Teatr cieni
Naruszenie dziwnego status quo, panującej po dziś dzień zmowy milczenia w konsekwencji doprowadziłyby do momentu, że wiele pomników trzeba by było wstydliwie zdemontować, jak też na nowo napisać historię III RP - taką tezę od lat stawia dziennikarz Wojciech Sumliński. Na jej potwierdzenie przedstawia dokumenty i wyniki własnych poszukiwań, ale też efekty śledztwa prokuratora Andrzeja Witkowskiego, któremu dwukrotnie je powierzano, a następnie odbierano (w 1991 i 2004 r.). Czy dlatego, że zanadto zbliżył się do brutalnej prawdy?
Najprawdopodobniej tak. Zaskakiwać może też niespotykana wcześniej skala, z jaką po procesie toruńskim tuszowano zbrodnię: przez sześć lat było w nią zaangażowanych kilkuset funkcjonariuszy SB. Na początku lat 90 ubiegłego wieku zniszczono (jako oficjalny powód podając „niską wartość operacyjną”) wiele teczek osób, które mogłyby sporo powiedzieć na temat tragicznych wydarzeń. Interesujące jest, iż pomimo brutalnej, w przeszłości powracającej falami, nagonki na każdego, kto próbował „ruszyć temat”, wiarygodności materiałów dowodowych, prezentowanych choćby w książkach Sumlińskiego, licznych artykułach i publicznych wystąpieniach, nikt nie zakwestionował. Jeszcze bardziej dziwne jest, że prawdą wydają się być niezainteresowani ludzie Kościoła. Dlaczego? Czy wystarczająco przekonujący jest argument, aby zostawić ks. Popiełuszkę w spokoju, „bo to może zaszkodzić szybkości i ciągłości procesu kanonizacyjnego” – co jest przekonaniem z gruntu błędnym, ponieważ nikt nie kwestionuje jego męczeństwa. A może w całej sprawie jest drugie dno? Może chodzi o to, że podczas ukazywania nieznanych dotąd dowodów światło dzienne ujrzałyby mało chwalebne fakty z bliskiego otoczenia męczennika?… Nie wiemy tego. ...
Ks. Paweł Siedlanowski