Diecezja
Źródło: WAJ
Źródło: WAJ

Sługa Eucharystii

12 lutego po długiej i ciężkiej chorobie zmarł ks. kan. Stanisław Dadas, dziekan dekanatu włodawskiego, proboszcz parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego. Mszy św. żałobnej za jego duszę w kościele Najświętszego Serca Jezusowego przewodniczył bp Kazimierz Gurda. W intencji zmarłego proboszcza modliło się wielu księży z diecezji siedleckiej, a także tłumy wiernych świeckich.

Bp K. Gurda - w obecności rodziny zmarłego oraz parafian - złożył wyrazy współczucia także w imieniu bp. Piotra Sawczuka oraz arcybiskupa Abla, ordynariusza prawosławnej diecezji lubelsko- chełmskiej. Mówił: - Chcemy spojrzeć na tajemnicę śmierci. Perspektywa wiecznego życia, dzięki Jezusowi, już się realizuje. On zapewnia nas, że wieczność zaczyna się na ziemi i trwa w tych, którzy w Jezusa wierzą i karmią się Jego Ciałem i Jego Krwią. Ci, którzy w Jezusa uwierzyli, pomimo tego, że umierają, trwają w Tym, który zmartwychwstał i żyje zawsze.

Stojąc przy trumnie śp. ks. Stanisława, patrzymy z nadzieją na jego wieczność. Każdego dnia po otrzymaniu święceń kapłańskich karmił się Ciałem i Krwią Chrystusa.

Biskup Siedlecki wyraził Bogu podziękowanie za życie i posługę ks. Stanisława, podkreślając jego zaangażowanie w życie Kościoła i wspominając posługę w parafiach we Włodawie, Żukowie, Lacku, Suchożebrach i Wierzbnie. – Przede wszystkim trzeba podziękować Bogu za to, że uczynił ks. Stanisława sługą Eucharystii – podkreślił bp Gurda, mówiąc, że ofiarę Mszy św. sprawował nie tylko za siebie, ale i za tych, którzy gromadzili się wokół Chrystusowego ołtarza, aby w wiernych mogło trwać życie wieczne.

 

Prowadził jak ojciec

W trakcie Mszy św. zmarłego wspominali włodarze miasta. Starosta Andrzej Romańczuk żegnał w osobie ks. S. Dadasa pasterza, który uczynił wiele, aby łączyć, a nie dzielić, rozumiał ludzkie problemy i potrafił się nad nimi pochylić. Starosta wyraził pragnienie kontynuowania dzieła śp. ks. Stanisława, aby być z ludźmi i dla ludzi – w dialogu i odpowiedzialnej służbie.

burmistrz Włodawy Wiesław Muszyński przytoczył słowa ks. S. Dadasa, wypowiedziane po objęciu parafii pw. Najświętszego Serca Jezusowego: „Człowiek, który kiedykolwiek tu był, zawsze chętnie powraca do Włodawy. Tutaj jest swoisty mikroklimat życzliwości”. – Ks. Stanisław był wśród przyjaciół i na zawsze naszym przyjacielem pozostanie – dodał Muszyński.

O obdarowywaniu wszystkich uśmiechem i życzliwością, o pokazywaniu jedności całego narodu mówił natomiast poseł Marcin Duszek. W trakcie wystąpień wspominano dzieła, jakie stały się udziałem księdza dziekana: spotkania wigilijne dla mieszkańców miasta, zorganizowanie stołówki dla najuboższych, wsparcie w utworzeniu Szkoły Muzycznej I stopnia czy wyremontowanie kaplicy w Suchawie. O wytrwałości proboszcza w pozyskiwaniu funduszy na zakup organów przypomniał Janusz Kloc, który w imieniu rady parafialnej wyraził szacunek dla dokonań ks. S. Dadasa jako duszpasterza. – Prowadził nas jak ojciec, który uczy swoje dziecko chodzić. Nie ściskał naszych rąk twardo i zdecydowanie, lecz delikatnie asekurował, nadając odpowiedni kierunek – ocenił.

 

Proboszcza żegnali chórzyści i pszczelarze

O pasterzu, który wspiera i podtrzymuje na duchu, mówił w imieniu chóru Fletnia Pana Krzysztof Kusiuk. – Jak mało kto był kapłanem, który miał świadomość wyjątkowego związku słowa i dźwięku jako połączenia wzmacniającego siłę modlitwy. Dlatego tak wielką wagę przywiązywał do liturgii – zaznaczył.

O pasji pszczelarskiej ks. Dadasa opowiedział natomiast prezes Stowarzyszenia Pszczelarzy Lubelskich Zbigniew Jankiewicz, wyrażając uznanie poświęcaniu się kapłana nie tylko służbie Bogu, ale i stworzeniu tak umiłowanemu przez niego – pszczołom.

Po Mszy św. żałobnej ciało śp. ks. kan. S. Dadasa zostało przewiezione do rodzinnej parafii Zwola w dekanacie żelechowskim.


Pożegnanie kapłana o wielkim sercu

Był wspaniałym nauczycielem, przewodnikiem, przyjacielem, mądrym i dobrym człowiekiem. Tak o śp. ks. kan. Stanisławie Dadasie mówiono podczas uroczystości pogrzebowych w jego rodzinnej miejscowości Zwoli Poduchownej. W ostatniej drodze kapłana uczestniczyło ponad 150 księży, rodzina, przyjaciele, parafianie.

Mszy św. pogrzebowej w kościele św. Anny przewodniczył bp Piotr Sawczuk. W homilii przybliżył postać zmarłego, wspominając, że był człowiekiem bardzo pogodnym. – Uśmiech nie gasł na jego twarzy nawet w chorobie. Nie dopuszczał do serca smutku, przynajmniej tak go postrzegaliśmy z zewnątrz. To wielka i trudna sztuka, on ją posiadł – mówił biskup. – Stajemy wokół trumny przedwcześnie zmarłego kapłana i wspominamy tysiące Mszy św., które sprawował, tysiące godzin poświęconych na głoszenie Dobrej Nowiny o życiu, jakie człowiek może mieć w Chrystusie. Cieszymy się, że licznie przybyli współbracia kapłani, siostry zakonne, wiele osób, na różne sposoby kiedyś z nim związanych, które chcą dzisiaj podziękować ks. Stanisławowi za dobro, jakiego z jego strony doświadczyli – dodał.

 

Ostatnie pożegnanie

Wśród żegnających kapłana byli przedstawiciele samorządu powiatowego Włodawy ze starostą A. Romańczukiem i gminy Miastków Kościelny z wójtem Jerzym Jaroniem. Przedstawicielka wspólnoty parafialnej w Zwoli podkreślała, że wszyscy przeżywaja głęboki smutek i żal z powodu odejścia ks. Stanisława, tak mocno związanego za życia z rodzinną miejscowością. – Ks. Stanisław był człowiekiem wesołym, rozmownym i życzliwym. Przyjeżdżając do naszej parafii, wnosił zawsze wiele radości, odprawiał Msze św. za swoich bliskich i znajomych. To pogłębiało naszą wiarę i przybliżało nas do Boga – mówiła drżącym głosem młoda kobieta.

– Przyszedł czas rozstania. Dziś wyprzedziłeś nas w drodze do Domu Ojca. Pozostajemy w smutku i żalu, który przeplata dziękczynienie i uwielbienie Boga w Twoim życiu. Wczoraj we Włodawie i dzisiaj w tej świątyni usłyszeliśmy wiele ciepłych słów o Tobie (…). Bez wątpienia możemy powiedzieć, że byłeś wspaniałym nauczycielem, najlepszym przyjacielem i świetnym kapłanem. Twoi rodzice są z Ciebie dumni, a dla braci i całej rodziny byłeś drogowskazem i wzorem do naśladowania (…). Byłeś zawsze pogodny, skromny i cierpliwy, na co dzień oddany swojej parafii i parafianom. Ostatnie słowa wypowiedziane w szpitalu, kiedy zapytaliśmy Cię, co mamy powiedzieć rodzicom, brzmiały: „życie jest piękne”. Tylko ty mogłeś to wypowiedzieć w takich okolicznościach – mówiła przedstawicielka rodziny ks. Stanisława.

 

Widzisz, Stasiu, i spełniło się

Ks. kan. Włodzimierz Tendorf wspominał, jak ponad dwa lata temu był z ks. S. Dadasem u lekarza. – Stasio dokładnie wiedział, co go czeka. Gdy wyszliśmy po tym, co powiedział lekarz, prosił tylko o dyskrecję, chcąc oszczędzić bólu rodzinie – rozpamiętywał kapłan. – Powiedział krótko: „Ja na ten czas odejścia jestem już gotowy”. Bardzo kochał swoich rodziców, rodzinę i kochał Zwolę. Zawsze powtarzał: „Tylko pamiętaj: jakby co, ja mam spocząć na cmentarzu w Zwoli”. I – Stasiu – jesteś… – mówił ks. W. Tendorf.

– Stajemy dziś przy trumnie człowieka wielkiego, jednocześnie pełnego pokory, cichości i dobroci – mówił proboszcz parafii w Zwoli ks. Włodzimierz Wąsowski. – Kiedyś, gdy przyjechałeś, wyszliśmy z plebanii i jak zwykle, chociaż na chwilę, usiedliśmy we dwóch na ławce, w chłodzie, spojrzałeś na cmentarz. W rozmowie między wierszami mogłem wyczytać: Włodziu, pamiętaj, ja chcę tutaj, na tej górce, i chce na was wszystkich patrzeć i wszystko widzieć. Uśmiechnąłem się wtedy i mówię, że jeszcze chyba nie tak prędko. Ale ty wiedziałeś o swojej chorobie, chociaż nie mówiłeś o najmniejszym grymasem nie okazałeś swojego bólu… – stwierdził.

Zmarłego wspominali też: diecezjalny kapelan strażaków ks. kan. Andrzej Biernat, proboszcz parafii Wierzbno ks. Kazimierz Jóźwik, proboszcz parafii Suchożebry ks. kan. Kazimierz Chełstowski, organistka z parafii Wierzbno i organista z parafii Włodawa.

Po nabożeństwie bp Piotr Sawczuk pokropił trumnę zmarłego wodą święconą i okadził kadzidłem. Następnie uformował się kondukt pogrzebowy, który w asyście pocztów sztandarowych odprowadził ks. Stanisława na cmentarz parafialny, gdzie złożono jego ciało w rodzinnym grobie.

WALDEMAR JAROŃ

Joanna Szubstarska