Każdy oddech Kuby
Od miesiąca Kubusiowi przysługuje miano starszego brata. Dzięki Julce, z którą musi dzielić miejsce na rękach mamy - dotąd należące tylko do niego - już wie, czym jest ciekawość i zazdrość. - Liczymy na to, że Jula będzie dla niego wsparciem, że obserwując ją, Kuba szybciej się uspołeczni i rozwinie - przyznaje jego mama na wstępie rozmowy. - Żeby Kuba dogonił swoich rówieśników, trzeba jeszcze czasu i dużo pracy. Ale nie boimy się tego. Długa i bardzo trudna droga, którą już przeszliśmy, zahartowała naszą rodzinę - zaznacza.
Kuba to pierwsze dziecko Marty i Piotra – wyczekane i wymodlone. Ciąża rozwijała się prawidłowo do piątego miesiąca. Kiedy nagle pojawiły się komplikacje, po stwierdzeniu zatrucia ciążowego lekarze podjęli szybką decyzję o cesarskim cięciu. Chłopczyk urodzony w 26 tygodniu życia, o masie 700 g, natychmiast trafił na intensywną terapię noworodka i niemowlęcia – pododdział oddziału neonatologicznego bialskiego szpitala. Jego rodzicom nikt jednak nie postawiał złudzeń, że dziecko uda się utrzymać przy życiu, choć zespół lekarzy robił wszystko, co w ich mocy.
Była końcówka lipca 2016 r. Wspominając ten czas, małżonkowie stwierdzają: było to balansowanie na granicy życia i śmierci, niepewność, co przyniesie kolejna godzina, i nadziei mimo wszystko. W październiku Kuba został przewieziony na OIOM Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Lublinie, gdzie spędził pół roku.
– Na początku grudnia skończyliśmy z mężem Nowennę Pompejańską. Kiedy 6 grudnia, na mikołajki, pojechaliśmy do Lublina razem, okazało się, że po raz pierwszy możemy wziąć Kubusia na ręce. Szok, niedowierzanie, cud… – opisuje ogrom radości. ...
Monika Lipińska