Biegnij, Aga, biegnij
- Wylecieliśmy 5 stycznia, ósmego biegliśmy, dziewiątego wracaliśmy. Krótko. Ale firma Samsung zapewniła nam pełny komfort. Dbali, żebyśmy i trochę odpoczęli, i zwiedzili, pobawili się, poznali jako grupa. - Biegłam ósma, w 69 dniu - opowiada o koreańskiej przygodzie Agnieszka. - Bieg jest niesamowity - emocje, które ciągle w niej są, przekładają się na czas teraźniejszy. - Jestem w pierwszej grupie, 5.40 rano. Wiozą nas - każdego do jego stanowiska. Trenowałam przed wyjazdem siedem tygodni, a tu ledwie 200 m do pokonania. Liczyłam na dłuższy dystans - śmieje się Agnieszka. I wraca do emocji. - To niezwykłe uczucie, kiedy widzisz takie zgromadzenie wzdłuż trasy. Stoją z chorągiewkami i wołają: Aga, biegnij, brawo Polska. Po polsku!
Pojawiają się ludzie z Samsunga, w swoich firmowych kurteczkach, o, z tym szyldem dla mnie – pokazuje słusznych rozmiarów pamiątkę. – Potem trzy wielkie tiry, na pierwszym ogromny telebim, a na nim moja buzia zdziwiona. Wypatruję Lidii (Lidia Popiel – fotografka, uczestniczka biegu – przyp. red.). Jest – ze swoim płomieniem. Zjawia się pan, odkręca w moim zniczu kurek gazu, przejmuję od Lidii ogień. Robimy swoją choreografię – ogniste serce w powietrzu. Biegnę. Pan woła: slow down – zwolnij, a tłum: Aga, biegnij! Mętlik. Ale zwalniam, bo przede mną ciężarówka z kamerami wymierzonymi w moją stronę; pan pilnuje czasu, żeby slow down było i zachęca do opowiedzenia, co mi w głowie siedzi. Więc wykrzykuję – o Głuchych, o tym, że biegnę właśnie z Głuchymi w sercu i taką nadzieją, że cały świat zwróci na nich uwagę. Że zacznie ich słuchać i szanować ich zdanie. Próbuję trochę pomagać, ale rękawiczki jednopalczaste, więc nie bardzo mogę. Ale nie rezygnuję. I cieszę się, że w trakcie tego wymachiwania ze zniczem pompona sobie nie podpaliłam.
Jaaa!!! Z kim ja lecę!!!
– Ja działam pod hasłem Deaf Respect, co tłumaczy się: Głusi – szacunek… Bo Agnieszka jest tłumaczką języka migowego, współzałożycielką firmy Migam. ...
Anna Wolańska