Rozmowy
Źródło: ARCHIWUM
Źródło: ARCHIWUM

Idę po drogach trzeźwego życia

Rozmowa z ks. Leszkiem Janem Marciniakiem, rezydentem w sanktuarium Matki Bożej Królowej Miłości i Pokoju - Pani Kujaw.

Może to się wydać dziwne, ale nigdy w życiu nie odczułem takiej bliskości Pana Boga jak właśnie w czasie terapii. To był okres mojego powrotu do Niego, czułem jak trzyma mnie za rękę, prowadzi, dodaje sił i otuchy. W ośrodku było wiele czasu na modlitwę i rozmyślania. Naturalnie pojawiało się też pytanie, co dalej… Jak ułożyć dalsze kapłańskie życie? Jakimi drogami Pan poprowadzi mnie po terapii? Po jej zakończeniu, pełen obaw i z wielką niewiadomą w sercu, pojechałem na wizytę u prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka. Ze spotkania wyszedłem pełen sił i radości, z nadzieją na trzeźwe życie w Markowicach. To tutaj czuwa Maryja - Królowa Miłości i Pokoju - Pani Kujaw. Działa tu także wspólnota „Skandal Krzyża”, gdzie mieszkają tacy rozbitkowie życiowi jak ja. Mam czas na modlitwę i kontakt z innymi życiowymi rozbitkami w jednym z ośrodków terapeutycznym, ale też sposobność nieustannego kontaktu z siostrami i braćmi na portalu społecznościowym. Dzięki tym spotkaniom idę po drogach trzeźwego życia.

W jakim momencie życia zauważył Ksiądz, że przekracza pewne granice – że jest w sidłach nałogu?

Może od początku. Jestem księdzem rzymskokatolickim. Mam na imię Leszek i jestem alkoholikiem – tak się przedstawiam każdemu spotkanemu człowiekowi. Księdzem jestem od 37 lat, a od prawie trzech wiem, że jestem alkoholikiem. Alkohol towarzyszył mi praktycznie przez całe życie. W latach liceum i studiów pijałem piwo, szczególnie w czasie wakacji, ale zdarzały się także imprezy z mocnym alkoholem. Wówczas, jak każdy młody człowiek, byłem przekonany, że nigdy nie będę alkoholikiem. Po święceniach kapłańskich poszedłem na pierwszą placówkę. Nawiązywanie kontaktów z parafianami i rówieśnikami, szukanie ludzi mających podobne zainteresowania, popijanie z nimi, jak i zakrapiane alkoholem imprezy towarzyskie u parafian – tak mijały lata. Nieraz docierała do mnie świadomość, że piję za dużo. Przekonywałem jednak siebie, że alkoholikiem nie jestem. Jednocześnie popijałem wieczorami, szukałem okazji do picia… Nadal bywałem na imprezach, gdzie uważano mnie za duszę towarzystwa… Tryskający humorem, radością i dowcipem nazywany byłem „królem życia”. ...

Joanna Szubstarska

Pozostało jeszcze 85% treści do przeczytania.

Posiadasz 0 żetonów
Potrzebujesz 1 żeton, aby odblokować ten artykuł