Historia
Źródło: R
Źródło: R

Spór o pomnik partyzantów

Zgadzamy się z ideą dekomunizacji przestrzeni publicznej. Zależy nam jednak na tym, by decyzję o burzeniu pomników poprzedzić rozważeniem kontekstu, w jakim je wznoszono - mówią jednym głosem przeciwnicy likwidacji pomnika partyzantów usytuowanego na terenie Rezerwatu Jata w podłukowskich lasach.

Pomnik zwany również - ze względu na kolor użytego jako budulec piaskowca - czerwonym, odsłonięty został w 1969 r. Zwieńczeniem obelisku jest płaskorzeźba orła tzw. piastowskiego, tj. bez korony. Niżej widniej napis: „Pamięci polskich i radzieckich partyzantów zgrupowanych w tych lasach w latach 1942-1944, walczących z hitlerowskim okupantem. Społeczeństwo Ziemi Łukowskiej 1969”. Pytany o okoliczności budowy pomnika, Ryszard Grafik, regionalista, prezes łukowskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, prywatnie - syn żołnierza AK, zaczyna od przypomnienia tego, co działo się w Rezerwacie Jata w okresie II wojny światowej. Pełen trudno dostępnych miejsc las w 1944 r. stał się ostoją Obozu Leśno-Szkoleniowego AK, przekształconego następnie w oddział partyzancki.

Jego utworzenie i dowództwo powierzono por. Piotrowi Nowińskiemu ps. Paweł oraz ppor. rez. Władysławowi Kamoli ps. Dysk. Doskonale zorganizowany obóz usytuowano na wyspie wśród bagien, za obozem Narodowych Sił Zbrojnych „Dym”, który powstał tutaj w 1943 r. W lipcu 1944 r. na czas Akcji Burza Oddział Partyzancki I Batalionu 35 pułku piechoty AK w Jacie liczył 320 żołnierzy. Całością dowodził kpt. Wacław Andrzej Rejmak ps. Ostoja, a zastępcą był por. Piotr Nowiński ps. Paweł.

W Jacie stacjonował także niewielki oddział podający się za sowiecką partyzantkę, który w późniejszym okresie okazał się oddziałem wywiadowczym NKWD i przyczynił się do wielu tragedii żołnierzy AK i NSZ.

 

Nieprawdziwy napis

W 1996 r. łukowskie koło ŚZŻ AK postawiło tuż przy byłym obozie partyzanckim w Jacie pomnik z ciosanego kamienia, by oddać cześć żołnierzom AK i upamiętnić miejsce ich stacjonowania. Znajduje się on ok. 2 km od pomnika przy drodze dojazdowej z miejscowości Żdżary odsłoniętego w 1969 r. – Budowę tzw. czerwonego pomnika zainicjowało społeczeństwo ziemi łukowskiej, w tym byli partyzanci. Ich zamierzeniem było upamiętnienie polskich partyzantów z Jaty. Wówczas można to było zrobić, zamieszczając na pomniku napis dość ogólnikowy i częściowo nieprawdziwy. W tamtych warunkach bez wzmianki o radzieckiej partyzantce pomnik by nie powstał. – Oddział sowiecki z Jaty nie brał udziału w walkach przeciwko Niemcom. Jak się później okazało, pełnił on rolę wywiadowczą. Partyzantki radzieckiej jako takiej, ani nawet Gwardii Ludowej czy Armii Ludowej w zasadzie nie było w powiecie łukowskim – R. Grafik podkreśla z uwagą, że jedynymi partyzantami w Jacie byli żołnierze AK i NSZ. – Kiedy odsłaniano „czerwony pomnik”, żyło jeszcze wielu żołnierzy z oddziału partyzanckiego, jak i komendant Oddziału Leśno-Szkoleniowego – dodaje. Intencja, z jaką pomnik został budowany, była oczywista dla członków powstałego w 1989 r. koła ŚZŻAK, liczącego wówczas ponad 100 osób. – Nie słyszałem zdania przeciwnego odnośnie pomnika. Owszem, powtarzały się opinie, że napis jest niewłaściwy, że trzeba go zmienić. Ale też wszyscy byli świadomi, że za PRL polskich partyzantów nie można było uczcić inaczej, niż w takiej właśnie „kulawej”, nieodpowiadającej rzeczywistości formie – mówi R. Grafik

 

Chcą, by pozostał

Na mocy Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej z 1 kwietnia 2016 r., znowelizowanej w czerwcu 2017 r., Instytut Pamięci Narodowej nakazał Urzędowi Gminy Łuków, któremu administracyjnie podlega miejsce usytuowania pomnika, rozebranie go. Od ponad roku w sprawie jego przyszłości trwa wymiana korespondencji między UG a IPN.

Władze gminy, ŚZŻAK Koło w Łukowie, Towarzystwo Przyrodniczo-Historyczne „Orlik”, Mazowieckie Towarzystwo Strzeleckie im. Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz Nadleśnictwo Łuków chcą, by obelisk z czerwonego piaskowca pozostał na swoim miejscu. Zaproponowali umieszczenie na nim tablicy z napisem: „Pomnik jest świadectwem trudnej historii Polski w latach 1944-1989. Upamiętnia on stacjonujących w rezerwacie Jata w latach 1943-44 żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Krajowej. Przypomina również o stacjonujących tutaj w 1944 r. «partyzantach» radzieckich małego oddziału wywiadowczego NKWD, przez działalność których straciło życie wielu żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego”.

 

Poprawianie pomnika – niedopuszczalne

IPN trwa na stanowisku wyburzenia pomnika. Tym, co kwalifikuje pomnik do rozbiórki, jest odniesienie do radzieckiej partyzantki. „Upamiętnia on, zgodnie z treścią obecnego napisu, partyzantów polskich i radzieckich, czyli komunistyczną, nielegalną partyzantkę GL/AL oraz sowieckich żołnierzy, którzy realizowali wytyczne z Moskwy. Rzeczone rozkazy stały w sprzeczności z polską racją stanu, której wyrazicielem był legalny Polski Rząd na uchodźstwie, działający na podstawie Konstytucji z 1935 r.” – czytamy w piśmie wystosowanym 17 sierpnia 2017 r. przez Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Warszawie, opiniującego prośbę łukowskich środowisk skierowaną do IPN w Lublinie.

To samo pismo zawiera również niekorzystny komentarz odnośnie do propozycji, by umieścić na nim tablicę tłumaczącą, kogo upamiętnia pomnik. „Za niedopuszczalne uważamy pozostawienie tego obiektu z dodaniem tablicy informującej o tym, iż na tym obszarze były także jednostki Armii Krajowej oraz Narodowych Sił Zbrojnych, bowiem takie «poprawienie» pomnika obraża pamięć o tych żołnierzach, którzy rzeczywiście walczyli o wolną i niepodległą Polskę” – czytamy. Autorzy zwracają też uwagę na niestosowność informacji o oddziale wywiadowczym NKWD.

 

Twarde stanowisko

W kolejnym liście do IPN przedstawiono nową propozycję: usunięcia istniejącej inskrypcji na pomniku i zastąpienia jej słowami: „Walczącym o wolną Polskę żołnierzom Armii Krajowej, Narodowych Sił Zbrojnych, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość oraz organizacji i grup niepodległościowych, którzy stanęli do nierównej walki z niemieckim i komunistycznym zniewoleniem. Cześć ich pamięci!”. Jednocześnie zaproponowano zmianę widniejącej obecnie symboliki w postaci orła piastowskiego – na orła z okresu II RP.

Niestety – nie została ona zaakceptowana przez BUWiM. Autorzy pisma z 14 grudnia 2017 r. jako źródło wiedzy o historii stacjonujących w Rezerwacie Jata jednostek przywołują wydany w 1988 r. „Przewodnik po upamiętnionych miejscach walk i męczeństwa lata wojny 1939-1945”, według którego pomnik rzeczywiście honoruje pamięć o żołnierzach AK. Ale też – zbiegłych z niewoli żołnierzy radzieckich. Dlatego stwierdzają: „Pomnik, który upamiętnia żołnierzy sowieckich, nie może z dnia na dzień stać się pomnikiem honorującym pamięć o polskich formacjach niepodległościowych”. W liście pada też zachęta, by – ponieważ żołnierze AK zostali już upamiętnieni w podłukowskich lasach – utrwalić pamięć o żołnierzach NSZ poprzez umieszczenie głazu narzutowego z tablicą memoratywną.

Zgodnie z zapisem ww. ustawy 31 marca upływa termin rozbiórki pomnika. „Obecnie oczekujemy na wyjaśnienia ze strony Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Lublin/Koło w Łukowie, co przemawia za pozostawieniem tego obiektu” – wyjaśnia Artur Zawadka, specjalista BUWiM Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, proszony o scharakteryzowanie obecnego stanowiska IPN w sprawie pomnika. Pytany, czy to stanowisko spełni kluczową rolę, stwierdza krótko: „zostanie poddane analizie i z pewnością się do niego odniesiemy”.

 

Poglądowa lekcja historii

Pomnik jest obecnie elementem ścieżki przyrodniczej, przy której znajdują się także: pomnik pamięci bohatera powstania styczniowego ks. Stanisława Brzóski, pomnik upamiętniający miejsce obozu żołnierzy AK w latach 1943-44 oraz obelisk honorujący żołnierzy AK uczestniczących w operacji Burza. Pełni nieocenioną rolę edukacyjną. M.in. tutaj o przeszłości opowiadali uczniom, jak też grupom turystów, żyjący jeszcze partyzanci AK. – Mówili prawdę – podkreśla R. Grafik.

– Uważam, że jeśli istnieją duże wątpliwości w odniesieniu do jakiegoś problemu – a w tym przypadku są one ogromne – to nie należy go rozwiązywać w tak drastyczny sposób. A takim bez wątpienia jest bezpowrotne zniszczenie pomnika – akcentuje Grzegorz Uss, nadleśniczy Nadleśnictwa Łuków. Przyznaje, że od 1969 r. pomnik wrósł w lokalną społeczność i w miejsce. Nikt nie utożsamia go z propagowaniem komunizmu czy innego ustroju totalitarnego. – W powszechnej świadomości upamiętnia on polskich partyzantów – mówi. To tłumaczy, dlaczego jako gospodarz tych terenów nigdy nie spotkał się z krytycznymi opiniami. – Nie słyszałem, żeby ktokolwiek twierdził, że trzeba go natychmiast wysadzić w powietrze… – dodaje.

 

Napotykamy na mur

– Zburzyć można wszystko, ale historii nie zmienimy – mówi Robert Wysokiński, członek zarządu TP-H „Orlik”, podpisujący się obydwiema rękami pod ideą pozostawienia go – ze względu na intencję inicjatorów jego budowy. – Pomnik w Jacie nie eksponuje ponadto symboli reżimów totalitarnych, jak inne, rzeczywiście oddające cześć wyzwolicielom czy budowniczym Polski Ludowej – argumentuje, zauważając, że wszystko rozbija się o dwa słowa napisu na pomniku: „i radzieckim” i okres, w którym został postawiony. To one decydują o zaliczeniu pomnika partyzantów w poczet tych, które propagują totalitaryzm.

W opinii wójta gminy Łuków nieprzejednane stanowisko IPN przypomina próbę sił. Nikt z centrali IPN – zauważa – nie podjął się skonsultowania decyzji o zburzeniu pomnika na miejscu, mimo że zarówno w pismach sygnowanych przez przedstawicieli tylu środowisk, jak też w rozmowach telefonicznych sugerowano takie spotkanie. Jako brak przychylności można też traktować pozostawienie bez echa prośby łukowskich środowisk skierowanej do IPN o sugestie w kwestii zmiany napisu na pomniku.

R. Wysokiński przywołuje przykład pomnika dedykowanego jeńcom radzieckim w Zamościu. Lubelski oddział IPN uwzględnił zdanie rady miasta sprzeciwiającej się rozbiórce pomnika, zalecając usunięcie sierpa i młota oraz uzupełnienie napisu informacyjnego. – My tymczasem, można odnieść wrażenie, napotykamy na mur – dodaje.

Monika Lipińska