Kultura
Źródło: Muzeum w Dąbrowie
Źródło: Muzeum w Dąbrowie

Dwudziestolecia czar

W piątek 9 lutego w Muzeum Ziemiaństwa w Dąbrowie otwarto wystawę pt. „Mieszczaństwo - lata dwudzieste, lata trzydzieste”. Zorganizowała ją Galeria Staroświecka z Białej Podlaskiej.

„Lata dwudzieste, lata trzydzieste wrócą piosenką, sukni szelestem, błękitnym cieniem nad talią kart i śmiechem który kwitował żart” - fragment tekstu piosenki, wykonywanej niegdyś przez Ludmiłę Warzechę w filmie pod tym samym tytułem, doskonale odzwierciedla klimat tamtych czasów. Czasów, które dziś nierozłącznie kojarzą się nam z niezależnymi kobietami w charakterystycznych, dość krótkich sukienkach, tańczącymi charlestona i dżentelmenami w angielskim stylu, którzy z cygarem w ustach oddają się karcianym namiętnościom. Takie obrazy znamy zresztą doskonale z licznych filmów pokazujących życie tamtych lat.

Natomiast eksponaty zgromadzone na wystawie w Muzeum Ziemiaństwa w Dąbrowie, oddziale siedleckiego Muzeum Regionalnego, pochodzą z okresu 1918-1939 i ukazują elementy życia codziennego oraz kultury średniozamożnego mieszczaństwa z Białej Podlaskiej.

 

Czas w fotografii zamknięty

– Byli to nauczyciele, kolejarze, wojskowi, drobni przedsiębiorcy, handlowcy – wyjaśnia Danuta Dunajko-Andrzejuk, właścicielka Galerii Staroświeckiej. – Na wystawę wybrałam ogromny materiał ilustracyjny w postaci starych zdjęć. Są to wykonane w ówczesnej konwencji fotografie portretowe wybitnych ludzi, działaczy społecznych. Prezentujemy też dyplomy, wśród których bardzo ciekawy jest dyplom mistrzowski przygotowujący krawcowe – dodaje.

W 1923 r. w Białej Podlaskiej powstała Podlaska Wytwórnia Samolotów – jeden z najlepszych zakładów tego typu w II Rzeczpospolitej. Dzięki niemu niewielkie powiatowe miasteczko zyskało na znaczeniu. Ale PWS była czymś więcej niż tylko fabryką. Wokół niej skupiało się życie kulturalno-towarzyskie miasta. Dlatego wśród eksponatów prezentowanych w muzeum w Dąbrowie nie mogło zabraknąć przedmiotów związanych z PSW. – Mamy tablo kadry inżynieryjno-technicznej PSW, a także jej filii we Lwowie – podkreśla autorka wystawy.

 

Garnitury, kilimy i gobeliny

Ponadto można zobaczyć zdjęcia teatrów amatorskich, Miejskiego Koła Gimnastycznego Towarzystwa „Sokół”, a także pochodzące z tamtego okresu stroje, m.in.: galowy garnitur ze słynnego przed wojną Domu Towarowego „Bracia Jabłkowscy”, surdut urzędniczy, suknię koronkową, szal.

Okres dwudziestolecia międzywojennego to czas, w którym wielkie triumfy święciła sztuka tworzenia kilimów. – Znajdowały się one w każdym mieszczańskim domu, również w Białej Podlaskiej. Szał był także na gobeliny z jeleniami – opowiada D. Dunajko-Andrzejuk. Tkaniny te, oczywiście, są prezentowane na wystawie. Wśród eksponatów mamy się też meble w stylu secesyjnym i art déco, szkło zabytkowe, naczynia do kawy i herbaty.

 

I sztuka, i kicz

Pod koniec XIX i na początku XX w. przyszedł boom na oleodruki, czyli odbitki naśladujące obraz olejny, uzyskany na płótnie, papierze lub innym materiale w technice oleografii. Przedstawiano na nich głównie motywy religijne, choć zdarzały się również scenki rodzajowe. Kupowały je przeważnie rodziny mieszczańskie i wiejskie. Ofiarowywano je też nowożeńcom. Przez swoją masowość, w porównaniu ze sztuką wyższą (na oleodrukach kopiowano też dzieła Tycjana, Leonarda da Vinci, Rafaela) słowo „oleodruk” nabrało negatywnego zabarwienia i kojarzone jest z kiczem. – Oleodruki to i sztuka, i kicz, dlatego że część z nich to odbitki z obrazów mistrzów lub profesjonalnych artystów, a część jest tworem artystów ludowych, które masowo sprzedawano, np. na odpustach. Nie da się tego rozdzielić. W każdym razie, zakup takich obrazów świadczył o pobożności naszych przodków, ale też i o ich zamożności, bo były one drogie – wyjaśnia D. Dunajko-Andrzejuk, która w swojej kolekcji ma wiele takich obrazów. Na wystawie „Lata dwudzieste, lata trzydzieste” pokazała trzy z nich. – Nazywam je „Matka Boska w służbie narodu”. Pierwszy to Matka Boska Ostrobramska, ale przedstawiona smukłą linią secesyjną. Drugi – Matka Boska namalowana przez Włodzimierza Tetmajera. Obraz ten w tysiącach odbitek sprzedawano na odpustach. Natomiast trzeci to oleodruk, na którym znajdują się symbole Polski niepodległej, Zamek Królewski, Matka Boża Częstochowska i insygnia władzy królewskiej – tłumaczy.

 

Świat w stylu retro

Eksponaty prezentowane w Muzeum Ziemiaństwa pochodzą nie tylko z Galerii Staroświeckiej, ale też prywatnej kolekcji jej właścicielki, która od kilkudziesięciu lat wyszukuje je m.in. na targach staroci. – To skarby przeszłości. Pamiątki po tych, co dawno odeszli. Zajmuję się ratowaniem tych przedmiotów, bo każdy z nich ma swoją historię – twierdzi D. Dunajko-Andrzejuk. – Zaczęłam już na studiach. Potem wciągnęłam w to córkę, zięcia i wnuka, który ma już imponującą kolekcję militariów – zaznacza autorka wystawy „Lata dwudzieste, lata trzydzieste, z wykształcenia historyk i emerytowany nauczyciel tego przedmiotu z 30-letnim stażem, a od 1997 r. właścicielka Galerii Staroświeckiej, gdzie wraz z córką Dianą zajmują się również renowacją starych mebli.

D. Dunajko-Andrzejuk przyznaje, że kolekcjonerstwo to jej pasja. Dlatego nie dziwi, że w swoich zbiorach ma prawdziwe perełki. – Kiedyś udało mi się znaleźć na targu grafikę-portret Petera Paula Rubensa. Został on przywieziony do Polski w 1707 r. , o czym świadczyła adnotacja na odwrocie. Obraz ten od razu zwrócił moją uwagę. Zapytałam sprzedawcę, skąd go ma. On na to: „Wymieniam okna w popegeerowskich blokach. Ich mieszkańcy powynosili z pobliskiego pałacu różne rzeczy i trzymają je w chlewach. Dali mi ten portret”. To wstydliwa sprawa, ale polski chłop przyczynił się do rozgrabienia i dewastacji wielu dzieł sztuki – mówi. Pani Danuta kupiła portret Rubensa za minimalną cenę. Dziś jest pewna, że namalowała go ręka wielkiego mistrza, bo obrazem zachwycali się wszyscy historycy sztuki, którzy odwiedzali jej mieszkanie.

Kolekcjonerka szczególnym sentymentem darzy ikony i meble, zwłaszcza szafy oraz magnackie kufry. – Postawiłam jednak na ratowanie oleodruków, których wciąż w naszej galerii przybywa. Dziś już nie produkuje się takich obrazów. Można powiedzieć, że to już było i nie wróci więcej. Dlatego warto ocalać te obrazy po to, by zachować tradycję. I jeszcze jedna rzecz – oleodruki stają się coraz droższe, nawet na targach staroci. Zaczynają mieć wartość materialną. Jednak my nie zamierzamy ich sprzedawać. Chcemy je pokazywać ludziom – zapewnia D. Dunajko-Andrzejewska.

Wystawę „Lata dwudzieste, lata trzydzieste” można oglądać w muzeum w Dąbrowie do 30 kwietnia.

MD