Przywracanie Polski Polakom
Zwykły obywatel miał poczucie, że idzie do sądu po wyrok, a nie po sprawiedliwość. Miał poczucie, że ten, kto go sądzi, nie odpowiada za to, czy robi to słusznie bądź nie, czy nie popełnia jakichś błędów. Zwykły obywatel oczekuje, żeby, po pierwsze, wyroki były szybkie, po drugie - żeby miał przekonanie, że może iść po sprawiedliwość, by nie było bezkarności. Obywatel ma kontakt z państwem nade wszystko przez trzecią władzę, czyli przez wymiar sądowy. To tutaj tworzy się więź zaufania albo nieufności. To tutaj się mówi, że Polska jest sprawiedliwa lub nie. Bez naprawy tego w sensie moralnym i instytucjonalnym trudno mówić o tym, że przywracamy Polskę Polakom.
Jak Pan ocenia rekonstrukcję rządu? Czy nazwiska odchodzących ministrów były dla Pana zaskoczeniem?
Odchodzący ministrowie, przynajmniej niektórzy, to politycy Prawa i Sprawiedliwości znani od dawna, frontowi, którzy mieli zasługi w różnych konfrontacjach, jakie PiS musiał przejść. Przeprowadzona zmiana idzie w kierunku bardziej technicznym, technokratycznym – nowi ministrowie nie są znani z konfliktów, a raczej z merytoryki. Główna intencja rekonstrukcji jest taka, aby przed wyborami samorządowymi, a później parlamentarnymi rząd PiS miał ciepły wizerunek, a co za tym idzie – łatwiejsze kontakty z zagranicą, a zarazem łatwiej pozyskiwał elektorat centrowy.
Odeszli ministrowie, którymi straszyła opozycja, tym samym wytrącono jej z rąk argumenty do ataków na rząd…
Weźmy na przykład Antoniego Macierewicza, który ma bardzo twardy elektorat zwolenników – to postać niezwykle rozpoznawalna, ale równie twardych przeciwników, czyli takich, którzy się boją, których można Macierewiczem – słusznie czy bardziej niesłusznie – straszyć. Opozycja w sensie programowym ma gigantyczne braki koncepcyjne, więc to straszenie przede wszystkim odnosiło swój skutek. A jeśli nie ma kim straszyć, to nie ma jak zyskać poparcia. ...
Kinga Ochnio