Zły postu nie lubi
Poszczenie to powstrzymywanie się od jedzenia, jak to czynili chrześcijanie przed wiekami, ale także na przykład czasowa rezygnacja z czytania gazet bądź oglądania filmów i z niepotrzebnych zakupów, z poczty elektronicznej czy facebooka oraz innych aspektów codziennego życia zaliczanych do rozrywek. Po prostu: czasami musimy świętować i mieć wszystko w nadmiarze, czasami zaś potrzebne nam jest podporządkowanie się dyscyplinie. To nadaje życiu pewien rytm. Człowiek potrzebuje takiego postu, który go uwolni od siebie samego. Uczyni wolnym dla Boga, a przez to dla innych ludzi. Chrześcijański post ma więc cel duchowy. Jego sensem jest zbliżenie się do Pana w modlitwie. Gdy czytamy Biblię, widzimy, że ludzie w czasie postów modlili się. To właśnie bliskość z Bogiem w modlitwie jest podstawą każdego chrześcijańskiego postu.
Kiedy w Wielkim Poście słyszymy: „poszczę”, najczęściej utożsamiamy to z niejedzeniem mięsa, słodyczy…
Rzeczywiście, gdyby dzisiaj zapytać ludzi wierzących i praktykujących, a więc również poszczących od czasu do czasu, po co to robią, z pewnością niektórzy mieliby z odpowiedzią pewien kłopot. Wiadomo, że tak nakazuje Kościół, więc się tego przestrzega. Wiadomo, iż taka jest tradycja. Wiadomo, że Jezus cierpiał w piątek, zatem w ten sposób solidaryzujemy się jakoś z Jego cierpieniem. Utarło się też, że post to niejedzenie mięsa, a więc okresowy wegetarianizm. Takie strywializowane rozumienie rozmywa ideę tej, jednej z trzech pokutnych praktyk.
A więc czym tak naprawdę jest post?
To świadomie podjęte wyrzeczenie, które zakłada chwilową rezygnację z rzeczy dobrych, pożytecznych, aby na pewien czas z nich nie korzystać, ale uzyskać duchowe profity. Innymi słowy: to dobrowolne wyrzeczenie się czegoś na określony czas, mające swój duchowy cel. Post chrześcijański powinien być przede wszystkim odejściem od własnego egoizmu, zdystansowaniem się wobec świata z jego całym szumem, zgiełkiem i kulturą gorączkowej, materialistycznej konsumpcji. ...
MD