkreślił wojewoda.

 

Patroni do weryfikacji

Dlatego z mapy Białej Podlaskiej muszą zniknąć cztery ulice: Małgorzaty Fornalskiej, Leona Kruczkowskiego, Władysława Kowalskiego i Tadeusza Reka. Urzędnicy przygotowali już propozycje nadania im nowych patronów.

– M. Fornalską zastąpi Marian Czyżewski, L. Kruczkowskiego Bogusław Kaczyński, a W. Kowalskiego Wacław Kowalski. Nie wiadomo jeszcze, jaką nazwę będzie nosiła ul. T. Reka – mówi Michał Trantau, rzecznik prezydenta Białej Podlaskiej. Uchwała w tej sprawie ma zostać podjęta podczas sierpniowej sesji, o ile, oczywiście, radni dojdą do porozumienia.

 

Dobrej Zmiany czy 500 Plus?

Gmina Borki w powiecie radzyńskim musi zmienić nazwy ulic: 22 Lipca w Woli Osowińskiej i II Armii Wojska Polskiego i 22 Lipca w Borkach. Na stronie urzędu gminy zamieszczono ankiety z propozycjami, które zgłosili mieszkańcy. Do wyboru są m.in. Magnoliowa, Szkolna czy św. Rity w Borkach. Natomiast w Woli Osowińskiej – Dobrej Zmiany czy 500 Plus. – Pomysł ten padł na zebraniu sołeckim poświęconym ustawie dekomunizacyjnej. Obecnie jesteśmy na etapie konsultacji społecznych. Do mieszkańców tych dwóch miejscowości rozniesiono ankiety, w których można wypowiedzieć się na temat nowych nazw. Mają na to czas do dwóch tygodni. Następnie propozycja zostanie przedstawiona radzie gminy, która na sierpniowej sesji podejmie decyzję. Także spokojnie wyrobimy się przed 2 września – zapewnia sekretarz gminy Borki Renata Leszcz.

 

Biskup i ksiądz zastąpią komunistów

W Łukowie znikną ulice Szenwalda, Kruczkowskiego i Armii Ludowej. Już wiadomo, że samorząd nie zdąży do 2 września. – Do tego czasu nie będziemy mieć sesji. Obrady są zaplanowane dopiero pod koniec września i wówczas podejmiemy stosowne uchwały. Poinformowaliśmy już o tym wojewodę, prosząc jednocześnie, by nie spieszył się z wydawaniem decyzji zastępczej – mówi burmistrz Łukowa Dariusz Szustek.

Jakie nazwy będą nosiły ulice? – Padła propozycja, by patronem ul. Leona Kruczkowskiego był bp Wacław Skomorucha. Droga ta łączy się z ul. Jana Pawła II, dalej natomiast jest ul. ks. Popiełuszki, więc biskup siedlecki idealnie wpisuje się w tę część miasta jako patron. Podobnie jak ks. Jan Twardowski, który być może zastąpi Szenwalda na os. Poetów. Natomiast jeśli chodzi o ul. Armii Ludowej, w najbliższym czasie spotkamy się w tej sprawie z mieszkańcami. Przedstawimy im kilka pomysłów, które nawiązują do oręża na przestrzeni dziejów – dodaje burmistrz.

Zgodnie z ustawą z 1 kwietnia 2016 r. mieszkańcy nie mają obowiązku wymiany dokumentów. Dowody osobiste, prawa jazdy itp. zawierające starą nazwę ulicy zachowują swoją ważność. Nie trzeba także płacić za zmiany w księgach wieczystych, rejestrach i ewidencjach.


Dobry czas na podgrzanie lokalnego patriotyzmu

 

PYTAMY prof. Jana Żaryna, historyka i senatora PiS, współautora projektu ustawy dekomunizacyjnej.

 

2 września minie rok, od kiedy w życie weszła ustawa dekomunizacyjna. Można jednak odnieść wrażenie, że dekomunizacja polskich miast i ulic idzie dość opornie. Z czego to wynika?

Rzeczywiście, idzie to dość opornie, a czas nagli. To niedobrze, gdyż samorządy mogły wykorzystać tę ustawę na to, by patronami ulic i placów mianować np. swoich lokalnych bohaterów. Jednym słowem był czas, aby podgrzać lokalny patriotyzm, dostarczając mieszkańcom wiedzy z zakresu historii regionu, miasta czy miasteczka. Można było znaleźć żołnierzy wyklętych, ważne postacie Kościoła, żołnierzy II wojny światowej czy zmarłych działaczy Solidarności. Sądzę, że znaczna część władz samorządowych nie wprowadziła dobrego klimatu, stale podnosząc kwestie kosztów, braku wygody, bo trzeba zmienić adres, pieczątki itd.

 

W najbliższym czasie pion edukacyjny IPN ma przygotować gry i zabawy dla dzieci oraz młodzieży propagujące znajomość niekomunistycznych nazw miast. Co Pan o tym myśli?

Faktem jest, że „Kolejka”, a także inne gry IPN przygotowane i wymyślone przez Karola Madeja, pracownika IPN, okazały się hitem. To młody i świetnie wykształcony człowiek pracujący od lat w pionie edukacyjnym. Okazuje się, że młodzież i dzieci garną się do gier. Byle tylko – w przypadku gier historycznych – były one oparte na autentycznych wydarzeniach i postaciach historycznych. Wtedy historia będzie uczyć.

 

Panie Profesorze, do IPN wpływają też pytania od samorządowców, którzy mają kłopot z oceną patrona ulicy. A takich nazwisk jest kilka. Co wtedy?

Rzeczywiście, jest to problem. Moim zdaniem należy wyczyścić przestrzeń publiczną z nazw ulic jednoznacznie kojarzących się z komunizmem i tą tradycją – od Róży Luksemburg i Karola Marksa poczynając, a kończąc na Świerczewskich i pomniejszych działaczach komunistycznych. W to miejsce należy wprowadzić ludzi wybitnych z różnych opcji ideowych, narodowców, chadeków, piłsudczyków, ludowców i socjalistów niepodległościowych, których komuniści wytępili fizycznie, chcąc też zabić pamięć o nich. Natomiast w przypadku Warszawy jestem za tym, by np. na starówce pozostawić ul. Armii Ludowej, ponieważ podczas powstania warszawskiego alowcy podporządkowali się AK i zginęli wraz z nimi. Podobnie zostawiłbym ulice Ludwika Waryńskiego, bo komuniści zrobili z niego swego patrona w PRL, ale – rzecz jasna – nie pytając go o zgodę. On sam zginął za niszczenie caratu i choć poglądy miał dalekie od większości Polaków, to jednak pozytywnie wpłynął na pokolenie socjalistów niepodległościowców, którzy walczyli przy boku Józefa Piłsudskiego, np. w organizacji bojowej PPS czy potem w legionach.

Dziękuję za rozmowę.

MD