Wyjście legionistów z płd. Podlasia i rekonesans por. Krasickiego
1 Brygada Legionów, będąca w odwodzie, zbliżała się również do Bugu w rejonie Niemirowa, ale zanim tam dotarła, przyniosła radość i nadzieję innym nadbużnym miejscowościom. Kapelan 1 brygady ks. J. Panaś pod datą 19 sierpnia zanotował: „Stajemy nad Bugiem w Pawłowie. Włościanin Franciszek Wojczuk opowiada mi, że wczoraj go pytali Kozacy - gdzie polska granica? Odpowiedział im, że gdzieś koło Kijowa. Na to strapieni Kozacy: «Do Bugu będziemy tylko odchodzić, więcej nie!»”. Natomiast znany literat Władysław Orkan, żołnierz 4 pp Legionów, zapisał: „Oddział zbliżał się szybkim marszem ku Bugowi. Nadarzony po drodze przewodnik - stary chłop, siwy unita, dreptał obok konia pułkownika i poruszony tą chwilą niespodziewaną, spowiadał się w odstępach.
«Siedziałem w tiurmie, byłem bity, katowany. Ciało miałem ścięte, że od kości odchodziło (…) za wiarę. Wytrwałem wszystko. I oto dożyłem chwili, że dzieci moje, wnuki» (…). Stajemy pod Niemirowem (…). Radość w sercach (…). Wstępujemy z Korony na Litwę. Wydaje się to snem”.
Chyba najpełniej przedstawił dzień 19 sierpnia F. Sławoj-Składkowski, który nocował razem z ks. Żytkiewiczem we wsi Jakówki, gdzie wieczorem poprzedniego dnia ich pokoik był zajęty przez rzesze ludzi garnących się do księdza po radę i błogosławieństwo. Zapisał: „19 sierpnia obudziłem się, gdy ksiądz wstawał o świcie, by iść odprawić Mszę św. Ludność wioski urządziła na dworze prowizoryczny ołtarz przy wrotach naszego domu. W czasie Mszy słyszałem przez sen śpiewy pobożnych. Poszedł na Mszę i ocalony przez księdza prawosławny chłop ze wsi Zakanale. Wreszcie około 7.00 rano wrócił ks. Żytkiewicz, zmoczony przez deszcz. Zjedliśmy śniadanie (…) ubraliśmy się już do odmarszu, gdy przybiegł ordynans z pułku, że odmarsz na razie odwołany, gdyż most na Bugu zatarasowany jest przez kolumny wojska i taborów (…). Ledwie jednak wydano obiad, gdy przyszedł rozkaz ruszać natychmiast i zdążyć jak najszybciej do mostu, bo inaczej nie przejdziemy rzeki ani dziś, ani jutro – taka tam ciżba wozów i ludzi prze na dwupontonowe mosty (…). Mijamy wieś Gnojno z ocalałą cerkwią (…). Wreszcie wchodzimy na dudniący, drgający i huśtający się most pontonowy (…). Nastrój podnosi fakt «skinematografowania» nas przy przejściu mostu przez operatora filmowego (…). Jesteśmy już w grodzieńskiej guberni”.
Tymczasem oficer ordynansowy komendy legionów por A. Krasicki otrzymał od komendanta – gen. Durskiego rozkaz rozpoznania dróg i mostów między Janowem Podlaskim a Włodawą. 19 sierpnia zanotował on, że Biała Podlaska była opustoszała i zastał w niej tylko komendę austr. 4 DP. W Łomazach zobaczył jedynie ocalały kościół i cerkiew, bo reszta była całkowicie spalona. W kościele Niemcy urządzili szpital polowy. Za Łomazami spotkał niemiecki gwardyjski dywizjon kawalerii z 3 pułku ułanów. Przejechał przez spalone Wisznice, za Horodyszczem ujrzał opuszczone okopy rosyjskie. W Jabłoniu w pałacu hr. Zamoyskiego natknął się na kwaterę marsz. Mackensena. Zdewastowany pałac nosił ślady kul armatnich. Podobnie zdewastowany ogród mieścił w sobie porzucone okopy carskie. Rosjanie zdążyli już spalić owczarnie i stodoły. Wcale nie lepsi byli po wkroczeniu Niemcy. Wystrzelali wszystkie bażanty, indyki i łabędzie. Wieczorem por. Krasicki został zaproszony przez marsz. Mackensena na kolację, w której brał również udział późniejszy szef sztabu Reichswery gen. Hans von Seeckt, współtwórca układu w Rapallo.
20 sierpnia udało się austr. 12 DP zdobyć Dobryń, a węgierskiej 39 DP Dobrynkę. Natomiast austr. 101 DP nie mogła sforsować Bugu pod Derłem, gdyż Rosjanie założyli tam dużo min. Tego dnia polskie legiony zatrzymały się po drugiej stronie Bugu, w Krynkach. W bazie 5 pp Leg. była już prawie cała kompania rekrutów, ochotników z Lubelszczyzny i Podlasia. Chor. Starzyński rozpoczął z nimi ćwiczenia. Por. Krasicki tego dnia rano uczestniczył we Mszy św. w Jabłoniu odprawianej przez ks. Gąskę i udał się w dalszą drogę. Widział spaloną wieś Gęś; co ciekawe – ocalało tam na polu nieskoszone zboże. W Opolu Podedwórzu były już austriackie piekarnie, a we wsi Mosty stała kawaleria niemiecka. Folwark Kaplonosy częściowo Rosjanie spalili, w tym sterty ze zbożem i młocarnie; zdewastowali również gorzelnię. Ponieważ wieś Żuków była prawosławna, ocalała, ale Różanka przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Stajnie dworskie były spalone, gorzelnia rozbita, cały zapas spirytusu spuszczony do Bugu, a zabudowania administracyjne całkowicie zwęglone. Z pałacu pozostały tylko sczerniałe mury z dwoma herbami na szczycie. Okazało się, że pałac spłonął od ognia artylerii rosyjskiej już po wkroczeniu do Różanki Niemców. O dziwo, ocalała jednak kaplica pałacowa i jakaś kula ugrzęzła w ołtarzu nad głową Matki Bożej.
21 sierpnia por. Krasicki kontynuował swój rekonesans, przejeżdżał przez częściowo spalone Dołhobrody i Hannę. Szosa w kierunku Sławatycz była poważnie uszkodzona i z boku niej stały już okopy niemieckie. Porucznik widział, że w spalonych wsiach Bokinka i Stasiówka ludność budowała na zgliszczach szałasy i wyszukiwała kawałki żelaza. We wsi Ortel Królewski stał już tabor austriacki, a na ziemi leżało mnóstwo porzuconej słomy.
22 sierpnia we wsi Kłoda spotkał tabory niemieckie. Koło Rokitna jeńcy rosyjscy kopali groby dla poległych. Przed Janowem Podlaskim stały opuszczone okopy rosyjskie. Miasto Janów nie było spalone, ale zatłoczone przez wojsko niemieckie. W kościele Świętej Trójcy ulokowano rannych, podobnie w cerkwi. Niestety ks. dziekan Kalicki i miejscowy rabin siedzieli w areszcie jako zakładnicy. W Bublu Niemcy z rozebranych stodół zbudowali na Bugu most na palach.
Józef Geresz