Teatr moją szkołą życia
Pochodzę z Siedlec i moim marzeniem było wystąpić przed rodzimą publicznością. W ramach stypendium prezydenta Siedlec, dzięki czemu otrzymaliśmy salę, zorganizowałam wraz z kolegami z teatru spektakl „Wizyta”. Na trzy tygodnie przed nie było już biletów. Mam tremę, ale niezwiązaną z występem na scenie, lecz z odbiorem przedstawienia przez siedlczan.
Na deskach Sceny Teatralnej Miasta Siedlce wystawiono spektakl „Wizyta” z repertuaru lubelskiego teatru ITP. Jak do tego doszło?
Od pięciu lat występuję w największym studenckim teatrze muzycznym w Polsce, czyli właśnie w ITP. Gramy głównie musicale oparte na historiach biblijnych, przybliżając je w formie atrakcyjnej dla współczesnego odbiorcy. Do teatru trafiłam przypadkiem z castingu. Medialny świat zawsze mnie pociągał. Od najmłodszych lat lubiłam oglądać programy muzyczne. W liceum należałam do koła teatralnego, a rozwinęłam tę pasję na studiach. Aktorstwo we mnie kiełkowało.
Pochodzę z Siedlec i moim marzeniem było wystąpić przed rodzimą publicznością. W ramach stypendium prezydenta Siedlec, dzięki czemu otrzymaliśmy salę, zorganizowałam wraz z kolegami z teatru spektakl „Wizyta”. Na trzy tygodnie przed nie było już biletów. Mam tremę, ale niezwiązaną z występem na scenie, lecz z odbiorem przedstawienia przez siedlczan.
Jak wyglądają poszczególne etapy pracy nad przedstawieniem?
Jesteśmy studentami i staramy się pogodzić granie w teatrze ze studiami, kolokwiami czy sesją. To trudne zadanie. Spotykamy się minimum dwa razy w tygodniu oraz często w weekendy. Traktujemy teatr poważnie i dążymy do profesjonalizmu. Sami szyjemy kostiumy i przygotowujemy scenografię. To prawdziwa szkoła życia. Opiekunem i założycielem teatru jest salezjanin ks. Mariusz Lach, który czuwa nad całością spektaklu. Nakreśla wizję, pomysł i prosi o pomoc konkretne osoby. Dba o to, by nie było walki o role, rywalizacji czy zawiści w zespole. Na początku, gdy przyszłam do teatru, dostawałam role, w których mogłam się pokazać, a potem przyszła rola w „Fauście”, gdzie gram postać drugoplanową i rzadko pojawiam się na scenie. To uczy pokory i pokazuje równowagę, jaka panuje w zespole. Każdy może się rozwinąć i dojść do takiego momentu, by zagrać główną rolę.
Spektakl powstał w oparciu o sztukę Friedricha Dürrenmatta pt. „Wizyta starszej pani”. O czym opowiada?
„Wizyta” to przedstawienie wystawiane w ramach edukacyjnej sceny teatru, gdzie skupiamy się na treści i grze aktorskiej. Staramy się prezentować klasyczne dramaty, perełki światowej dramaturgii. I właśnie przykładem takiego przedstawienia jest „Wizyta”. Opowiada historię Klary Zachanassian, miliarderki, która po latach powraca do biednego szwajcarskiego miasteczka w poszukiwaniu zemsty. W przeszłości skrzywdzona i porzucona przez dawnego ukochanego, teraz wyznacza wysoką nagrodę dla tego, kto zabije Illa. Mieszczanie – choć początkowo oburzeni – z czasem zaczynają rozważać jej propozycje. Co z tego wyniknie, dowiemy się podczas spektaklu.
Z jakimi pytaniami widz musi się zmierzyć?
Do czego w życiu dążymy i jaką rolę odgrywają w nim finanse. Jakie relacje są ważne w życiu. Każdy może odkryć coś dla siebie i na tym polega uniwersalność sztuki. Są to pytania bardzo indywidualne, sami musimy je sobie zadać i na nie odpowiedzieć. Nasz spektakl pokazuje, jakie są konsekwencje życia w krzywym zwierciadle. Klara, która wszystko kupiła, wszystko zdobyła dzięki sile pieniędzy, daje nam do myślenia: czy na pewno tacy chcemy być?
Zagrałaś Klarę. Czy było to wyzwanie?
Przygotowując się do roli, zawsze zaczynam od zapoznania się ze scenariuszem, poznaję kontekst, historię postaci, którą będę podczas spektaklu. Na scenie pokazuję tylko wybrany okres jej życia i na tym się koncentruję. Jako aktor muszę wiedzieć, z jakim bagażem doświadczeń pojawia się moja postać. To, jacy jesteśmy, wynika z tego, co przeżyliśmy, i nie inaczej jest na scenie. To trochę takie rozkładanie na części pierwsze. Staram się być daną postacią, a nie grać daną postać. Skupienie przed spektaklem jest bardzo istotne.
Nie umiem ocenić własnej gry, ale gdy obserwuję kolegów, zawsze dociera do mnie jakaś inna rzecz. Najbardziej w mojej pamięci utkwił spektakl „Moria”. Opowieść o Abrahamie, który ma złożyć swojego syna w ofierze Panu Bogu. Rodzi się pytanie: kto z nas czy naszych rodziców poświęciłby własne dziecko? Ostatecznie rozwiązaniem tej sytuacji jest całkowita ufność Panu Bogu, który zawsze chce naszego dobra. Ale czy stać nas na takie zaufanie? Zawsze kiedy ta scena była odgrywana, znajdowałam się za kulisami, zastanawiając się nad nią. Siła naszej wiary wypróbowuje się właśnie w trudnych momentach.
Granie w teatrze jest ważną częścią Twojego życia.
Teatr jest moją formacją. Uczę się tutaj odpowiedzialności, systematyczności. Podczas warsztatów pogłębiam formację religijną. Współczesny świat oparty jest na korzyściach finansowych. Gdy nie widzi się zarobku, to nie warto się angażować. W teatrze jest inaczej. Wynika to z potrzeby serca i wrażliwości każdego członka naszej grupy. ITP to teatr otwarty na wszystkich, nikogo niekategoryzujący.
Oprócz aktorstwa pasjonujesz się również śpiewem. Jaki jest twój repertuar?
Wychowałam się na polskiej muzyce rockowej. Na studiach zaczęłam słuchać więcej jazzu, odkrywając jego piękno. Znajomi widzą mnie w mocniejszym repertuarze, ja z kolei najbardziej lubię śpiewać utwory soul czy gospel. Obecnie pod okiem wykładowcy i dyrygenta Tomasza Momota przygotowaliśmy koncert pt. „Disco polo na jazzowo”. Takie utwory, jak „Oczy zielone”, „Przekorny los, przełożyliśmy na aranżację jazzową, na sekcje dętą, skrzypce i sekcje rytmiczną. Myślę, że to bardzo wartościowy projekt. Może uda się go zaprezentować w Siedlcach. Chcemy udowodnić, że muzyka ma wiele form, a z pozornie prostych melodycznie utworów można uzyskać nową jakość, znaleźć coś własnego – w naszym przypadku jazzowego.
Bardziej śpiew czy teatr?
Teatr pomału się kończy. Jest to forma zarezerwowana dla studentów. Teraz bardziej skupiam się na śpiewie. Po części wypływa to ze studiów. Chociaż walczę o to, by zebrać grupę osób i po skończeniu uczelni stworzyć grupę teatralną. Może przyszłości powstanie trzecia scena teatru ITP?
Monika Król