Rozmaitości
Źródło: PIXABAY
Źródło: PIXABAY

Ból zmienia wszystko

Rozmowa z dr Ewą Czeczelewską, prodziekan Wydziału Nauk o Zdrowiu w Collegium Mazovia Innowacyjnej Szkoły Wyższej w Siedlcach, specjalistą pielęgniarstwa onkologicznego.

Ból zmienia wszystko. Jest esencją cierpienia - ogranicza, unieruchamia, stawia bariery. Kończy bieg zwykłych spraw. Unicestwia plany życiowe. Dlatego z punktu widzenia chorego twierdzenie, że cierpienie uszlachetnia, jest frazesem. Z tego też względu nieuśmierzenie bólu to przejaw głupoty, a nawet grzech zaniedbania. Wiąże się to również z postawą samego chorego, bo ważne jest, aby leki przeciwbólowe przyjmować systematycznie, tzn. „na godzinę”. Nie można samowolnie odstawiać zleconych dawek, gdy wydaje się, że nie boli. W następstwie takiego podejścia ból wraca ze zdwojoną siłą i jest trudny do uśmierzenia.

Rzeczywisty ból wystarczy, aby wyzbyć się cierpień urojonych – mówi aforysta, sygnalizując, jak wielkie obciążenie niesie ze sobą ból. Zacznijmy od zdefiniowania, czym jest ból w ogóle i dlaczego go odczuwamy.

Jak określa definicja Międzynarodowego Stowarzyszenia Badania Bólu – jest to nieprzyjemne doznanie zmysłowe i emocjonalne związane z aktualnie występującym lub potencjalnym uszkodzeniem tkanek albo opisywane w kategoriach takiego uszkodzenia. Innymi słowy, jest to odczucie subiektywne, indywidualne dla każdego z nas. Każda osoba ma inny próg bólu – niski lub wysoki, determinuje to jego odczuwanie i nie da się tego wytłumaczyć w prosty sposób. Warto jednak o tym pamiętać, ponieważ odczucie bólu osoby, która skarży się na jego uciążliwość, często komentowana jest złośliwie: „patrzcie, jaki delikatny” czy „pieści się”. Dodam, że lęk, niepokój czy gniew w zdecydowany sposób wpływa na obniżenie progu bólu, czyli silniejsze jego odczuwanie. Wiedząc o tym, można świadomie wpływać na podwyższenie jego progu. Często wystarczy być przy cierpiącym, aby poczuł się bezpiecznie i poczuje zmniejszenie bólu.

 

Osoby opiekujące się swoimi przewlekle chorymi bliskimi mają na co dzień do czynienia z bólem przewlekłym. Co odróżnia go od bólu „normalnego”, „powszedniego”?

Są różne rodzaje bólu. Najczęściej rozpatrujemy go pod kątem nasilenia i czasu trwania. Wyróżnia się ból ostry, który pełni w organizmie funkcje ostrzegawczo-obronną i może utrzymywać się do trzech miesięcy, oraz ból przewlekły uporczywy, nawracający, trwający, powyżej trzech miesięcy lub ból utrzymujący się mimo wygojenia uszkodzonych tkanek. Ból taki wymaga stałego leczenia.

Warto zauważyć, że różne są także mechanizmy powstawania bólu; należy je znać, by skuteczniej stosować jego leczenie. Pierwszy rodzaj to ból neuropatyczny. Charakteryzuje się zaburzeniem czucia skórnego (tzw. przeczulica), jest stały, tępy, bardzo dokuczliwy, palący, z nakładającymi się napadami kłucia, szarpania, cechuje go zjawisko allodynii, tj. odczuwanie bólu wywołanego błahym bodźcem, np. dotykiem, dmuchnięciem. Ból ten jest bardzo dokuczliwy, należy łagodzić go silnymi lekami przeciwbólowymi i jednocześnie lekami antydepresyjnymi, przeciwpadaczkowymi, uspokajającymi, jak relanium itp. Drugi rodzaj to ból receptorowy – jest to ból zlokalizowany, łatwy do opisania, stały, nasila się przy ruchu lub ucisku, ma cechy bólu zapalnego i często ustępuje po paracetamolu. Łatwiej go uśmierzyć niż ból neuropatyczny.

 

Następstwem, jakich chorób jest ból przewlekły?

Można wskazać wiele chorób. Najczęściej jednak towarzyszy on chorobie nowotworowej. Spowodowany jest rozrastaniem się guza nowotworowego, uciskaniem guza na nerwy, przerzutami nowotworowymi do kości, skóry, narządów miąższowych i samym leczeniem tego schorzenia – operacją, chemioterapią, radioterapią. Z badań wynika, że ból nowotworowy towarzyszy 90% cierpiących na tę chorobę.

 

Czy można powiedzieć, że ból w pewnych sytuacjach chorobowych może stać się dla pacjenta problemem przerastającym go, nie mniejszym niż sama choroba?

Tak, bo ból zmienia wszystko. Jest esencją cierpienia – ogranicza, unieruchamia, stawia bariery. Kończy bieg zwykłych spraw. Unicestwia plany życiowe. Dlatego z punktu widzenia chorego twierdzenie, że cierpienie uszlachetnia, jest frazesem. Z tego też względu nieuśmierzenie bólu to przejaw głupoty, a nawet grzech zaniedbania. Wiąże się to również z postawą samego chorego, bo ważne jest, aby leki przeciwbólowe przyjmować systematycznie, tzn. „na godzinę”. Nie można samowolnie odstawiać zleconych dawek, gdy wydaje się, że nie boli. W następstwie takiego podejścia ból wraca ze zdwojoną siłą i jest trudny do uśmierzenia.

 

Czy współczesna medycyna potrafi skutecznie radzić sobie z każdym rodzajem bólu?

Leczenie bólu jest ważne i dla pacjenta, i dla jego rodziny. Główny powód to łagodzenie niepotrzebnego cierpienia. Nie mniej ważne jest zapobieganie destrukcyjnemu wpływowi bólu na tryb życia chorego. Nieleczony ból ogranicza aktywność zawodową i społeczną, ciągle przypomina o chorobie, a każde jego nasilenie jest interpretowane przez chorego jako postęp choroby. Odbiera to wiarę w skuteczność leczenia, a czasami jego celowość.

Można wyliczyć całą paletę skutecznych leków uśmierzających ból, którymi dysponuje współczesna medycyna, począwszy od paracetamolu, poprzez tramal, po morfinę, fentanyl, buprenofinę, oksykodon i inne. Leki te zrywają łańcuchy cierpień – niepodanie ich cierpiącemu to pozbawienie go nadziei, odarcie z wiary w Boga. Należy zakończyć już straszenie chorych uzależnieniem od morfiny i innych leków, fachowo nazywanych opiodami. Nie jest prawdą, że leki te uzależniają lub niszczą żołądek. Stosowane zgodnie z zaleceniem lekarza potrafią uśmierzyć najsilniejszy ból i nie szkodzić.

 

Jakie miejsce w terapii bólu mają niefarmakologiczne sposoby walki z nim? Czy rzeczywiście idą one w sukurs zmagającemu się z bólem choremu?

Ośmielę się stwierdzić, że w naszym państwie niefarmakologiczne sposoby walki z bólem są jeszcze mało znane, a jeszcze mniej stosowane. Trzeba to zmienić. Do metod niefarmakologicznych zaliczyć można min. psychoterapię, muzykoterapię, terapię zajęciową czy też wsparcie duchowe. Do psychologicznych metod w procesie leczenia bólu nowotworowego zaliczane są głównie techniki redukcji stresu i relaksacji. Wspierające, łagodne i opiekuńcze podejście do chorego w istotnym stopniu przyczynia się do ograniczenia niektórych afektywnych aspektów bólu. Metody relaksacyjne mogą przyczyniać się do obniżenia stresu związanego z dolegliwościami bólowymi. Do powszechnie stosowanych technik relaksacyjnych należą: spokojne lub przeponowe oddychanie, ćwiczenia napinające i rozluźniające mięśnie, tworzenie w umyśle przyjemnych obrazów, przeżyć (autohipnoza) i medytacja.

 

11 maja tego roku weszła w życie nowelizacja Ustawy o prawach pacjenta i rzeczniku praw pacjenta, zgodnie, z którą personel medyczny ma obowiązek leczyć nie tylko chorobę podstawową, ale także towarzyszący jej ból. Dlaczego ten zapis jest tak ważny? Czym skutkuje?

Dziwi mnie, że podstawową czynność w leczeniu człowieka cierpiącego należało uregulować ustawą. Potwierdza to jednak, jak bardzo bagatelizowanym przez personel medyczny problemem jest ból.

W Polsce ból mierzony jest w „ciutach”, boli ciut mniej lub ciut więcej… Często też używane jest przez personel medyczny stwierdzenie, że „trochę musi boleć”, albo: „jak boli, to znaczy, że człowiek żyje”. Bywa i tak, że sama rodzina prosi lekarza, by silnych leków przeciwbólowych nie podawać, bo chory może się od nich uzależnić lub będzie podsypiał…

Czy wprowadzony przepis zmieni mentalność społeczeństwa – trudno powiedzieć. Warto jednak podejmować wszelkie działania w tym kierunku. Wszyscy jesteśmy zobowiązani do niesienia ulgi w cierpieniu, bo ból upokarza i niszczy nadzieję. Przestrzegam również przed mierzeniem cierpienia drugiego człowieka swoją miarą.

 

Dziękuję za rozmowę.

LA